Prawo

Co trzeba wiedzieć o ustawie o podstawowej opiece zdrowotnej

Żaneta Semprich

„Dobrze rozwinięta i zorganizowana podstawowa opieka zdrowotna jest w stanie zaspokoić nawet do 90 proc. potrzeb zdrowotnych populacji. Ma potencjał, by zapewnić część konsultacji specjalistycznych i tym samym ograniczyć liczbę hospitalizacji. POZ może i powinna odgrywać kluczową rolę w systemie ochrony zdrowia, być jego fundamentem”.

Takimi słowami wiceminister Zbigniew Józef Król, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, uzasadniał podczas obrad plenarnych Sejmu rządowy projekt ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej (dalej: projekt POZ). Dostał brawa od posłów zarówno z prawej, jak i lewej strony sali. Z opinią co do roli i rangi POZ zgadzali się, jak się wydawało, wszyscy obecni na sali.

Tu niech czytelnicy wybaczą mi wyznanie osobiste. Poczułam bowiem w tym momencie déjà vu. Czyżbym rzeczywiście już to słyszała? Owszem, tak. Było to dokładnie ćwierć wieku temu w tym samym gmachu. Mówiono o przyszłości medycyny rodzinnej, powstawało Kolegium Lekarzy Rodzinnych, wiązano spore nadzieje ze wzmocnieniem rangi tej specjalności. I co? System ochrony zdrowia popłynął w inną stronę. Ewoluował przede wszystkim, by sprostać wymaganiom NFZ, oczekiwaniom luminarzy medycyny, a może nawet naciskom części pacjentów. Tak czy owak w dalszym ciągu dzisiaj mamy system rozczłonkowany, każda placówka leczy pacjenta na inną chorobę, informacje na temat jego zdrowia nigdzie się nie spotykają. Paradoksalnie lepiej jest w małych miejscowościach. W wielkich aglomeracjach pacjent na ogół wędruje do przychodni od specjalisty do specjalisty, od każdego wychodzi z receptami. Co gorsza, lekarzami POZ bywają osoby o szczególnych kompetencjach: specjaliści medycyny nuklearnej, patomorfolodzy, okuliści, epidemiolodzy, specjaliści diagnostyki laboratoryjnej. Niczego nikomu z nich nie ujmując, system nie pomaga, by należycie wypełniali wszystkie zadania POZ.

„Teraz z dużą determinacją chcemy system, po pierwsze, uporządkować, a po drugie, zdecydowanie ujednolicić tak, by w każdym miejscu było tak, jak należy” – zapewniał wiceminister Król.

„Największą zaletą projektu ustawy POZ jest to, że wreszcie powstał. Muszę przyznać, że to satysfakcjonuje wiele osób” – stwierdziła podczas pierwszego czytania projektu Lidia Gądek (PO). Zgadzał się z nią Tomasz Latos z PiS.

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Ogólna wizja

Dr n. med. Zbigniew Józef Król, który pilotował projekt ustawy i przyjmuje za nią odpowiedzialność, to ekspert wysokiej rangi. Drogę zawodową [...]

Uwagi wątpiących

Wątpiący wyrażają obawy o realność założeń lub że nie wnoszą niczego nowego.

To jest możliwe

Nic dodać, nic ująć. Bez dodatkowego strumienia złotówek do POZ oraz bez kadr ustawa pozostanie martwa. Tyle tylko, że tak jak [...]
Do góry