ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Bez reszty
Każdy sobie rzepkę skrobie
Dr Krzysztof Kuszewski
Dzieci niepełnosprawne intelektualnie to wstydliwie niedostrzegany problem społeczny. Dotyczy około 5 proc. populacji. Jest to problem naukowy, zdrowia publicznego, pomocy społecznej, edukacji i wreszcie etyczny. Może właśnie ta wielostronność powoduje, że powracają cyklicznie protesty rodziców tych dzieci. Do niedawna niewiele osób zdawało sobie sprawę z wielkości i złożoności tego zagadnienia. Teraz jednak nadszedł czas, aby je uregulować. Są dwa podejścia. Dać rodzicom pieniądze i niech sobie radzą oraz drugie – aby na poziomie samorządów lokalnych wspierać pomoc, może samopomoc, nie tylko w opiece nad tymi dziećmi, ale również przez tworzenie wieloletnich perspektyw dla nich i ich rodziców. Takie podejście jest znane w krajach demokratycznych, w tym i w Polsce. Przykładem jest Stowarzyszenie Świętego Celestyna ze Strzegomia, które może być wzorem, jak z nieszczęścia urodzenia się niepełnosprawnego dziecka może powstać społeczny ośrodek diagnostyki, leczenia i rehabilitacji, ale także edukacji i przystosowania do w miarę samodzielnego życia. Dotyczy to Dolnego Śląska, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby takie instytucje wspierać w innych regionach kraju.
W Ambasadzie Królestwa Holandii w Warszawie odbyło się spotkanie z zarządem holenderskiej fundacji Gaude Mater Poloniae, która od czasu stanu wojennego do dziś wspiera rozwiązywanie problemów społecznych i zdrowotnych w Polsce. Dawniej była to pomoc humanitarna, potem centra dla ofiar przemocy domowej, a od dwóch lat jest to współpraca naukowa i organizacyjna w zakresie badania przyczyn oraz skutków niepełnosprawności intelektualnej dzieci. Dlaczego akurat Holandia? Oni, mając ten sam problem, zbudowali system wsparcia dla rodziców i dzieci. Nie polega on na bezdusznym dawaniu pieniędzy, gdyż Holender sześć razy obejrzy euro, zanim je wyda. Nie polega też na lokowaniu dzieci w specjalnych placówkach, czyli zdejmowaniu obowiązku z rodziców. Rozwiązaniem jest uspołecznienie problemu i pomocniczość państwa. Jak we wszystkich problemach społecznych.
Tego warto się od nich uczyć.