Słowo wstępne

Słowo wstępne

prof. dr hab. n. med. Jerzy Sikora Redaktor Naczelny

Small sikora jerzy1 opt

prof. dr hab. n. med. Jerzy Sikora

Szanowne Koleżanki i Koledzy!

Dokonujące się zmiany polityczne w założeniu nie powinny mieć istotnego wpływu na naszą codzienną pracę i na funkcjonowanie opieki zdrowotnej. Apolityczność zawodu lekarza nie budzi przecież żadnych zastrzeżeń. Mamy pracować dla dobra pacjentów, ratując ich zdrowie i życie niezależnie od wyniku wyborów czy aktualnego klimatu politycznego. Czy tego jednak chcemy, czy nie, jak to obserwujemy od wielu już lat, kolejne rozstrzygnięcia wyborcze mogą głęboko wkraczać w nasze życie zawodowe i istotnie je zmieniać. Gdy przyjrzymy się wnikliwie różnym doniesieniom medialnym, nawet przy braku osobistego zaangażowania w jakże przecież kuszącą grę polityczną, musimy odnotować pierwsze sygnały nadciągających zmian i korekt. Jak dowiadujemy się ze środków masowego przekazu, dziewięciu na dziesięciu Polaków uważało, że w czasie kampanii wyborczej media i politycy powinni poświęcić większą uwagę tematom związanym z ochroną zdrowia. Niemal tyle samo obywateli sądzi, że ochrona zdrowia powinna być priorytetem następnego rządu, ktokolwiek będzie go tworzył. Ochrona zdrowia jednak ani nie stała się wiodącym motywem prowadzonych kampanii, ani też najprawdopodobniej nie będzie priorytetem po zakończonych wyborach. Czego zatem należy się spodziewać?

Jak to wynika z założeń programowych zwycięskiego ugrupowania, należy przewidywać koniec systemu ubezpieczeniowego w Polsce. Planuje się powrót do budżetowego finansowania ochrony zdrowia. Jak to wynikało z przedwyborczych deklaracji, państwo powinno przejąć całkowitą odpowiedzialność za jakość funkcjonowania służby zdrowia. Należy wrócić do finansowania budżetowego, ale przez wojewodów, po to, by stworzyć skuteczniejszy, sprawiedliwszy system, który postawi pacjenta w centrum tego systemu. Zapowiada się odejście od zbyt ekonomicznego i skoncentrowanego na finansach sposobu patrzenia na system ochrony zdrowia. Eksperci przewidują, że jeśli zostanie podjęta decyzja o rzeczywistej likwidacji NFZ, przeniesieniu dotychczasowych oddziałów wojewódzkich NFZ pod kuratelę wojewody i likwidacji centrali w Warszawie, to system ochrony zdrowia w naszym kraju może czekać prawdziwe trzęsienie ziemi. Jak wynika z opinii jednego z kandydatów na nowego ministra zdrowia, Ministerstwo Zdrowia powinno się skupić przede wszystkim na ustalaniu reguł obowiązujących w całym kraju oraz, tak jak do tej pory, finansować bezpośrednio świadczenia wysokospecjalistyczne. Duża część decyzji powinna należeć do kompetencji regionalnych i wynikać z map potrzeb zdrowotnych i sieci szpitali. W sieci szpitali na pierwszym miejscu powinny się znaleźć szpitale publiczne, ale będzie w niej miejsce również dla podmiotów prywatnych. Takie zmiany oznaczają ni mniej, ni więcej koniec kontraktowania usług zdrowotnych w poszczególnych placówkach. Pieniądze mają w założeniu trafiać przede wszystkim do publicznych placówek zdrowotnych, a sektor prywatny w szpitalnictwie ma być jedynie uzupełnieniem w tych przypadkach, w których sektor publiczny nie zapewnia zaspokojenia potrzeb zdrowotnych. Ambulatoryjna opieka zdrowotna w zdecydowanej większości pozostaje i najprawdopodobniej nadal będzie pozostawała w rękach prywatnych.

Nie ulega wątpliwości, że plany jakichkolwiek zmian strukturalnych powinny uwzględniać odpowiedni poziom finansowania całego systemu ochrony zdrowia. Niepokojąco, a wręcz bardzo źle, prezentują się aktualne dane dotyczące nakładów na ten sektor w naszym kraju. Obecnie to jedynie 4,5% PKB. Taka sytuacja dowodzi jedynie, że zdrowie wciąż nie jest priorytetem polityków. Ten poziom finansowania stawia nas na ostatnim lub jednym z ostatnich miejsc wśród krajów wysokorozwiniętych i na ostatnim w Unii Europejskiej. Jak więc zrealizować budżetowe finansowanie ochrony zdrowia bez zapewnienia na ten cel odpowiednich środków finansowych? W kolejce czekają także projekty ustaw o darmowych lekach dla seniorów czy o bonach refundacyjnych dla wszystkich, których obciążenie związane z wydatkami na leki jest ponadprzeciętnie duże.

