Lekarze w zawieszeniu: problem po niezdanym PES-ie

OZZL apeluje o pomoc dla medyków, którzy nie zdążyli uzyskać specjalizacji w ustawowym terminie

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL) chce wesprzeć lekarzy, którzy nie zdobyli specjalizacji w ustawowym terminie i znaleźli się w zawodowym zawieszeniu. Jak się okazuje, pewna grupa lekarzy nie zdała Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego (PES) w ustawowo wyznaczonym terminie pięciu lat i ma obecnie spore kłopoty.

Lek. Grażyna Cebula-Kubat, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, podaje przykład rezydentki ortopedii, która – za zgodą kierownika specjalizacji – zatrudniła się w poradni. Czas szybko minął, a gdy przyszła ostateczna pora, by zdać egzamin, przystąpiła do niego – niestety, bez powodzenia.

Oznacza to, że nie może być dalej zatrudniona jako ortopeda.

Problem wynika z przepisów wprowadzonych w sierpniu 2020 roku. Gdy trwała pandemia COVID-19, weszła w życie nowelizacja ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Znalazł się w niej zapis o maksymalnym pięcioletnim okresie na zdanie egzaminu PES po ukończeniu szkolenia specjalizacyjnego. Zgodnie z prawem, po upływie tego czasu lekarz traci możliwość przystąpienia do egzaminu, a jedyną drogą do jego ponownego zdawania jest rozpoczęcie całego szkolenia specjalizacyjnego od nowa.

Obecnie lekarka nie jest już rezydentem, nie posiada również tytułu specjalisty – którym byłaby zainteresowana poradnia kontynuująca współpracę. Co więcej, do tej pory jej zatrudnienie nie obciążało budżetu placówki, ponieważ rezydentów finansuje Ministerstwo Zdrowia.

Co dalej?

– Prowadzę rozmowy z prof. Mariuszem Klenckim, dyrektorem Departamentu Rozwoju Kadr Medycznych MZ – mówi Grażyna Cebula-Kubat w rozmowie z Podyplomie.pl.

– Od strony prawnej wygląda to tak, że lekarka nie może samodzielnie pracować jako specjalista. Jedyną możliwością jest zwolnienie się z poradni i rozpoczęcie specjalizacji ponownie – tym razem w trybie pozarezydenckim. Jeśli pracodawcy będzie zależało na tym lekarzu, może ją przyjąć ponownie – na umowę o pracę, już poza systemem rezydenckim – wyjaśnia przewodnicząca OZZL.

Tu jednak pojawia się problem. Po pierwsze – nie wiadomo, czy pracodawca wyrazi zgodę. Rezydent nie kosztował go nic, natomiast lekarz w trybie pozarezydenckim oznacza realne koszty. Czy będzie tym zainteresowany, skoro stawki rezydenckie dorównują, a w specjalizacjach priorytetowych nawet przewyższają zarobki specjalistów?

Grażyna Cebula-Kubat obawia się, że takich przypadków może być z każdym rokiem więcej, co oznacza, że konieczne są rozwiązania systemowe.

– Na razie to są pojedyncze sytuacje. Trzeba do nich podchodzić indywidualnie, bo często za taką decyzją stoją okoliczności życiowe: choroba, trudne położenie rodzinne – mówi.

Jej zdaniem rozwiązaniem mogłaby być możliwość odwołania się do Ministerstwa Zdrowia, przedstawienie odpowiedniego uzasadnienia i wniosek o indywidualne rozpatrzenie sytuacji.


id