Multiforum INTERNA 2025 | Kongres online już w piątek (17.01). W programie: 3 sesje - 16 wykładów - Przypadki kliniczne. Bądź razem z nami i zyskaj 6 pkt. edukacyjnych | Kup bilet >
Made in poland
Dziecko, które przyszło na świat 56 dni po śmierci mózgu matki
Opracowała: Elżbieta Borek
Po raz pierwszy na świecie, w Krakowie, przyszło na świat dziecko 56 dni po śmierci mózgu matki i chwilowym zatrzymaniu krążenia.
Dziewczynka urodziła się w 27. tygodniu ciąży, jako wcześniak. Ciąża została rozwiązana przez cięcie cesarskie w lutym, ale dziecko opuściło szpital kilka tygodni temu.
Ten wielki dramat z pewnym pozytywnym zakończeniem zdarzył się w Krakowie. Młoda kobieta w 20. tygodniu ciąży trafiła na Oddział Kliniczny Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie z udarem mózgu. Niestety, nie udało się jej uratować. W wyniku powikłań doszło do śmierci mózgu i zatrzymania krążenia. Mimo to, po naradzie z rodziną, lekarze postanowili podjąć walkę o życie dziecka.
Poniżej relacje trzech zaangażowanych w tę walkę lekarzy.
Prof. dr hab. med. Hubert Huras, kierownik Oddziału Klinicznego Położnictwa i Perinatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie:
Kobieta została przywieziona w stanie bardzo ciężkim najpierw do nas. Poczuła się źle, wezwano do niej pogotowie. Ratownicy stwierdzili zatrzymanie krążenia, podjęli resuscytację.
W szpitalu potwierdziła się wstępna diagnoza: śmierć mózgu. Mimo to jej organizm nadal funkcjonował, oczywiście z pomocą lekarzy. Była sztucznie żywiona, wentylowana i dializowana. Płód nadal żył.
Co mieliśmy robić?
Zwykle w takiej sytuacji rozwiązuje się ciążę, bo na cięcie cesarskie jest za wcześnie. Matka była w 20.-21. tygodniu ciąży. Urodzenie w tym czasie dziecka wiąże się z jego pewną śmiercią.
Postanowiliśmy dać szansę dziecku i pozwolić mu rozwijać się wewnątrzmacicznie do momentu osiągnięcia takiego wieku, w którym przyjście na świat będzie możliwe.
Zrobiliśmy konsylium z anestezjologami, neonatologami, rodziną, biorąc pod uwagę, że są w piśmiennictwie opisy przypadków ciąż wegetatywnych. Rodzina chciała ratować dziecko, a my uznaliśmy, że warto spróbować, bo mamy znakomite zaplecze sprzętowe, rewelacyjnych anestezjologów i neonatologów. Zdecydowaliśmy się tę ciążę utrzymać i prowadzić. Płód był stale monitorowany i regularnie badany ultrasonograficznie – z badań wynikało, że dziecko rośnie, co oznaczało, że dostawy substancji odżywczych i tlenu przez łożysko były dobre. Widzieliśmy, że dziecko się rozwija, a to dawało nadzieję.
W przypadku takiej ciąży jednak, o czym mówią specjaliści, nie ma bodźców zewnętrznych, wynikających z aktywności matki, które stymulują dziecko do rozwoju. Chodzi m.in. o ruch ciała matki. Tego nie mogliśmy zmienić. Mogliśmy jedynie stymulować jego rozwój najlepiej jak się dało, w warunkach, jakie mieliśmy.