Odnotujmy także, jakich ważnych tematów nie poruszono w licznych debatach i dyskusjach wyborczych. Nie mówiono o zapewnieniu naszym obywatelom dostępu do nowoczesnych terapii medycznych ani sposobach ich finansowania. Nie dyskutowano o racjonalnym i transparentnym systemie refundacji kosztów leczenia za granicą, zwłaszcza w krajach Unii Europejskiej. Nie zauważono problemu deficytu lekarzy ani skrajnego deficytu pielęgniarek wciąż pogłębianego przez atrakcyjne oferty zagranicznych pracodawców. Nie stanowi problemu gwałtowny wzrost liczby osób powyżej 60 roku życia, co w kolejnych latach będzie skutkowało zwiększonym zapotrzebowaniem na porady i świadczenia zdrowotne.

W ostatnim czasie ukazał się projekt rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie zmiany priorytetowych dziedzin medycyny w naszym kraju. W dokumencie tym, co wydaje się słuszne, dodaje się do listy kardiologię dziecięcą i chirurgię ogólną. Jak wynika z danych Naczelnej Izby Lekarskiej na 31 sierpnia 2015 r., liczba lekarzy specjalistów w dziedzinie neonatologii na terenie kraju wynosi 1436. Argumentuje się, że w związku z powyższym usunięcie tej dziedziny z listy dziedzin priorytetowych nie wpłynie negatywnie na system ochrony zdrowia. Ale czy na pewno? Jak sądzę, większość z Państwa uznaje, że liczba neonatologów na naszych oddziałach położniczych jest wciąż niewystarczająca. Stwierdzenie, że 1436 lekarzy zatrudnionych na blisko 400 oddziałach położniczych i dodatkowo w kilkudziesięciu klinikach intensywnej terapii noworodków to liczba wystarczająca, aby już nie wspierać aktywnie szkolenia młodych koleżanek i kolegów, jest moim zdaniem działaniem na progu kompetencji czy wręcz szkodliwym, a jego skutki będą z całą pewnością odczuwalne w niedalekiej przyszłości.

Czego jeszcze powinniśmy obawiać się u schyłku 2015 r.? Jak wynika z przygotowanych przez resort finansów głównych założeń Krajowego Planu Działań Administracji Podatkowej na 2016 r., opieka zdrowotna, w tym praktyki lekarskie i pozostałe usługi medyczne, będą pod szczególnym nadzorem organów kontrolnych fiskusa. Liczba zarejestrowanych podmiotów gospodarczych w zakresie szeroko rozumianej opieki zdrowotnej zwiększyła się w 2015 r. o 3,7%, a rozwój rynku usług zdrowotnych spowodował większe zainteresowanie lekarzy prowadzeniem prywatnej praktyki. Stwierdzono jednak przypadki niewykazywania do opodatkowania pełnej wysokości kwoty dochodów osiągniętych z działalności, szczególnie w ramach prywatnych gabinetów lekarskich i stomatologicznych. Ministerstwo Finansów wskazuje też, że wprowadzenie obowiązku stosowania kas fiskalnych w praktykach lekarskich i lekarsko-dentystycznych nie spowodowało w tym zakresie wyraźnej poprawy. A co przygotował istniejący jeszcze NFZ? Jak wynika z doniesień prasowych, NFZ szykuje narzędzie służące tworzeniu donosów na lekarzy. Jak to będzie działać? Opracowano wzór ankiety internetowej, za pośrednictwem której będzie monitorowany poziom satysfakcji pacjentów z usług medycznych. Jako pierwsi takiej anonimowej ocenie zostaną poddani lekarze rodzinni, a w przyszłości także inni specjaliści w ambulatoriach. Jak wynika z pierwszych ocen środowiska lekarskiego, anonimowa ankieta zamieszczona w internecie oczywiście nie jest właściwym narzędziem do tego rodzaju badań. Nie dotyczy grupy reprezentatywnej. Jej wyniki nie będą miarodajne, zaś anonimowość pozwoli na wykorzystywanie ankiet do tworzenia donosów na lekarzy. Wyniki ankiety mają nie wpływać na umowy między NFZ a świadczeniodawcami, jednak tylko do czasu. Jak poinformował prezes NFZ, docelowo poziom zadowolenia pacjentów może być kryterium korygującym stawkę kapitacyjną, „gdy ankieta się sprawdzi i system okrzepnie”.

Jak wynika zatem z przedstawionych danych, polscy lekarze jeszcze bardzo długo nie będą odbierani i określani jako dobro narodowe (jak to się dzieje na przykład w Wielkiej Brytanii), lecz będziemy zmuszeni do ciągłego przystosowywania się do zmieniających się modeli i systemów, jednocześnie będąc przedmiotem różnorodnych kontroli i działań sprawdzających naszą uczciwość i wiarygodność zawodową. Szczerze mówiąc, to nie jest szczególnie miła perspektywa.

Pragnę na koniec zarekomendować treść bieżącego numeru naszego czasopisma, w którym jak zwykle znajdziecie Państwo wiele znakomitych opracowań i artykułów zarówno autorów polskich, jak i zagranicznych.

Do góry