Kraj
Kraków: Pierwsze Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej
Elżbieta Borek
Na terenie województwa małopolskiego funkcjonuje jedyne w Polsce Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej gotowe do działania całą dobę. Powstało w Szpitalu Jana Pawła II w Krakowie i wykorzystuje aparaturę ECMO – sztuczne płucoserce. W przypadku osób bardzo wychłodzonych z pomocą tego urządzenia pozaustrojowo ogrzewa się krew pacjenta i wprowadza do organizmu, co daje szansę przeżycia nawet przy dużych spadkach temperatury ciała. ECMO podnosi temperaturę o 6-9°C w ciągu godziny. Metodami konwencjonalnymi w tym samym czasie można ogrzać ciało najwyżej o 1-2°C. Dzięki temu systemowi dwa lata temu udało się uratować życie dwuletniego Adasia, wychłodzonego do niespełna 13°C.
Idea stworzenia centrum powstała w głowach dwóch małopolskich lekarzy – dr. n. med. Tomasza Darochy ze szpitala Jana Pawła II i dr. n. med. Sylweriusza Kosińskiego ze szpitala w Zakopanem, równocześnie ratownika TOPR. Wraz z innymi zapaleńcami stworzyli ośrodek ratowania osób w głębokiej hipotermii. Placówka jest organizacją pro publico bono – nie ma własnego budynku, korzysta z łóżek i sprzętu oddziału anestezjologii i intensywnej terapii oraz kardiochirurgii szpitala Jana Pawła II. By działać jeszcze skuteczniej, dr Darocha postarał się o ECMO przenośne.
Dzięki procedurze ECMO uratowano już wiele osób. Przykłady tylko z Małopolski – starsza pani poszła na spacer z psem do lasu, ale długo nie wracała. Zaczęły się poszukiwania, została znaleziona dopiero nad ranem – wpadła do rowu z wodą i nie mogła się z niego wydostać. Śmigłowiec przetransportował ją do szpitala. Dzięki zastosowaniu ECMO następnego dnia była przytomna. Żyje też bezdomny, którego straż miejska znalazła na ulicy nieprzytomnego. Lekarze zapewniają, że wszyscy uratowani, ekstremalnie wychłodzeni ludzie powrócili do zdrowia, zatrzymanie krążenia nie pozostawiło u nich żadnych śladów neurologicznych.
To oczywiste, że ludzie długotrwale przebywający na mrozie są narażeni na wychłodzenie, a nawet śmierć z powodu wyziębienia organizmu. Ale przecież nawet w warunkach pozornie obojętnych, o każdej porze roku, można popaść w hipotermię. Jest to tzw. hipotermia miejska, która dotyka bezdomnych, osoby starsze, samotne, cierpiące na choroby przewlekłe.
– Kiedy widzimy leżącego, nieprzytomnego człowieka, z góry załóżmy, że jest narażony na hipotermię. Okryjmy go czymś, w ostateczności mogą to być nawet gazety, oceńmy oddech, bądźmy obok, nim przyjedzie fachowa pomoc – mówi Tomasz Sanak z Zakładu Medycyny Katastrof i Pomocy Doraźnej CM UJ oraz Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej w Krakowie, który doświadczenie zdobywał także w Afganistanie.
Uważa się, że hipotermia powinna być rozpoznana u pacjenta nieurazowego od temperatury 35, a u pacjenta urazowego – od 36°C w dół. Jednak nadal jest to choroba często nierozpoznawana nawet przez zespoły ratownictwa medycznego. – W leczeniu hipotermii postępujemy zgodnie ze światowymi standardami – mówił podczas spotkania szkoleniowego w Krakowie dr Darocha. – Pacjent, który do nas trafia, musi być wyziębiony do temperatury poniżej 28°, mieć stwierdzoną niestabilność krążeniową i oddechową i mieć wykonane specjalistyczne badania.
– Z informacjami o istnieniu Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej staraliśmy się dotrzeć wszędzie. Dr Darocha pisał także do twórców popularnych seriali medycznych, by uwzględnili ten temat – opowiada Tomasz Sanak. – Od niedawna działa także e-learningowa platforma Akademia Hipotermii stworzona przez nasze centrum.
Akademia ma też pomóc w wypracowaniu wspólnego języka dla wszystkich służb i stosowaniu tych samych, ujednoliconych procedur. W Małopolsce już funkcjonuje spójny system, dzięki któremu chory zostanie odpowiednio zakwalifikowany i przetransportowany do Centrum Hipotermii.
– Wszystkie karetki mają na tabletach wprowadzoną odrębną procedurę dla hipotermii – wyjaśnia Tomasz Sanak. – Jeśli wpisane parametry pacjenta wskażą na wychłodzenie, automatycznie generowany jest specjalny szablon z dodatkowymi pytaniami, dotyczącymi stanu pacjenta. Szablon ten stanowi równocześnie kartę kwalifikacyjną do leczenia ECMO. Zespół ratownictwa medycznego porozumiewa się wtedy z dyżurnym Centrum Leczenia Hipotermii i drogą elektroniczną przesyła mu wszystkie dane, łącznie z zapisem czynności życiowych, które są automatycznie przekazywane z defibrylatora w karetce. Dzięki temu pacjent trafia bezzwłocznie we właściwe ręce.
Kontakt ze stale dyżurującym koordynatorem centrum mają również dyspozytorzy pogotowia ratunkowego, strażacy, policja, wszystkie szpitalne oddziały ratunkowe oraz służby ratownictwa górskiego.