Słowo wstępne

Słowo wstępne

prof. dr hab. n. med. Jerzy Sikora Redaktor Naczelny

Small sikora jerzy1 opt

prof. dr hab. n. med. Jerzy Sikora

Drogie Koleżanki i Drodzy Koledzy!

W ostatnim czasie obserwujemy powtarzające się niepokojące zjawiska związane z niekorzystnie zmieniającymi się warunkami pracy polskich lekarzy. W niektórych przypadkach wiąże się to z dramatycznymi konsekwencjami. Sądzę, że jest to problem, który powinien stanowić przedmiot bardzo poważnej debaty. Nie można być obojętnym wobec powtarzających się przypadków śmierci lekarzy na stanowisku pracy. Kiedy dotyczy to młodej, zdrowej, 28-letniej lekarki, należy sądzić, że rzeczywiście mamy poważny problem. Sześć nocnych dyżurów w ciągu ośmiu dni, a w międzyczasie praca w klinice w warunkach ordynacji dopołudniowej, musi doprowadzić do wyczerpania organizmu nawet bardzo młodego człowieka. Występujące wcześniej podobne sytuacje dotyczyły lekarzy nieprzerwanie pracujących przez wiele dni, zwykle z dużą liczbą następujących po sobie dyżurów. Ponad wszelką wątpliwość w naszym kraju pojawiło się zjawisko przepracowania lekarzy, z którym należy bezwzględnie walczyć, niezależnie od wysokości poniesionych kosztów. W wyniku kontroli przeprowadzonych przez Państwową Inspekcję Pracy stwierdzono, że podstawowym problemem w podmiotach leczniczych było naruszenie przepisów o czasie pracy. W placówkach świadczących stacjonarne i całodobowe usługi zdrowotne ujawniono niezachowanie obowiązujących dobowych i tygodniowych norm czasu pracy. Dotyczyło to głównie lekarzy, pielęgniarek i diagnostów laboratoryjnych. Zdarzały się przypadki świadczenia pracy po 14, 16 godzin, a nawet 24 godziny, bez wymaganego odpoczynku. Jeden z lekarzy pełnił dyżury i pozostawał w gotowości do udzielania świadczeń zdrowotnych nieprzerwanie przez 120 godzin, bez wymaganego odpoczynku.

Czy praca lekarza może być niebezpieczna? Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w danych publikowanych przez GUS. Wynika z nich, że w Polsce w 2016 r. 87 886 osób było poszkodowanych w wypadkach przy pracy. Najbardziej niebezpiecznym zajęciem była „dostawa wody i gospodarowanie ściekami i odpadami oraz działalność związana z rekultywacją”. Odnotowano tutaj 14,37 wypadku na 1000 pracujących. Górnictwo z wynikiem 13,56‰ zajęło drugie miejsce, ale nieoczekiwanie branża medyczna (wraz z pomocą społeczną) została sklasyfikowana na trzecim miejscu, ze wskaźnikiem 12,48 wypadku na 1000 pracujących, czyli więcej niż w wojsku, policji, budownictwie czy transporcie.

Problematyka związana z planowanymi zmianami w polskim systemie ochrony zdrowia jest zagadnieniem trudnym i skomplikowanym. Nieuchronnie zmierzamy ku nowej rzeczywistości, w której już niebawem będziemy funkcjonować. Zgodnie z założeniami reformy każdy ze szpitali znajdujących się w sieci ma otrzymać odpowiednie, a co najważniejsze – wystarczające środki na pokrycie kosztów leczenia pacjentów. Dysponujemy już danymi dotyczącymi sieci szpitali. Znalazły się w niej 594 placówki, w tym 516 publicznych. Nie zakwalifikowano 355 szpitali, w tym 16 publicznych; 283 sklasyfikowano jako szpitale I stopnia referencyjności, 96 – II stopnia, a 62 – III. Dodatkowo do systemu włączono 20 szpitali onkologicznych, 30 pulmonologicznych, 13 pediatrycznych i 90 placówek ogólnopolskich. Sieć będzie dysponować ogólną liczbą 145 000 łóżek szpitalnych. Powstaną cztery poziomy specjalistyczne: pediatryczny, onkologiczny, pulmonologiczny i ogólnopolski. Szpitale będą finansowane na zasadzie ryczałtu wyliczanego według jednakowego wzoru, czemu poświęcono już wiele publikacji. Twierdzi się, że wprowadzenie do wzoru współczynników korygujących może w istotny sposób zmieniać ocenę danej placówki. Ciekawie zdefiniowano współczynnik, który ma odzwierciedlać jakość pracy danego szpitala. Założono, że im więcej udziela się tam porad ambulatoryjnych, tym wyższa jest jakość opieki medycznej. Innym współczynnikiem jest liczba wykonywanych najdroższych procedur. Twierdzi się, że hospitalizacja „trudnych i drogich” pacjentów może odbywać się w ośrodkach wykazujących się wysoką jakością świadczonych usług. Problem w tym, że w wielu przypadkach duża liczba pacjentów ambulatoryjnych czy stosowanie najdroższych procedur niekoniecznie muszą być utożsamiane z dobrym leczeniem.

