Na ważny temat
Nie możemy wymienić kończyny na inną
O leczeniu skomplikowanych wad rozwojowych narządu ruchu u dzieci i potrzebie empatii z prof. dr. hab. med. Jarosławem Czubakiem, kierownikiem Kliniki Ortopedii, Ortopedii i Traumatologii Dziecięcej CMKP w szpitalu im. prof. Adama Grucy w Otwocku, konsultantem krajowym w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu, rozmawia Agnieszka Fedorczyk
MT: Doświadczenie ortopedy traumatologa to czas spędzony na sali operacyjnej.
Prof. Jarosław Czubak: To jest oczywiste. Natomiast mniej oczywistą, ale równie ważną częścią doświadczenia lekarza jest czas poświęcany pacjentowi na rozmowę – przed operacją, po niej czy w trakcie podejmowania kolejnych decyzji o dalszym leczeniu. Ważna jest także empatia, która gwarantuje choremu, że lekarz zajmie się nim możliwie jak najlepiej.
Na sukces w procesie leczenia duży wpływ mają zaufanie pacjenta do lekarza, dobre porozumienie na linii lekarz – pacjent, a w przypadku dzieci także zaufanie i porozumienie pomiędzy lekarzem a rodzicami lub opiekunami. To właśnie kontakty z wieloma pacjentami, rozmowy z nimi, a nie tylko leczenie, powodują, że lekarz nabiera doświadczenia. Nie chodzi więc wyłącznie o czas poświęcony na specjalizację i liczbę przebytych kursów oraz staży, ale też o kontakt z pacjentem, który istotnie wspomaga kształcenie. Czas spędzony przy stole operacyjnym jest sprawą wtórną. Najpierw trzeba nauczyć się planować leczenie, dużo asystować, najlepiej u swojego mistrza. Osobnym zagadnieniem jest ocena wyników leczenia. Tu wchodzimy w kolejny obszar pracy lekarskiej, którym jest nauka. Bez nauki trudno o postęp, innowacyjność i rozwój – tym segmentem zajmują się w pełni lub w części lekarze.
MT: Grupą pacjentów, o których głośno w mediach, są dzieci z wrodzonymi wadami kończyn. Co jakiś czas pojawiają się informacje, wypowiadają się rozczarowani rodzice dzieci, którym w Polsce nie udzielono pomocy, odmówiono jej albo operacje się nie powiodły. Jak to wygląda z pana perspektywy?
J.Cz.: Nie ma powodu, żeby nie wierzyć rodzicom albo pacjentom. Jeżeli takie sygnały są, to znaczy, że coś się wydarzyło. Nikt przecież nie wymyśla specjalnie takich historii. Pamiętajmy, że lekarz też jest człowiekiem. Jako lekarze jesteśmy ludźmi bardzo zapracowanymi. Oczekiwania jakościowe i formalne ze strony płatnika, organizatorów jakości zdrowia, a także pacjentów są takie, że mamy do wykonania mnóstwo formalności, żeby udokumentować każde spotkanie z pacjentem: wywiad, badania wstępne, ustalenie planu leczenia, jego przebieg i ocenę efektu. Pacjenci mają wielokrotnie poczucie, że lekarz skupia się na pracy przy komputerze, co jest niestety często opinią smutną, ale i prawdziwą. Lekarz powinien leczyć. Brakuje osób, które zajęłyby się dokumentami – sekretarek albo techników medycznych. Obecnie tę prostą, ale czasochłonną pracę wykonują lekarze – osoby wysoko wykwalifikowane, ale do innego celu. To powinno się zmienić.