Prawo

Błąd w sztuce medycznej – nie można poprzestać na domniemaniach

Żaneta Semprich

Czytam informację zamieszczoną na kilku portalach internetowych. Mowa w niej o tym, że wrocławski sąd uniewinnił chirurga oskarżonego o narażenie chorego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Kończąc operację, nie usunął dwóch chust z jamy brzusznej pacjenta. Fakt ten wykryto po dziewięciu miesiącach. Pacjent zmarł wskutek powikłań po reoperacji.

Dużo do myślenia dają komentarze internatuów, prawie wszystkie utrzymane w tonie: „Sąd obrońcą faceta. Szok”. I choć na jednym z portali można obejrzeć i usłyszeć uzasadnienie wygłoszone przez sędziego tuż po ogłoszeniu wyroku, autorzy wpisów najwyraźniej nie byli tym zainteresowani. Wiedzieli swoje. Lekarz operujący winien, bo „chusty same się nie włożyły”.

Media wydały wyrok

Media uwielbiają takie tematy i chętnie ferują wyroki, nie bacząc na fakty. To przyciąga czytelników. W efekcie pacjenci wędrują do sądów, oskarżając lekarzy o błąd medyczny. Po długich i żmudnych postępowaniach sądowych najczęściej zapada wyrok: lekarz nie jest winny. Ale co przeżył, to przeżył. Mitręgi, nerwów i zmarnowanego czasu nie zrekompensuje mu nikt.

W procesach o błąd medyczny lekarze wygrywają około 70 proc. spraw. Czy to dużo, czy mało? Oczywiście, każdy błąd to o jeden za dużo. Statystyka podpowiada jednak jeszcze inne pytanie: czy pretensje pacjentów są rzeczywiście bezpodstawne, czy raczej nie wiedzą jak grać, żeby wygrać? Oto dwie sprawy, po których może łatwiej będzie o odpowiedź.

1. Powikłanie czy błąd lekarza

Blisko sześćdziesięcioletni pacjent domagał się 237 610,33 zł z odsetkami od Publicznego Szpitala w L. Pieniądze te miałby dostać z tytułu zadośćuczynienia za krzywdę spowodowaną przez błędy w sztuce medycznej. Żądał też tysiąca zł miesięcznej renty, a także ustalenia odpowiedzialności tej placówki medycznej za wszelkie późniejsze konsekwencje zabiegu.

Z takimi oczekiwaniami udał się przed oblicze Temidy człowiek niewątpliwie schorowany i cierpiący z powodu ciągłego, nieprzerwanego bólu. W dodatku – dość ubogi (korzystał ze zwolnienia z kosztów sądowych). Źródła swoich dolegliwości upatrywał w błędzie medycznym, którego w jego ocenie dopuścił się personel szpitala podczas operacji żylaków powrózka nasiennego lewego przeprowadzonej w 2010 roku.

Procesował się od sierpnia 2013 roku. Pacjent przegrał w I i w II instancji. Wyrok II instancji zapadł 17 stycznia br., czyli po sześciu latach. Tok sądowego procedowania warto prześledzić w uzasadnieniu wyroku (sygn. akt I ACa 133/18, Sąd Apelacyjny w Lublinie).

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

2. Bez uproszczonych schematów

Inny aspekt zagadnienia wyeksponowała sprawa zaniechań lekarskich rozpoznawana kilka lat temu przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu (sygn. akt I ACa 853/14). [...]

Krzywdzące stereotypy

W sumie mamy dobitny przykład jednej z sytuacji, które tak ocenia na swoim blogu radca prawny Michał Badowski: „Często sprawy dotyczące [...]
Do góry