BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Felieton
Bilans roczny, czyli coś starego, coś nowego...
Prof. dr hab. med. Joanna Maj
Przełom roku to zwykle czas podsumowań, planów na przyszłość, ewentualnie postanowień. Co więc takiego wydarzyło się w dermatologii polskiej w minionym roku? No cóż, przyjrzyjmy się rzeczywistości. Zniknęły z mapy kraju niektóre oddziały szpitalne, właściwie ich likwidacja nie była konsultowana, tak jak w Legnicy, zmniejszono liczbę łóżek oddziałów klinicznych, np. w Poznaniu. W dalszym ciągu nie mamy nowego programu specjalizacyjnego, mimo że propozycje zostały przygotowane już dwa lata temu. Trwa spór między innymi o wymagane pełnienie dyżurów oraz o egzekwowanie umiejętności w zakresie histologii. Mimo wielu dobrych pozycji książkowych, które ukazały się na rynku, ciągle nie potrafimy znaleźć odpowiednich podręczników, które byłyby uniwersalne i które przy powszechnej zgodzie moglibyśmy polecić jako obowiązujące do Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego – myślę o teście. Po wielu interwencjach w aptekach jest dostępna penicylina prokainowa i benzatynowa. Wydaje się, że udało się także przełamać obawy przed podawaniem jej w trybie ambulatoryjnym, choć pewnie nie wszędzie. Nie zniknął natomiast problem z dostępnością dapsonu. Przez chwilę lek był w aptekach, rzekomo trwały prace nad oszacowaniem potrzeb dla polskiego rynku, ale minął rok i nasi pacjenci realizują recepty w sąsiednich krajach (tak jest szybciej i pewniej). Udało się wprowadzić do terapii opornej pęcherzycy rytuksymab w programie lekowym, ale to kropla wody w morzu potrzeb. Lek powinien być dostępny, a także wiele innych, stosowanych na świecie, dla szerokiego grona pacjentów, i to często już na początku leczenia. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego w sąsiednich krajach europejskich leki biologiczne w leczeniu łuszczycy są powszechnie dostępne, dlaczego można bez problemu leczyć dapsonem, który jest realizowany bez zgody ministerstwa? A te dobre wiadomości? Grono polskich specjalistów intensywnie pracuje nad nowymi konsensusami, które bardzo szybko są publikowane w „Przeglądzie Dermatologicznym”, co przyczynia się do uaktualniania wiedzy, mamy dwa nowe leki blokujące IL-17, wprowadzane są nowe leki biologiczne w leczeniu atopowego zapalenia skóry oraz pokrzywki.
W minionym roku ukazało się także dużo doniesień na temat dermoskopii, podkreślających jej pomocniczą rolę w rozpoznawaniu wielu chorób skóry, a nawet, jak twierdzą profesor Harald Kittler i prof. Aimilios Lallas, różnicowanie zmian skórnych za pomocą dermoskopii daje 100-proc. pewność diagnozy. Warto także wspomnieć o niezmiernie ważnym wydarzeniu, którym według mnie było uhonorowanie Nagrodą Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny Japończyka Tasuku Honjo i Amerykanina Jamesa P. Allisona. Ogólnie mówiąc, ci badacze dowiedli dzięki swoim odkryciom, że niektóre nowotwory można zwalczać za pomocą immunoterapii, co już jest wykorzystywane w leczeniu czerniaka, raka nerki i innych. Z ciekawszych doniesień warto odnotować pewne zmieniające się poglądy, np. dotyczące powszechnej używki, jaką jest kawa, co zauważyłam z nieukrywanym zadowoleniem, jako wieloletnia miłośniczka tego napoju. W zaleceniach polskich i europejskich towarzystw naukowych dotyczących sposobu życia osób z nadciśnieniem wykreślono picie kawy jako czynnik ryzyka rozwoju chorób układu krążenia. A nawet podkreśla się jej dobroczynny wpływ na nasz organizm. Powołując się na słowa prof. Mirosława Jarosza, dyrektora Instytutu Żywności i Żywienia, który to instytut umieścił kawę w piramidzie zdrowego żywienia, regularne picie kawy zmniejsza śmiertelność z powodu licznych chorób nawet o 20 proc. Stwierdzono także, że u osób pijących kawę regularnie obserwuje się mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania na marskość wątroby i raka jelita grubego. Kawa poprawia także metabolizm glukozy i zmniejsza oporność na insulinę, a być może łagodzi także zmiany neurodegeneracyjne w mózgu. I, jak powszechnie wiadomo, dobra kawa poprawia nastrój. Jednak dietetycy apelują, jak zwykle zresztą, o zachowanie rozsądku i naprzemienne spożywanie kawy oraz herbaty. Ten rozsądek warto także polecić miłośnikom diety bezglutenowej, wyjątkowo modnej, co zaobserwowałam ostatnio wśród rodziców dzieci chorujących na atopowe zapalenie skóry. Tutaj warto przytoczyć opinie gastroenterologów, zgodnie z którymi restrykcyjna dieta bezglutenowa u pacjentów bez choroby trzewnej może prowadzić do rozwoju chorób sercowo-naczyniowych, otyłości czy cukrzycy. O podobną rozwagę w nadmiernym stosowaniu witaminy C, witaminy D oraz suplementów diety apelują także liczni polscy naukowcy.
W nowym 2019 roku życzę wszelkiej pomyślności.