W ostatnim czasie dokonano zmiany na stanowisku konsultanta krajowego w dziedzinie położnictwa i ginekologii. Trwającą 15 lat pracę na tym stanowisku zakończył Pan Profesor Stanisław Radowicki. To nie było łatwe zadanie. Funkcja ta dla każdego stanowi niezwykłe wyzwanie. Wymaga ogromu poświęconego czasu, profesjonalnych umiejętności i wielu talentów, w tym niezwykłej sztuki dyplomacji. Profesor Stanisław Radowicki przeprowadził polskich ginekologów i położników przez liczne meandry skomplikowanych czasów, zmian i reform, trudnych spraw formalnoprawnych i licznych problemów związanych z funkcjonowaniem tak czułej dziedziny medycyny, jaką jest opieka nad matką, płodem i noworodkiem. Wskaźniki wcześniactwa, umieralności matek, płodów i noworodków lokują nas na szczytach nie tylko europejskich, ale także światowych statystyk. Powstało wiele nowoczesnych oddziałów położniczo-ginekologicznych. Udało się wdrożyć zasady trójstopniowej opieki perinatalnej. Wypracowano skuteczny model kształcenia specjalistów z zakresu położnictwa i ginekologii. Powstały nowe podspecjalizacje. To niewątpliwie niepodważalny dorobek i znakomite osiągnięcia Pana Profesora.

Jestem przekonany, że powierzenie stanowiska krajowego konsultanta w dziedzinie położnictwa i ginekologii Panu Profesorowi Krzysztofowi Czajkowskiemu jest bardzo dobrą decyzją. Profesor od wielu już lat znany jest w naszym środowisku jako osoba odpowiedzialna, niezwykle kompetentna i znakomicie merytorycznie przygotowana do przewodzenia polskim położnikom i ginekologom. Będziemy Pana aktywnie wspierać, Panie Profesorze, w działaniach, które powinny zmierzać nie tylko do utrzymania, lecz także dalszego wzrostu poziomu polskiego położnictwa i ginekologii.

Kończąc słowo wstępne, mam ogromny zaszczyt zaprosić Państwa do czynnego uczestnictwa w II Kongresie Akademii po Dyplomie „Algorytmy w położnictwie i ginekologii”, który odbędzie się w Warszawie w dniach 6 i 7 października 2017 r. Wyrażam głęboką nadzieję, że także i w tym roku będzie się on cieszył dużym zainteresowaniem z Państwa strony. W zeszłorocznej edycji zgromadziliśmy ponad tysiąc uczestników. Większość z Państwa znakomicie przyjęła nową formułę naszych kongresów, podkreślając szczególną przydatność uzyskanej wiedzy w codziennej pracy zawodowej.

Jak zwykle serdecznie polecam treści bieżącego, wrześniowego numeru naszego czasopisma. Szczególnie rekomenduję publikację redaktora naczelnego pisma „Contemporary OB/GYN” Charlesa J. Lockwooda „Czy powinniśmy prowadzić skrining w kierunku skrócenia szyjki macicy?”, w której znajdziecie Państwo odpowiedzi na wiele pytań związanych z celowością prowadzenia badań diagnostycznych i wątpliwościami dotyczącymi ich interpretacji. W dobie nadmiernej liczby wykonywanych cięć cesarskich i jednocześnie podejmowanych prób ich ograniczania cennym źródłem wiedzy powinna być praca Stephena F. Thunga z Ohio State University w Columbus „Obrót zewnętrzny płodu: narzędzie w celu zapobiegania pierwszemu cięciu cesarskiemu”. To temat wysoce kontrowersyjny. Być może w najbliższym czasie uda się w naszym kraju rozpropagować ten sposób postępowania. Dorota A. Bomba-Opoń z I Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prezentuje znakomitą pracę stanowiącą kompilację najnowszych danych dotyczących postępowania w przypadkach wewnątrzmacicznego zahamowania wzrastania płodu, którą bardzo serdecznie wszystkim polecam.

Rekomendując lekturę powyższych i pozostałych artykułów zamieszczonych we wrześniowym numerze „Ginekologii po Dyplomie”, pozostaję z wyrazami najgłębszego szacunku i poważania.

Do góry