ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Od redakcji
Wstęp
prof. dr hab. n. med. Jerzy Sikora
Szanowni Państwo,
Drogie Koleżanki i Koledzy!
Każdy kończący się rok jest czasem refleksji i podsumowań. Należy zatem zadać sobie pytanie, jaki był mijający 2013 rok dla polskich ginekologów i położników? Sądzę, iż w rozumieniu warunków, w jakich pracowaliśmy, nie był on ani gorszy, ani lepszy od kilku poprzednich lat. Trwamy dalej, wypełniamy nasze obowiązki, często godząc możliwe z niemożliwym, pozostając, jak można się domyślać, z naiwną nadzieją na możliwość dokonania w naszym kraju prawdziwych i zdroworozsądkowych zmian organizacji systemu opieki zdrowotnej, a szczególnie sposobów jego finansowania. Może się mylę, ale w dającej się przewidzieć przyszłości nie należy spodziewać się niczego nowego, w tym przede wszystkim reformy systemu ubezpieczeń zdrowotnych, tak powszechnie oczekiwanej zarówno przez pacjentów, jak i nas, lekarzy.
W minionym roku również borykaliśmy się ze znanymi z przeszłości problemami związanymi z kontraktowaniem usług medycznych z NFZ. Wprawdzie za swego rodzaju „przywilej” można uznać fakt nielimitowania przez NFZ procedur związanych z porodami, niestety wobec kryzysu demograficznego w naszym kraju na niektórych oddziałach położniczych liczba porodów zmniejszyła się w nienotowanym w poprzednich latach stopniu. Skoro w 2013 r. w samej tylko Wielkiej Brytanii rodziło ok. 25 000 Polek,a liczba porodów naszych rodaczek w innych krajach pozostaje nieznana, lecz, jak należy się domyślać, jest równie duża, to nie tylko my, jako środowisko ginekologów położników, mamy z tym ogromny problem. Ma go także cały kraj.
Jednocześnie szczególnie dotkliwe i niemające wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem pozostaje dalsze utrzymywanie zasady wspólnego rozliczania w ramach JGP kontraktu na leczenie przypadków ginekologicznych i ciąży powikłanej. Na oddziałach wyższego stopnia referencyjności, ale nie tylko, hospitalizacja ciężarnych, które po uzyskaniu normalizacji wypisywane są do domu, wiąże się ze zmniejszeniem liczby punktów, w ramach których leczymy zachowawczo czy operacyjnie przypadki ginekologiczne. Jest rzeczą zrozumiałą, iż priorytetem dla każdego z nas będzie hospitalizacja przypadków ciąży powikłanej. Poza tym, jak wytłumaczyć fakt wprowadzenia również innego dziwnego rozwiązania, jakim jest rozliczanie kosztów okołoporodowych przetoczeń krwi i i preparatów krwiopochodnych z części kontraktu ginekologicznego? Wydaje się, że nie potrafią tego także wyjaśnić autorzy tego „genialnego”rozwiązania. A może jednak potrafią?
W wyniku uszczuplania liczby punktów związanych z procedurami ginekologicznymi w ramach nieracjonalnej konstrukcji systemu JGP wielu z nas realizuje kontrakt z zakresu operatywy ginekologicznej już mniej więcej w połowie każdego miesiąca. Jakie są tego implikacje? Wydłuża się kolejka pacjentek, w tym niestety przypadków onkologicznych. Jednocześnie pacjentki w stanach nagłych muszą być niezwłocznie przyjęte i operowane, i to bez względu na koszty. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt wydłużania się z tego powodu czasu realizacji przez młodszych kolegów katalogu zabiegów operacyjnych przewidzianych w programie specjalizacji.
Reorganizacja zasad finansowania w ramach JGP tzw. „krótkich” zabiegów ginekologicznych, abrazji, konizacji czy leczenia zmian w obrębie zewnętrznych narządów płciowych, oraz nakaz ich wykonywania w warunkach ambulatoryjnych to kolejny powód ucieczki punktów z naszych oddziałów. Ponoszone koszty są w większości przypadków wyższe od środków uzyskiwanych w ramach kontraktu. A tak na marginesie, kto w naszym kraju leczy operacyjnie przypadki ropni czy torbieli gruczołu Bartholiniego w warunkach ambulatoryjnych?
