MT: Metody operacyjne niosą jednak ryzyko powikłań.


K.P.:
Labiryntektomia polega na zniszczeniu błędnika, co oznacza ustąpienie ataków zawrotów, ale także całkowitą utratę słuchu w operowanym uchu. W Klinice ORL WUM metoda ta od dawna nie jest stosowana. Chirurgia worka endolimfatycznego jest bezpieczna dla słuchu, ale mało skuteczna w uwalnianiu chorego od zawrotów głowy. Statystyki podają, że jedynie 70-80 proc. pacjentów w odległej obserwacji podaje brak ataków menierowskich po operacji. Tej metody także od dawna nie stosuje się w Klinice ORL WUM. Metoda przecięcia nerwu przedsionkowego z dojścia przez środkowy dół czaszki łączy w sobie 100-proc. skuteczność kontroli nad zawrotami i bezpieczeństwo dla słuchu, dlatego od ponad 10 lat jest procedurą stosowaną w klinice.


MT: Jakie są alternatywne dla operacji metody leczenia błędnikowych zawrotów głowy?


K.P.:
Alternatywą, zwłaszcza u pacjentów, którzy nie wyrażają zgody na leczenie operacyjne lub z powodów ogólnozdrowotnych nie mogą być operowani, jest dobębenkowe podanie gentamycyny. Wykorzystuje się ototoksyczność gentamycyny do leczenia opornych na inne metody terapii przypadków choroby Meniere’a. Podając ją bezpośrednio do chorego ucha, unika się ryzyka uszkodzenia funkcji błędnika i słuchu w drugim, zdrowym uchu. Poza niezaprzeczalnymi zaletami tej metody, którymi są prostota zabiegu, tani koszt i możliwość uniknięcia operacji w znieczuleniu ogólnym, trzeba jednak pamiętać, że ryzyko uszkodzenia słuchu po leczeniu tą metodą sięga 30 proc. Jest też możliwe wystąpienie całkowitej głuchoty nawet po jednej dawce, co wynika z genetycznie uwarunkowanej nadwrażliwości na aminoglikozydy. Dlatego metoda ta najczęściej jest zarezerwowana dla pacjentów ze znacznie już uszkodzonym słuchem wskutek naturalnego przebiegu choroby. Obserwacje własne i dane z literatury pokazują jednak, że skuteczność gentamycyny nie jest trwała. Zdarza się, że objawy powracają po dwóch-trzech latach.

W przypadku pacjentów z dobrym słuchem, którzy jeszcze nie zdecydowali się na leczenie operacyjne, można stosować dobębenkowo kortykosteroidy. Leczenie dobębenkowe kortykosteroidami pozwala uniknąć działań niepożądanych, które występują podczas leczenia ogólnego tymi preparatami. Skuteczność tej metody w odniesieniu do kontroli zawrotów jest jednak ograniczona, choć z drugiej strony istnieje spora grupa pacjentów leczonych tą metodą, którzy przez trzy-cztery lata są wolni od zawrotów.

Wśród leków stosowanych doustnie największe znacznie mają preparaty betahistyny, której działanie ma polegać na usprawnianiu krążenia w obrębie ucha wewnętrznego i wspomaganiu drenażu nadmiaru płynów błędnikowych, tak istotnego w chorobie Meniere’a. Preparaty betahistyny są na ogół bardzo dobrze tolerowane, rzadko wyzwalając objawy niepożądane. Nie wiadomo jednak, czy betahistyna rzeczywiście działa, choć z mojej obserwacji wynika, że część pacjentów jest ewidentnie betahistynozależna. Z uwagi na nieprzewidywalny przebieg choroby, w której występują okresy naturalnych remisji, ocena skuteczności jakiejkolwiek metody leczenia zachowawczego jest trudna do oszacowania, nigdy bowiem nie wiadomo, czy aktualnie dobre samopoczucie chorego jest skutkiem ordynowanego leczenia, czy naturalnego przebiegu choroby.


MT: Jakie leczenie stosujemy w zawrotach głowy typu obwodowego?


K.P.:
Podstawą leczenia chorób układu przedsionkowego, zwłaszcza tych obwodowych i nieodwracalnych, jest rehabilitacja. Ruch jest najlepszym bodźcem dla dysfunkcyjnego układu równowagi. Odpowiednie zestawy ćwiczeń w latach 40. XX wieku opracowali Cawthorne i Cooksey. Na podstawie obserwacji klinicznych zauważyli, że chorzy z uszkodzeniem błędnika, którzy szybko się aktywizują, szybciej powracają do zdrowia. Zestaw ćwiczeń zaproponowany przez nich jest powszechnym postępowaniem w zawrotach głowy pochodzenia obwodowego z niepełną kompensacją. Nie dotyczy to oczywiście choroby Meniere’a z uwagi na jej fluktuacyjny charakter. Leczenie położeniowych zawrotów głowy omówiłam wcześniej.


MT: Jakie znaczenie ma dieta w leczeniu choroby Meniere’a?


K.P.:
Zaleca się ograniczenie podaży soli i płynów, dietę bogatobiałkową i tzw. cukrzycowany typ diety, czyli częste, lekkie posiłki oraz unikanie używek. Liczne artykuły w literaturze światowej pokazują, że nawet restrykcyjne przestrzeganie diety w niewielki sposób wpływa na przebieg choroby, co też pokrywa się z moimi obserwacjami. I dlatego wydaje się, że nie jest konieczne narzucanie choremu kolejnych ograniczeń w sytuacji, gdy sama choroba już destabilizuje życie, tylko jak najszybsze zaproponowanie leczenia operacyjnego, które pozwala na powrót do normalnej aktywności społecznej i zawodowej.

Do góry