BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
„Jestem lekarzem, jestem człowiekiem”. Kampania o trudnych relacjach z pacjentami
Lęki i depresja dotykają 30 proc. lekarzy
− Pacjenci nieraz przelewają na nas swoje emocje, biorę wtedy głęboki oddech, liczę do trzech i staram się nie odpowiadać na te emocje, tylko dojść do konsensusu – mówi dr n. med. Dorota Szyska-Skrobot w kampanii „Jestem lekarzem, jestem człowiekiem” Naczelnej Izby Lekarskiej.
Na kilkunastu filmach z udziałem lekarzy − ambasadorów akcji ukazana jest ich codzienna praca oraz refleksje na temat relacji lekarzy i pacjentów. Kampania, realizowana przez samorząd lekarski, ma przyczynić się do lepszego wzajemnego zrozumienia.
− Współczuję pacjentom, że zapadli na chorobę. Jestem człowiekiem i też mam swoje frustracje. Staram się, żeby pacjent tego nie odczuł – dodaje dr n. med. Dorota Szyska-Skrobot.
− Jesteśmy takimi samymi ludźmi, też mamy swoje rodziny. Nie pamiętam, kiedy moje dzieci dorastały, cały czas poświeciłem pacjentom – mówi Paweł Czekalski, prezes OIL w Łodzi. − Czasem trudno jest zrozumieć agresję i oczekiwania czegoś, co jest w danej chorobie jest nierealne.
− Praca lekarza to praca sapera. Musimy przeprowadzić pacjenta przez chory system, by mógł cieszyć się zdrowiem. Chcemy, by obsługa była jak najlepsza, niestety nie wszystko wygląda kolorowo – przyznaje lek. Michał Bulsa, prezes OIL w Szczecinie.
NIL przypomina, że 23 lutego przypada Światowy Dzień Walki z Depresją. Ta choroba, wraz wypaleniem zawodowym, coraz częściej dotyka lekarzy, zwłaszcza w specjalizacjach wymagających pracy pod presją czasu. Pojawianiu się i pogłębianiu frustracji w związku z wykonywanym zawodem sprzyjają niewątpliwie systemowe deficyty, za które odpowiedzialność spada na lekarzy. To oni są nierzadko pierwszymi adresatami negatywnych emocji i napięć pacjentów, czekających w wielomiesięcznych kolejkach na wizytę.
Choć w środowisku lekarskim zaburzenia depresyjne i lękowe nie są niczym nowym, to dopiero w pandemii koronawirusa zaczęto o tym mówić. Z badań wynika, że dotykają one ponad 30 proc. polskich lekarzy.
− Na to, że dopadają nas objawy wypalenia zawodowego i zaburzeń psychicznych składa się wiele czynników − od predyspozycji osobowościowych, poprzez prace w permanentnym stresie, okresowo nadmiernie emocjonalne zaangażowanie w wykonywane obowiązki, warunki i organizację pracy, na poczuciu braku zrozumienia i należytego traktowania oraz wynagradzania kończąc. Taka sekwencja jest gotowym przepisem na kryzys zdrowia psychicznego – zaznacza Mateusz Kowalczyk, specjalista psychiatrii, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej. − Przeciwdziałanie temu zjawisku jest w interesie nas wszystkich.
Społecznie nakładana presja na lekarzy powoduje jednak, że medycy w kryzysowych sytuacjach często nie sięgają po pomoc. Uważają, że powinni być silni i sami poradzić sobie z problemem.
Mateusz Kowalczyk podkreśla, że lekarze także potrzebują pomocy. − Wytrzymałość psychiczna i odporność na przeciążenia ma swoje granice. Potrzeba także pokory, by w samych sobie dostrzec potrzebę wsparcia – dodaje wiceprezes NRL.