Niezwykle trudnym zadaniem wobec wciąż niewystarczającej ilości środków finansowych jest takie zarządzanie pracą oddziału, aby móc zapewnić jego harmonijne funkcjonowanie zarówno w warunkach opieki całodobowej, jak i planowej działalności leczniczej, kiedy priorytetem pozostaje pełne bezpieczeństwo naszych pacjentek. Alternatywne ubezpieczenia? Nowa ustawa lecznicza, która m.in. umożliwi samodzielnym publicznym szpitalom uzyskiwanie dodatkowych środków z działalności komercyjnej? Realne źródła finansowania zakupów sprzętu i aparatury medycznej wymagających cyklicznego odnawiania? Pozostaje jedynie czekać i marzyć.
Oczywiście w mijającym roku odnotowaliśmy także zjawiska pozytywne. Krokiem we właściwym kierunku było podjęcie decyzji o częściowej refundacji przez rząd procedur wspomaganego rozrodu. Program już funkcjonuje.Wiele par dzięki pomocy finansowej państwa oczekuje potomstwa. Na szczęście nie jesteśmy już jedynym krajem Unii Europejskiej, którego obywatele byli całkowicie pozbawieni wsparcia w tym zakresie. Należy także docenić wysiłki Ministerstwa Zdrowia mające na celu obniżenie cen leków refundowanych. Różnica w poziomie życia,jaka jeszcze dzieli nas od czołówki europejskiej, i margines biedy, który w naszym kraju jest wciąż bardzo szeroki, kryzys i związane z tym mniejsze wpływy do budżetu, stawiają w trudnej sytuacji nie tylko pacjentów, ale także i nas, lekarzy przez ten budżet wynagradzanych.
Mijający rok to także czas naszej wzmożonej aktywności edukacyjnej. Spośród wielu konferencji i sympozjów afiliowanych m.in. przez Polskie Towarzystwo Ginekologiczne i Polskie Towarzystwo Medycyny Perinatalnej w zakres krajowych wydarzeń naukowych wpisały się także organizowane przez Medical Tribune kongresy o tematyce położniczo-ginekologicznej. Trzy spośród nich miałem zaszczyt moderować, a były to: Stany nagłe w położnictwie i ginekologii i Liderzy polskiej ginekologii, które odbyły się w Warszawie, oraz VII Kongres Akademii po Dyplomie Ginekologia – „Ginekolog położnik lekarzem kobiety”, zorganizowany w Ossie. Sądzę, że dobrze wykorzystaliśmy wspólnie spędzony czas. Staraliśmy się o taki dobór tematyki wykładów, aby każdy z praktykujących lekarzy mógł bezpośrednio po zakończeniu obrad wykorzystać zgromadzoną wiedzę w codziennej pracy zarówno w ambulatorium, jak i na oddziale, w warunkach dyżuru i w czasie planowej działalności leczniczej. Przebieg naszych spotkań dowodzi, że największą ich wartością była żywa, niczym nieskrępowana dyskusja. Państwa aktywny udział, dobór wykładowców i prezentowanych tematów tworzyły tę szczególną atmosferę, którą pragniemy zachować i pielęgnować w przyszłości. Pragnę obiecać, że w nadchodzącym roku nasza oferta edukacyjna będzie równie, a może nawet bardziej atrakcyjna.
Zachęcam Państwa do lektury bieżącego numeru Ginekologii po Dyplomie. Entuzjastom nieinwazyjnych metod operacyjnych polecam cykl artykułów poświęcony operacjom z użyciem robotów. Istotnym dopełnieniem tej tematyki jest publikacja prezentująca najnowsze osiągnięcia elektrochirurgii tak szeroko i powszechnie dziś stosowanej w czasie zabiegów endoskopowych, jak również artykuł poświęcony problematyce wciąż wzrastających kosztów wprowadzania najnowszych technologii medycznych. Nadal niezwykle frapujące pozostaje pytanie, czy ewentualne korzyści przewyższają w tych przypadkach ponoszone koszty? Wiele miejsca poświęcamy powikłaniom ciąży i porodu. Polecam artykuły poświęcone rozpoznawaniu i monitorowaniu hipotrofii płodu, a także potrzebom żywieniowym ciężarnych po wcześniejszych operacjach bariatrycznych. Cenne wskazówki praktyczne uzyskacie Państwo z lektury publikacji prezentującej plan postępowania w przypadkach wypadnięcia pępowiny. Ciekawe poglądy prezentuje praca poruszająca problematykę ciąży wielopłodowej po procedurach in vitro.
W imieniu swoim i całego zespołu redakcyjnego Ginekologii po Dyplomie życzę Państwu i Państwa bliskim zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w nadchodzącym roku.