Onkolodzy zaczynają zwierać szyki, by wyrazić swoją opinię na temat tego, jak pakiet nie działa.

– Nikt nie przeprowadził z nami rzeczowych i merytorycznych konsultacji – mówi dr Juczewska. – Nie chodzi o to, by wykazać komuś niekompetencję, ale urzędnicy po prostu nie wiedzą, jak wyglądają procedury medyczne, a nikt ich z nami nie przedyskutował. Karta miała służyć choremu, a stanowi dodatkowy dokument dołączany do historii choroby, którą zresztą częściowo powtarza. Zdecydowano też, że pacjentowi, który ma zdiagnozowane dwa nowotwory, musimy założyć dwie karty, co oczywiście jest niepotrzebną biurokracją i bzdurą.

Zaczynają się też problemy między szpitalami. Lekarze z powiatowej placówki wystawiają zieloną kartę, ale nie podejmują się leczenia, bo uważają, że nie dysponują ani sprzętem, ani wystarczająco wykwalifikowaną kadrą. Odsyłają więc pacjenta do specjalistycznego szpitala. Ale zgodnie z pakietem leczenie powinna prowadzić placówka, którą wskazało wielospecjalistyczne konsylium.

– Wszelkie wątpliwości wyjaśniamy na bieżąco – zapewnia Adam Dębski, rzecznik NFZ w Białymstoku. – Do tej pory najwięcej zapytań ze strony lekarzy dotyczyło sposobu logowania się do systemu. Pacjenci nie zgłaszali żadnych problemów.

∗∗∗

Wielu irytujących sytuacji można byłoby uniknąć, gdyby pomysłodawcy skonsultowali swoje projekty z onkologami praktykami.

Do góry