Pieniądze
Spór o nieubezpieczonych
Monika Stelmach
Zgodnie z nowelizacją ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych wzrośnie finansowanie świadczeń dla nieubezpieczonych z dotacji budżetowej ze 166 mln zł do 320,23 mln zł rocznie, a jej przekazywanie ma następować co miesiąc w 12 transzach. W roku 2013 dotacja wyniosła 151 mln zł, a 2014 – 166 mln zł. Za ostatni rok oraz bieżący zostanie wyrównana do 320 mln zł. Nowelizacja ustawy ma obowiązywać do 2018 roku.
– Wyliczenie wysokości dotacji wynika z danych, które spływały z poszczególnych oddziałów NFZ. Dotychczas wypłacane dotacje nie pokrywały faktycznych kosztów tych świadczeń. Uważam, że podwojenie tej kwoty w znacznym stopniu rozwiąże problem – mówi Cezary Cieślukowski, wiceminister zdrowia.
Z zaproponowaną kwotą nie zgadza się Naczelna Izba Lekarska, która uważa, że aby pokryć faktyczne koszty leczenia nieubezpieczonych, powinna być ona trzykrotnie większa.
– W niedalekiej przeszłości NFZ wskazywał kwotę 900 tys. zł jako niezbędną do pokrycia tych kosztów, a tutaj mamy jedną trzecią tego – mówi Maciej Hamankiewicz, prezes NIL.
Wspomniana kwota została wyliczona przez NFZ w 2013 roku. Ówczesna prezes Agnieszka Pachciarz zaproponowała wzrost dotacji do 938,7 mln zł. Kiedy nie doszło do porozumienia z MZ, prezes NFZ pod koniec 2013 roku złożyła do wojewódzkiego sądu administracyjnego skargę na ministra zdrowia. Domagała się zapłaty przez MZ za świadczenia osób niezgłoszonych do ubezpieczenia, ale uprawnionych do świadczeń. Ostatecznie jednak do rozstrzygnięcia sporu nie doszło. W styczniu 2014 roku p.o. prezes NFZ Marcin Pakulski (po tym jak MZ odwołało Agnieszkę Pachciarz) uznał skargę za bezzasadną i wycofał ją. MZ powołało zespół, który określił, że na świadczenia nieubezpieczonych trzeba zarezerwować 320,23 mln zł rocznie.
– Aby poznać, jaka realnie kwota jest potrzebna, należałoby dobrze oszacować dotychczasową skalę niepłacenia składek. Pragnę wskazać, że realizacja tego prawa do tej pory odbywała się poprzez ubezpieczanie przez miejski ośrodek pomocy społecznej nieubezpieczonego, który np. nagle trafił do szpitala, i w ten sposób w dniu hospitalizacji stawał się ubezpieczonym. Czy ktoś wyliczył, jakie świadczenia zostały ujęte dla takich osób? Ile w ramach takiego sposobu odbyło się np. zabiegów kardiochirurgicznych? Ile wśród tych osób było chorych na choroby rzadkie czy AIDS? – mówi Maciej Hamankiewicz.
Z danych MZ wynika, że w 2014 roku było 86 229 osób korzystających ze świadczeń zdrowotnych dla osób nieubezpieczonych. Liczbę tę powiększają dzieci i młodzież do 18. r.ż., które mają prawo do ubezpieczenia, ale nie zostały do niego zgłoszone. – Wynika to z zaniedbania rodziców, opiekunów prawnych lub szkół, które mają taki obowiązek. Być może MZ w przyszłości wypracuje regulacje, zgodnie z którymi osoba do 18. r.ż. jest ubezpieczona bez względu na to, czy zostanie zgłoszona, czy też nie – mówi Cezary Cieślukowski.
Nie tylko NFZ i NIL zwracają uwagę, że przepisy są niewystarczające. Irena Lipowicz (poprzednia RPO) już w 2011 roku apelowała o uproszczenie procedur otrzymywania ubezpieczenia z budżetu państwa. Dziś osoba bezdomna i uboga może otrzymać zasiłek na część lub całość leczenia, ale musi o niego sama wystąpić do gminy. „Uzyskanie świadczeń zdrowotnych na podstawie powyższych regulacji poprzedzone jest sformalizowaną i skomplikowaną procedurą, niedostosowaną do istoty bezdomności”. Zdaniem RPO z tego powodu duża grupa bezdomnych nie podejmie takich działań.
Natomiast rzecznik praw pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska w 2010 roku poprosiła o możliwość wprowadzenia zapisów prawnych regulujących pokrywanie kosztów leczenia osób o nieustalonej tożsamości i nieubezpieczonych. Zdarza się bowiem, że placówki ochrony zdrowia nawet policjantom odmawiają przyjęcia bezdomnych znajdujących się w krytycznym stanie.
Po trwającym ponad siedem lat procesie sąd uznał, że NFZ ma zapłacić Szpitalowi Zachodniemu w Grodzisku Mazowieckim prawie 900 tys. zł za leczenie nieubezpieczonych pacjentów.
– Tworzenie systemu ubezpieczeniowego zakłada, że firma ubezpieczeniowa płaci jedynie za swoich klientów. Wówczas za nieubezpieczonych zgodnie z konstytucją musi płacić państwo. W Polsce, tworząc kasy chorych, próbowano wprowadzać takie rozwiązanie, natomiast już konstruując NFZ, a później podporządkowując go resortowi zdrowia, zrezygnowano z powszechnego systemu ubezpieczeniowego, nadal go tak dla dobrego PR nazywając. Dziś mamy bałagan. Najpierw trzeba dokładnie wyliczyć dotychczasowe wydatki na nieubezpieczonych, a w ślad za tym dopiero podejmować decyzje legislacyjne – mówi Maciej Hamankiewicz.