Bez mojej zgody
Rodzic dokona wyboru, czy dziecko będzie żyło?
O ściganiu antyszczepionkowych liderów z prof. dr. hab. med. Włodzimierzem Gutem, ekspertem z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny (NIZP-PZH), rozmawia Iwona Dudzik
MT: Ministerstwo Zdrowia przedstawiło projekt ustawy, w którym proponuje wypłatę opiekuńczego świadczenia kompensacyjnego – nawet 70 tys. zł, jeśli dziecko wymagało leczenia w szpitalu przez co najmniej 14 dni z powodu ciężkiego niepożądanego odczynu po obowiązkowym szczepieniu (NOP). Powołanie funduszu kompensacyjnego przekona ludzi do szczepień?
Prof. Włodzimierz Gut: Utworzenie specjalnego funduszu dla NOP to wyraźne zapraszanie grup, które usiłują wywrzeć presję na zmianę systemu szczepień w Polsce, aby zgłaszały wszystko, co zdarzyło się w okresie po szczepieniu, nawet jeśli związek jest przypadkowy. Jeśli w tym czasie np. dziecko ulegnie wypadkowi i zginie – to także będzie zgłoszone jako NOP…
Jest rzeczą naturalną, że jeśli jesteśmy ubezpieczeni, otrzymujemy odszkodowania w przypadku różnych losowych zdarzeń. Taki system ubezpieczeń istnieje i można się ubiegać o wypłatę w przypadku zdarzeń medycznych związanych ze szczepieniami. Jednak w przypadku postulowanego funduszu kompensacyjnego NOP nie chodzi o wypłatę odszkodowań z ubezpieczenia, a o stworzenie źródła finansowania, niezależnego od systemu ubezpieczeń. Będą się na niego zrzucać wszyscy obywatele, a ludzie będą zgłaszać tam wszystko, co może dać im pieniądze. Kiedy poczują, że mogą coś zyskać, ruszy lawina. Na podobnej zasadzie obecnie pacjenci w szpitalach atakowani są reklamami firm odszkodowawczych: „Pomożemy ci uzyskać odszkodowanie za błąd medyczny”. Dojdziemy do sytuacji, jaka jest w USA, że na paście do butów są ostrzeżenia, że jest niejadalna, bo jak ktoś zje, należy mu się odszkodowanie.
MT: Pomysł, by utworzyć fundusz, jest nietrafiony?
W.G.: Jest genialny. Dla kogoś, kto chce zyskać poklask i wejść do parlamentu. Ja uważam, że to raczej ci, którzy unikają szczepień, powinni gromadzić środki na fundusz odszkodowań dla tych osób, które zarazili.
MT: Poza dyskusją jest to, że trzeba lepiej rejestrować niepożądane odczyny poszczepienne. Dlaczego system jest taki ułomny?
W.G.: Problemem jest udowodnienie, czy dane zdarzenie jest NOP. To trudne, bo w czasie prowadzenia szczepień mogą się zdarzać zachorowania na różne choroby. Orzekanie, że coś jest NOP, wymaga specjalistycznej oceny.
Nie zgodzę się jednak ze Stop NOP, które uważa, że to ono powinno oceniać i rekomendować do wypłaty odszkodowań. Choć na pewno liczy, że będzie to dla niego ważnym źródłem finansowania.
MT: Może problemom z NOP winna jest organizacja naszego systemu szczepień?
W.G.: Przy systemie kampanijnym – jaki działa na Zachodzie – sprawę rozwiązuje się prosto: robimy kampanię i rejestrujemy zdarzenia medyczne w ciągu 3 miesięcy. Łatwiej w tym systemie zarejestrować skutki uboczne i odrzucić niesłuszne roszczenia.
U nas obowiązuje system szczepienia według wieku dziecka, co oznacza, że zabiegi odbywają się każdego dnia. Ten system pozwala nam wykonać szczepienie w momencie optymalnym dla danego dziecka. Unikamy też tworzenia się dużych grup i ryzyka, że w momencie, kiedy zaczniemy kampanię, akurat zacznie się epidemia.
Ponadto weryfikujemy stan pacjenta, bo nie każda szczepionka jest dobra dla każdej osoby.
Obowiązujący u nas system wymaga dogrania większej ilości szczegółów. Ale za to przy odrobinie fantazji i woli za NOP można uznać wszystkie późniejsze zachorowania dzieci.
MT: Co zatem robić?
W.G.: System nakładający obowiązek szczepień jest naturalny – cokolwiek ustalamy w społeczeństwie, w jakiś sposób wiąże się z ograniczeniami. Płacimy podatki, jeździmy prawą stroną ulicy i wszyscy na tym korzystamy. To, że nasz kraj utrzymał status wolnego od odry rodzimej, zawdzięczamy właśnie szczepieniom. On musi być obowiązkowy.
MT: Jednak ruchy antyszczepionkowe rosną w siłę, występują w Sejmie i powoli osiągają masę krytyczną.
W.G.: Bo demagogicznie głoszą, że „rodzic dokona właściwego wyboru”. Powinni powiedzieć „Dokona wyboru, czy dziecko będzie żyło, czy nie”.
Dlatego uważam, że państwo musi działać zdecydowanie. Pamiętam czasy, gdy prowadzono szczepienia przeciwko ospie. Osoby, które się nie stawiały, po prostu na szczepienia doprowadzano.
MT: Chce pan sięgać po takie metody w demokratycznym państwie?