Zagranica

Indie: Obozy sterylizacyjne

Opracowanie działu Zagranica – Jerzy Dziekoński

Do tragedii doszło w stanie Ćhattisgarh, w jednej z prowizorycznych klinik, zwanych przez światowe media obozami sterylizacyjnymi. W ciągu zaledwie sześciu godzin jeden lekarz przeprowadził 83 zabiegi u kobiet do 32. r.ż. Pacjentki rekrutowano, według zeznań świadków, nie zwracając uwagi na stan ich zdrowia. Zabrano nawet dziewczynę, która była świeżo po porodzie.

13 pacjentek zmarło, wiele wylądowało w szpitalu z powikłaniami.

Według doniesień agencyjnych wstępnie uważano, że mogło dojść do wstrząsu septycznego, bowiem narzędzia nie były odkażane. Dochodzenie ujawniło nowe drastyczne fakty – podane kobietom antybiotyki pochodziły z firmy farmaceutycznej, na którą nałożono wcześniej 90-dniowy zakaz ich wytwarzania, leki nie spełniały bowiem standardów. Dziwnym trafem producent nie stracił licencji. Wstępne testy wykazały, że leki były skażone środkiem stosowanym w trutkach na szczury.

Lekarz miał dostęp do sprawdzonych antybiotyków pochodzących z rządowych magazynów, jednak za publiczne pieniądze kupił leki u lokalnego producenta o wątpliwej reputacji.

Jak wskazują światowi komentatorzy, sterylizacja kobiet jest w tej chwili jedyną promowaną w Indiach metodą planowania rodziny. Rząd tylko w 2012 roku wyłożył pieniądze na zabiegi dla 4,6 mln kobiet, a według wyliczeń jest to 37 proc. sterylizacji wykonanych na świecie. Dla porównania liczba wazektomii w Indiach stanowi zaledwie 4 proc. światowych zabiegów.

– To doskonale ilustruje, jak bardzo kobiety w Indiach są uciskane. Nie mają nawet możliwości kontrolowania swoich praw reprodukcyjnych – mówiła już rok temu Kerry McBroom z Human Right Law Network. Działacze tej organizacji złożyli dwa lata temu pozew przeciw Indiom w sprawie obozów sterylizacyjnych i zwrócili się do Sądu Najwyższego z prośbą o ustalenie wytycznych dla pracowników rządowych. Miałoby to pomóc w ograniczeniu łamania praw człowieka w obozach sterylizacyjnych.

Publikacje Human Right Law Network rok temu odsłoniły zaplecze programu sterylizacyjnego. Oto w jaki sposób odbywały się zabiegi w miejscowości Sonhoula na północy kraju: 33 kobiety, które zapisały się na zabieg, czekają w kolejce, pilnowane przez strażników z kijami bambusowymi w rękach. Następnie prowadzone są do słabo oświetlonego pokoju, z gołą posadzką, na której na stertach cegieł ustawione są w rzędzie prowizoryczne stoły operacyjne. Chirurg przechodzi od jednego do następnego, robi nacięcie poniżej pępka, a następnie przecina i zszywa jajowody. Pacjentki po zabiegach ułożone są ramię w ramię na podłodze w oddzielnym pokoju. Chirurgowi każda operacja zajmuje trzy minuty. W pewnym momencie kończą się środki znieczulające. 10 pacjentek operowanych jest pod wpływem słabszych leków. Są w pełni świadome. Za ból otrzymają dodatkowo 2 dolary. Po każdej operacji asystent lekarza płucze skalpel w zasobniku z gorącą wodą.

Indie nadal prowadzą program sterylizacji kobiet. Zachętą są jednorazowe wypłaty po 1400 rupii, czyli ok. 20 euro. Mimo to rokrocznie przybywa 18 mln Hindusów. Według prognoz już w 2021 roku Chiny przestaną być krajem z największą liczbą obywateli. Będą nim Indie.

Opracowanie działu Zagranica – Jerzy Dziekoński

Do góry