Bez reszty
Mapy straszliwe
Dr Krzysztof Kuszewski
Mapy zdrowotne miały być lekarstwem na wszystko, a co z tego wyszło?
Dla województwa lubelskiego nic. Pytanie praktyczne, co trzeba zrobić, aby lepiej diagnozować i leczyć osoby zagrożone chorobą nowotworową? Na to pytanie 161-stronicowe opracowanie nie daje odpowiedzi. Jest tam wielka ilość map, wykresów i porównań. Dalej możemy dowiedzieć się tego, co od dawna wiemy. Lepsze wyniki mają ci, którzy więcej operują. To oznacza, że trzeba zabronić uczenia się chirurgii na zasadzie „kto z kolegów nie operował jeszcze raka wątroby”. Niestety to trwa. Jednak porównywanie statystyczne centrów onkologii ze szpitalem powiatowym to nonsens. Wykres wszystko zniesie, ale pacjent już nie. Urząd wojewódzki chce wiedzieć, gdzie ma inwestować, co zrobić, aby ludziom dać większe szanse. Jaki ma być system wczesnego rozpoznania! Potem pacjent ma coraz mniejsze szanse, a koszty rosną niepomiernie.
Mapa, jeśli ma sens, powinna odpowiedzieć na to pytanie. Czyli wiedząc, jaka jest demografia i zapadalność w danej grupie, oraz znając miejsca, gdzie może spodziewać się pomocy, pokazać drogę pacjenta do skutecznego i szybkiego potwierdzenia diagnozy oraz kompetentnego leczenia, a potem rehabilitacji. W ogromnym opracowaniu ze zbędnymi mapami i wykresami oraz literaturą to ginie.
Moje wrażenie: dla ciemniaków przygotowano pseudonaukowe mapy. Metoda robienia map centralnie jest po prostu stratą czasu i pieniędzy publicznych. W tej sprawie bardziej skuteczne byłoby sporządzenie lokalnej mapy w oparciu o dane z lokalnego GUS i oddziałów NFZ. Powoływanie ogromnych rad wojewódzkich ze wszystkich specjalistów, którzy mają się wypowiadać w ciągu paru dni na każdy temat, który ich często nie dotyczy, zakrawa na kpinę ze zdrowego rozsądku. Właściwą drogą jest zebranie opracowań wojewódzkich sporządzonych według ustalonego schematu i z tego budowanie planu krajowego. Ale wyszło tak, że MZ wie lepiej, a, cytuję, „uwagi strategiczne, merytoryczne oraz techniczne z dokładnym podaniem jednostki redakcyjnej, numeru strony i numeru wiersza, który budzi ewentualne wątpliwości, należy nadesłać w nieprzekraczalnym terminie do dnia 1 grudnia 2015 roku”. Trzeba jeszcze dodać imię, nazwisko, PESEL, a może adres. Tak wygląda robienie durni ze wszystkich w kraju za nasze publiczne pieniądze. Nie ma to nic wspólnego z aktualną polityką, bo zarządził to poprzedni rząd, który uznał, że centralnie robione mapy są dobre na wszystko, czego nie potrafił zrobić.
Przykro, dali się nabrać.