BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Od chirurga do dermatologów
Co dermatolog powinien wiedzieć o naczyniakach. Klasyfikacja jako podstawa do postawienia właściwego rozpoznania
Lek. Dariusz Wyrzykowski
Dr n. med. Barbara Chrzanowska
Prof. dr hab. med. Piotr Czauderna
Wrodzone anomalie naczyniowe, zwane powszechnie naczyniakami, stanowią grupę najczęściej spotykanych wad wrodzonych i dotyczą w dominującej większości skóry i tkanek miękkich, występują zarówno u dzieci, jak i dorosłych. 60-75 proc. z nich jest zlokalizowanych na głowie oraz szyi i dzieli się na zmiany jedno- i wielomiejscowe, zlokalizowane (punktowe) i segmentarne, powierzchowne i głębokie.[1] Jest to grupa zmian skórnych o wyjątkowo zróżnicowanym pochodzeniu, morfologii i zachowaniu biologicznym. Ta różnorodność powoduje łatwość błędnej interpretacji i pomylenia zmian w procesie stawiania rozpoznania, a w konsekwencji ryzyko niewłaściwego postępowania, a nawet wdrożenia niewłaściwego leczenia. Prawdą jest, że w większości stanowią one wyłącznie dyskretne, przemijające defekty estetyczne, ale niektóre zmiany powodują istotne, trwałe zaburzenia funkcji, opóźniając rozwój, a nawet mogą stanowić zagrożenie życia. Z tego powodu kluczowe jest postawienie właściwego rozpoznania, które pozwala na wydzielenie zmian wyłącznie do obserwacji i wczesną kwalifikację do leczenia zmian tego wymagających.
Tło historyczne
Anomalie naczyniowe powłok towarzyszą ludzkości od zarania dziejów, budząc niepokój i lęk, ale też zainteresowanie i wolę wyjaśnienia oraz zrozumienia przyczyny ich powstawania. Ponieważ większość wrodzonych anomalii naczyniowych powłok jest widoczna w momencie narodzin, od dawna nazywano je znamionami wrodzonymi (birthmark). Już w starożytności wszelkie próby wyjaśnienia przyczyny powstawania takich znamion skupiały się na roli matki, co spowodowało ukształtowanie się koncepcji tzw. wrażeń matczynych (maternal impressions), według której wszelkie zmiany zauważone u noworodka wiązano przyczynowo bezpośrednio z matką, traktując je jako skutek jej niepohamowanych pragnień lub niewłaściwych zachowań i kontaktów w trakcie ciąży. Wierzono w możliwość wpływu przeżyć emocjonalnych ciężarnej na kształtowanie się morfologii płodu; np. apetyt na truskawki miał skutkować pojawieniem się u dziecka naczyniaka. Fakt ten znalazł odbicie w większości języków europejskich, np. w łacinie nazywano je naevus maternus, w niemieckim – mutermal (znak matki), we francuskim – envie (pragnienie), a we włoskim – voglia di fragola (pragnienie truskawek). Od czasów antycznych (Pliniusz, Galen) przez kolejne wieki aż do okresu oświecenia ten koncept przewijał się zarówno w literaturze (Szekspir), jak i publikacjach o charakterze naukowym (Kartezjusz, Pare), znajdując trwałe miejsce w powszechnym postrzeganiu rzeczywistości. Wierzono, że zwłaszcza silne wrażenia, jak strach, przerażenie, mogą ujawnić się pod postacią znamienia skórnego u dziecka. Częste występowanie zmian skórnych na twarzy i skórze owłosionej głowy przypisywano temu, że ciężarne kobiety w chwili emocji dotykały rękoma tych okolic ciała, co miało powodować „naznaczenie” płodu. Przekonanie to było tak powszechne, że dotyczyło nie tylko pospólstwa, ale nawet osób o wysokiej pozycji w ówczesnym świecie nauki czy medycyny. Daniel Turner (1667-1740), nazywany ojcem angielskiej dermatologii, w swojej pracy pt. „De Morbis Cutaneis: A Treatise of Disease Incident to the Skin” opublikowanej w 1714 roku również w pełni podzielał ten pogląd.[2]