Kraj
Gdy ratunek jest dekalogiem
Wojciech Skowroński
Po premierze filmu „Bogowie” opowiadającego o pierwszym w Polsce przeszczepie serca wykonanym przez prof. Zbigniewa Religę wzrosła liczba transplantacji. To z pewnością jeszcze nie powód do radości, ale sygnał, że Polacy zaczynają rozumieć konieczność przeprowadzania tego rodzaju zabiegów ratujących życie. Jest to także dowód, że wiedza i doświadczenie wygrywają z polityką – mówią kardiochirurdzy.
Jednak propagowania idei transplantacji nie można zaprzestawać. Emitowane ostatnio filmy i audycje dokumentalne są tego dobrym przykładem. Z takiego założenia wychodzi też Hiszpania, Austria, Wielka Brytania, w których notuje się najwięcej dawców w Europie, ale opinia publiczna w tamtych krajach systematycznie otrzymuje wiele medialnych informacji o dobrodziejstwie transplantologii.
W ubiegłym roku w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu wykonano 34 przeszczepy serca (44 proc. wszystkich wykonywanych w kraju) i 10 transplantacji płuc (62 proc. w skali kraju). – Oczywiście jesteśmy przygotowani jako zespół do wykonania dwukrotnie większej liczby przeszczepów serca. W czerwcu 2015 roku zostanie otwarty dla pacjentów, także z mukowiscydozą, nowoczesny ośrodek transplantacji płuc, z infrastrukturą nieustępującą najlepszym ośrodkom transplantacyjnym na świecie. Dzięki temu liczba wykonanych transplantacji płuc winna zwiększyć się nawet trzykrotnie, a docelowo winna wynosić 80-100 rocznie – mówi prof. dr hab. med. Marian Zembala, dyrektor ŚCChS w Zabrzu.
Stało się to możliwe dzięki środkom pozyskanym w drodze konkursu z funduszy unijnych i uzupełnionym przez Ministerstwo Zdrowia. Doświadczony zespół kardiochirurgów, pulmonologów, transplantologów i anestezjologów, w którego dorobku jest prawie 1100 przeszczepów serca i ponad 100 przeszczepów płuc, jest gwarantem tego programu.
We wrześniu ub. roku polscy kardiochirurdzy przeprowadzili tylko jedną transplantację serca, ale w październiku już dziesięć.
– Film „Bogowie” z całą pewnością problematykę transplantacji przybliżył. Polak zobaczył wysiłek, jaki ponosimy, by ratować życie chorego, a to z kolei skutkuje większą życzliwością i mniejszą liczbą sprzeciwów dotyczących pobrań. Bylibyśmy jednak naiwni, sądząc, że liczby dotyczące zgłaszanych dawców będą szybko wzrastać. Ale poprawa jest zauważalna i chcielibyśmy, aby o problemie za kilka miesięcy nikt nie zapomniał – mówi prof. Zembala.
Jego zdaniem emitowane programy i filmy paradokumentalne również przynoszą wymierny skutek, ponieważ widzowie mogą obserwować oddziały intensywnej opieki medycznej i nabierają do nich większego zaufania.
– Jeśli zaczniemy przedstawiać częściej pozytywne wyniki dotyczące transplantacji, poprawimy atmosferę wokół polskiej transplantologii. Z transplantacją jest jak z dekalogiem – nie ma alternatywy. W obronie chorych z nieodwracalnym uszkodzeniem narządów nie wolno ustępować, bo inaczej przegramy wszyscy – dodaje prof. Zembala. Wiele zależy jednak od postawy i zachowania środowiska lekarskiego, które musi zdawać sobie sprawę, że niezgłoszenie dawcy spełniającego kryteria śmierci mózgu wiąże się z przekroczeniem norm etycznych. Trzeba też docenić wsparcie Kościoła katolickiego i kościołów chrześcijańskich.
– Zmieniła się także świadomość pacjentów, którzy korzystając np. z internetu, wiedzą, że nie muszą umierać, ponieważ współczesna medycyna może ich uratować, pod warunkiem że znajdzie się dawca – komentuje prof. Zembala i dodaje, że w przypadku transplantacji serca sytuacja wygląda nieco inaczej: – Części chorych możemy wszczepić pompy implantowalne, dzięki którym po kilkutygodniowej hospitalizacji wracają do domu i tam czekają na dawcę lub na regenerację serca. Pamiętam przypadek pacjenta, który po 18 miesiącach od wszczepienia pompy nie wymagał już sztucznego wspomagania. W jego przypadku ten zabieg był docelową terapią.
Kardiochirurdzy zgodnie mówią o wiodącej roli, jaką w donacji narządów do przeszczepów odgrywają anestezjolodzy. To przecież od nich w dużej mierze zależy zgłoszenie potencjalnego dawcy, który spełnia kryteria śmierci mózgowej.
– Dziękuję im i apeluję, aby z determinacją zgłaszali do Poltransplantu przypadki rozpoznania śmierci mózgowej i w takim duchu przyzwolenia oraz afirmacji transplantacji wychowywali przyszłych adeptów tej specjalizacji. Wynik transplantacji, czyli uratowane życie, to nie sukces transplantologa, który zabieg wykonał, ale całego zespołu – dodaje prof. Zembala.■