BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Wykorzystanie biomarkerów w diagnostyce przerzutowego raka piersi
dr n. med. Mateusz Wichtowski
dr hab. n. med. Dawid Murawa, prof. UZ
- Przegląd i omówienie piśmiennictwa na temat zastosowania markerów nowotworowych w wykrywaniu przerzutów raka piersi
- Porównanie czułości markerów nowotworowych z wynikami badania PET-TK w diagnostyce przerzutowego raka piersi
- Rola antygenów CA 15-3 i CEA w monitorowaniu przebiegu choroby oraz we wczesnym wykrywaniu przerzutów odległych
Rak piersi to nowotwór, który człowiek usiłuje pokonać od chwili jego odkrycia. Bez wątpienia od czasów Hipokratesa do dziś wykonaliśmy nie jeden, a kilkanaście kroków w tym kierunku. Mimo to rak piersi cały czas uważany jest za chorobę nie do końca poznaną ani nie w pełni przewidywalną. Cele wydają się proste: u zdrowych zapobiegać, a u chorych wcześnie i skutecznie leczyć. Ale nawet w przypadku rozsiewu, a może zwłaszcza wtedy, istotne jest, aby nowotwór został wykryty na jak najwcześniejszym etapie. Jedną z najprostszych metod skriningowych są markery nowotworowe. Po przeanalizowaniu piśmiennictwa z pełnym przekonaniem należy podkreślić ich rosnącą rolę w diagnostyce przerzutowego raka piersi.
Rak piersi z racji lokalizacji narządu, którego dotyczy, był jednym z pierwszych nowotworów odkrytych przez człowieka. I tak w zapiskach Hipokratesa z IV wieku p.n.e. znajdujemy opis pacjentki z rozsianym rakiem piersi: „W piersi pojawia się twardy guz… stopniowo staje się coraz twardszy. Z niego powstają ukryte raki”1. Po kilkuset latach obserwacji człowiek podjął pierwszą próbę walki z tym nowotworem. W II wieku n.e. Galen i Leonidas z Aleksandrii jako pierwsi dokonali częściowego, a następnie całkowitego usunięcia piersi za pomocą rozgrzanego ostrza1. Analizując dalszy przebieg historii leczenia raka piersi, należy przyznać, że przez kolejne 1800 lat nie wydarzyło się nic nowego, a wręcz niektóre wieki cofały nas do czasów Hipokratesa. Praktycznie wszystko to, co obecnie jest standardem, udało się osiągnąć dopiero w XX wieku i na początku XXI. To, co z pewnością stanowiło kiedyś zagadkę dla wielu osób zajmujących się rakiem piersi, to pytanie, dlaczego z pozoru ta sama choroba u różnych osób może przebiegać w tak odmienny sposób. Mianowicie: u jednej pacjentki duży guz powodujący miejscowe owrzodzenie obserwowany jest kilka lat bez przerzutów, a u innej choroba w ciągu kilku miesięcy rozwija się do postaci uogólnionej. Na początku XX wieku patolodzy Arthur Purdy Stout i Cushman D. Haagensen z uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku udowodnili istnienie dwóch podtypów raka piersi: przewodowego i zrazikowego2. Obecnie potrafimy wyróżnić kilkanaście podtypów histologicznych raka piersi, jednak dopiero analiza molekularna pozwoliła wyodrębnić podgrupy raka piersi, które w sposób istotny różnią się przebiegiem choroby, co implikuje różne schematy leczenia i różne rokowanie3. Molekularny podział raka piersi i wpływ danego typu na strategię leczenia to tak naprawdę osiągnięcia dopiero ostatnich kilkunastu lat4. Patrząc na problem leczenia raka piersi z tej perspektywy, widzimy, jaki postęp dokonał się w ciągu ostatnich dwóch wieków. Daje nam to też obraz tego, czego możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości, jeśli tempo pogłębiania wiedzy zostanie utrzymane na obecnym poziomie. Należy przyznać, że istotnym determinantem tak intensywnego rozwoju metod leczenia raka piersi jest demografia.