Bez mojej zgody
Pogotowie kacowe
O tym, dlaczego świadczenia w postaci tzw. mobilnego detoksu mogą utrudniać leczenie uzależnienia alkoholowego z dr. n. med. Bohdanem Woronowiczem, psychiatrą, specjalistą i superwizorem terapii uzależnień, rozmawia Iwona Dudzik
MT: Krytykuje pan działalność lekarzy jeżdżących w tzw. pogotowiu kacowym. Dlaczego?
Dr Bohdan Woronowicz: Ponieważ pomoc w pozbywaniu się kaca utwierdza w dalszym piciu. Jeśli pacjent jest uzależniony, a odtrucie nie będzie połączone ze zmotywowaniem go do kontaktu ze specjalistą i do podjęcia leczenia, to nie jest to pomaganie w dojściu do siebie, tylko brak profesjo-nalizmu.
Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy ktoś jednorazowo przesadził z alkoholem. Ale takie sytuacje zdarzają się rzadko.
MT: Dlaczego zazwyczaj nie jest to pomoc?
B.W.: Ponieważ taka postawa lekarza utrudnia pijącemu zrozumienie, że jest chory i powinien się leczyć. Człowiek myśli o zmianie, dopiero gdy ponosi konsekwencje. Szanse na zdrowienie mają osoby, które rzetelnie uczestniczą w wiarygodnych programach terapii uzależ-nień albo w Programie Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoho-lików.
MT: Interwencja pogotowia nie może być wstępem do takiej zmiany?
B.W.: Mogłaby być, gdyby wiązała się z diagnozą uzależnienia i skierowaniem na terapię. Często jednak zamiast tego lekarze zostawiają pacjentowi wizytówkę i zapewniają, że w razie potrzeby przyjadą znowu. Tymczasem jeśli pacjent po raz kolejny wzywa lekarza, aby złagodził kaca, to oznacza, że nie kontroluje on swojej relacji z alkoholem.