ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Na ważny temat
Mamy bardzo źle zorganizowany czas pracy lekarzy
O zmianach w organizacji pracy lekarzy oraz szpitali z prof. Jarosławem J. Fedorowskim, prezesem Polskiej Federacji Szpitali, rozmawia Monika Stelmach
MT: Federacja popiera wprowadzenie nowych rozwiązań w organizacji pracy lekarzy w szpitalu. Trwają prace resortu zdrowia nad rozporządzeniem w tej sprawie. Dlaczego takie zmiany są konieczne?
Prof. Jarosław J. Fedorowski: W Polsce obowiązuje przestarzały, sztywny i nieefektywny model organizacji pracy lekarzy. Szpital jest podzielony na oddziały, które odpowiadają wąskim specjalizacjom. W jednym szpitalu wojewódzkim może być ich nawet kilkanaście, w tym dwa internistyczne, bo dwóch lekarzy miało ambicje ordynatorskie. Lekarze są ściśle przyporządkowani do poszczególnych oddziałów. Samodzielny jest w zasadzie tylko ordynator, pozostali specjaliści mimo posiadanych kompetencji najczęściej muszą konsultować z nim swoje decyzje. Ten model ma początek w XIX wieku, kiedy zaczął się podział na internę i chirurgię, a następnie na inne, coraz węższe specjalizacje. Wtedy to było dobre rozwiązanie, m.in. ze względu na stacjonarne wyposażenie oraz ograniczone możliwości komunikacyjne. Dzisiaj nie przystaje do wymagań wielodyscyplinarnej szpitalnej opieki nad pacjentem, który jest coraz starszy i cierpi na kilka chorób jednocześnie.
MT: Jaki podział obowiązuje w nowoczesnych systemach organizacji ochrony zdrowia?
J.J.F.: Najlepszym przykładem jest Holandia, którą niektórzy uznają za mistrza Europy w opiece zdrowotnej. Holendrzy udowodnili, że nawet 80 proc. infrastruktury szpitala może być wykorzystywane w sposób wielodyscyplinarny. Szpital jest podzielony na oddziały w zależności od stopnia natężenia opieki nad pacjentem, a nie wąskiej specjalizacji, np. pacjent po operacji stawu biodrowego lub złamaniu kości udowej, jeśli są poważne powikłania, będzie hospitalizowany na oddziale intensywnej terapii lub terapii progresywnej. Kiedy wszystko przebiega bez komplikacji, trafia na oddział ogólny, gdzie ma zapewnioną wielospecjalistyczną opiekę, w tym wczesną rehabilitację.
W Polsce pacjent jest przenoszony z oddziału na oddział. W zależności od tego, który jego narząd jest w najgorszym stanie, taka wąska specjalizacja go przejmuje. Na kolejnym oddziale lekarze od nowa wdrażają się w historię choroby. Istnieje potrzeba, żeby pacjentem opiekować się całościowo, nawet jeśli główny problem dotyczy jednej specjalizacji.
MT: Jak miałoby to wyglądać w praktyce?
J.J.F.: Zostańmy przy przykładzie złamania kości udowej, które jest częstym powodem hospitalizacji osób starszych. W Polsce taki pacjent leży na ortopedii i zajmują się nim najczęściej samodzielnie lekarze specjaliści z tej dziedziny. W nowoczesny...