Analiza

Pogotowie w roli ofiary

O napadach na zespoły ratownicze, ich przyczynach i konsekwencjach prawnych dla sprawców z lek. Arturem Borowiczem, dyrektorem Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, rozmawia Wojciech Skowroński

Przykłady agresji

Zabrze: Efekt interwencji to złamana szczęka ratownika, który na zwolnieniu lekarskim przebywał kilka tygodni.

Bytom: Atak młodego człowieka po zażyciu dopalaczy na karetkę pogotowia. Wybił głową tylną szybę, uszkodził tylne i boczne drzwi, a później zerwał lusterko, próbując huśtać się na oberwanych elementach. Ratownikom udało się uciec, jednak po zdarzeniu karetka wyglądała jak po poważnym wypadku samochodowym, a był to tylko wynik nadmiernej, nieludzkiej siły 20-latka.


Wybite zęby lekarzy, podbite oczy ratowników to sytuacje, do których już się przyzwyczailiśmy. W sezonie letnim nie było tygodnia bez interwencji z takim skutkiem. Zdarzało się, że ci agresorzy przychodzili do nas po kilku dniach z propozycją zapłaty za wyrządzone szkody, ale zaznaczając, że nie pamiętają, co się stało.

MT: Co najmniej raz w miesiącu słyszymy o brutalnych napadach na zespoły ratownictwa medycznego. Jaka jest prawdziwa skala tych napadów?


LEK. Artur Borowicz:
Dysponujemy 88 zespołami ratowniczymi, które interweniują w blisko 250 tys. zdarzeń rocznie. Wyjeżdżamy co 2 minuty i 9 sekund. Te liczby pokazują, że w naszych raportach napady na zespoły ratownicze nie są nagminne, ale rzeczywiście do nich dochodzi, a nie powinno. Ratownik nie może jechać do ofiary wypadku, zawału czy napadu ze świadomością, że coś mu zagraża. Nie może pochylać się nad pacjentem, używając aparatury o dużej wartości, jednocześnie obawiając się o swoje zdrowie i kosztowny sprzęt pogotowia. Każdy taki przypadek powinien być piętnowany.


MT: Jakie są najczęstsze przyczyny tych napadów i kto atakuje?

A.B.: Kto nas atakuje? Osoby pod wpływem alkoholu, narkotyków, dopalaczy. W takiej kolejności. Jeśli chodzi o nadużycia alkoholu – nasze zespoły wiedzą, jak postępować z nietrzeźwym człowiekiem, w jaki sposób reagować na jego nieskoordynowane ruch...


MT: Czy zatem ratownik powinien zbliżać się do takiej osoby bez asysty policji?

A.B.: Nie powinien się zbliżać. Zdarza się, że w czasie krótkiej przerwy w ataku szału ratownicy podchodzą i pytają, co się stało, starają się podać środek uspokajający, ale to są sytuacje bardzo niebezpieczne.

Do góry