Na ważny temat
Antyszczepionkowcy – trzeba obnażać oszustów
O lękach i zagrożeniach z dr. n. med. Pawłem Grzesiowskim, pediatrą i ekspertem ds. szczepień, rozmawia Agnieszka Fedorczyk
MT: Czy działania antyszczepionkowców w Polsce są dużym problemem?
Dr Paweł Grzesiowski: Ruch antyszczepionkowy w Polsce zorganizował się nieco ponad dekadę temu. Zaczął się od buntu rodziców ukaranych grzywnami za unikanie szczepień oraz niefortunnych wypowiedzi zaledwie dwóch „autorytetów”, których opinie nagłośniły media, a szczególnie internet. Najdłużej, bo od 20 lat, szczepionki zwalcza swoimi kontrowersyjnymi wypowiedziami dr Jerzy Jaśkowski z Gdańska, przekonując, że „uratowalibyśmy więcej ludzi, otwierając łaźnie miejskie, zamiast powszechnie szczepić”.
W latach 2000-2010 rejestrowano ok. 3-5 tys. odmów szczepień rocznie, od 2012 roku liczba odmów rośnie o ok. 4-5 tys. rocznie – w 2017 roku osiągnęła ok. 30 tys.
Do 2008 roku odmowy szczepień miały charakter niezorganizowany, dotyczyły najczęściej dwóch regionów Polski: Pomorza i Małopolski, skupionych wokół dwóch lekarzy, którzy od lat promowali tam poglądy antyszczepionkowe. I na tych terenach wyszczepialność była niższa niż w pozostałych rejonach. Ale to były spontaniczne odmowy, wspierających się w swoich przekonaniach pojedynczych osób. Nie miało to charakteru zorganizowanego ruchu, tak jak jest teraz.
MT: Co spowodowało, że ruch antyszczepionkowy zaczął się rozwijać?
P.G.: Złożyło się na to kilka rzeczy, m.in. upowszechnienie dostępu do internetu, które umożliwiło ludziom szybkie kontakty i porozumiewanie się na szeroką skalę. Oliwy do ognia dolało zwiększenie nacisku Państwowej Inspekcji Sanitarnej na rodziców uchylających się od szczepień. Nastały rządy twardej ręki. Polegały one właśnie na wystawianiu grzywien dla rodziców, którzy zaniechali szczepień swoich pociech. Zawiązała się wtedy pierwsza grupa ukaranych grzywnami, którzy poszli do sądów administracyjnych walczyć o ich uchylenie. I o dziwo, pierwsze wyroki były na korzyść tych osób. Ale nie dlatego, że sąd administracyjny pozwalał na nieszczepienie, tylko dlatego, że procedura karania była niewłaściwa. Kary wystawiał sanepid, który, jak się okazało, nie miał do tego prawa, bo leżało to w gestii wojewody, jako organu władzy państwowej. Antyszczepionkowcy wygrali wtedy w sądzie administracyjnym. Niesieni tym sukcesem rośli w siłę i w 2007 roku doszło do powstania organizacji STOP NOP – Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach. Szybko okazało się, że jest to inna wiedza niż dotychczas. Szczepionki oskarżono o wszelkie choroby i niepełnosprawności, na podstawie całkowicie nienaukowych dowodów. Utworzenie STOP NOP było początkiem zorganizowanego ruchu antyszczepionkowego zgromadzonego wokół pani Justyny Sochy i jej współpracowników.