Bez reszty
Reforma wraca do punktu wyjścia
Dr Krzysztof Kuszewski
Jakiś bardzo wnikliwy uczony napisał, że nie można dalej odwlekać reformy ochrony zdrowia. Sam tytuł odstraszył mnie od czytania. W 1989 roku ustalono przy Okrągłym Stole, jak ma być. Zapomniano tylko przymocować mikrofony, co teraz jest obowiązkowe. Jednak już wtedy zapisano, że system ma być zdecentralizowany i ubezpieczeniowy.
Najpierw odpaństwowiono ZOZ, potem je usamodzielniono. W 1997 roku Wysoki Sejm przyjął ustawę o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, z dwuletnim vacatio legis, aby można wprowadzić RUM, czyli rodzaj czeków do rozliczeń za wykonane świadczenia. Składka wynosiła 10 proc. dochodów od każdego ubezpieczonego.
Po dwóch latach przyszedł czas na wdrożenie nowego systemu finansowania. Jednak przez te dwa lata dokonano 165 zmian w ustawie. Tym, co powodowało późniejsze niezadowolenie, było zbyt mało kasy dla Kas. Zostało zaledwie 7,5 proc. Nie wprowadzono RUM, więc rozliczano się tak „mniej więcej”, trochę sterowano ręcznie i jakoś zaczęło się to wszystko stabilizować. Wtedy rozwiązano Krajowy Związek Kas (niezależnych) i powołano NFZ, aby jeden człowiek miał w ręku bez kontroli społecznej ok. 30 mld zł. Dziś jest to ponad 60 mld zł i sprawa wróciła do punktu wyjścia.
Szefem prezesa NFZ jest minister zdrowia. Czyli historia zatoczyła koło. Od demokracji i samodzielności oraz konkurencji do systemu państwowego. Tylko pieniądze są zawsze nasze, ale nie pozwala się nam nimi rządzić. Myślą, że oni wiedzą to lepiej. Otóż nie wiedzą nic, a uczyć się nie chcą. Według ekonomistów amerykańskich (Panie, świeć nad ich głowami) zarządzanie ochroną zdrowia to najtrudniejszy chleb. U nas zarządzać może kuzyn burmistrza lub inny, który chce się sprawdzić lub zarobić. Ale jest to coraz trudniejsze, bo poprzeczka jest już wysoko. Pewien poseł ogłosił w euforii, że po wygranych wyborach wymieni dyrektorów szpitali, choć są samorządowe. Samorządów też nie będzie? O kurczę! To po co myśmy 25 lat reformowali Polskę, trzeba było zostawić tak, jak było.
Więc nie bójmy się reform, potem wszystko wraca do punktu wyjścia.