Prawo

„Big brother” z pogotowiem w roli głównej

Lek. Radosław Drozd,

specjalista medycyny sądowej, Zakład Prawa Medycznego Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu

46-letni mężczyzna, biznesmen prowadzący własną firmę, zaczął skarżyć się na złe samopoczucie, uczucie zmęczenia. W wywiadzie w czasie wizyty u lekarza rodzinnego zgłosił, że ostatnio miał nadmiar pracy, a od wielu miesięcy nie był na urlopie. W badaniu fizykalnym opisano: stan ogólny dobry, parametry życiowe w normie, w badaniu fizykalnym bez odchyleń od stanu prawidłowego, ciśnienie krwi 130/90 mmHg, zapis EKG w granicach normy. Rozpoznano dyskopatię szyjną (?), zlecono RTG kręgosłupa szyjnego oraz pomiary ciśnienia tętniczego w domu i wizytę kontrolną za dwa dni z wynikami.

Nierozpoznanie zawału serca jako przedmiot opiniowania sądowo-lekarskiego

Specyficzna, jeśli można tak powiedzieć, popularność tematu nierozpoznania zawału serca wynika z faktu, że dość często problem ten dotyka osoby stosunkowo młode, 40-50-letnie, bez wcześniejszej, istotnej przeszłości chorobowej. Zazwyczaj pacjenci ci zgłaszają się do lekarza lub wzywają zespół ratownictwa medycznego z powodu wystąpienia po raz pierwszy w życiu bólów za mostkiem. Mimo klasycznych dolegliwości osoby te albo nie są w ogóle diagnozowane, albo wynik badań jest błędnie interpretowany, ewentualnie dalsze postępowanie jest niezgodne z zasadami opieki nad pacjentem z zawałem.

Zdarzały się sytuacje, gdy chory na własnych nogach szedł do karetki, ewentualnie wysyłano go własnym transportem (samochodem, a nawet rowerem!) do najbliższego szpitala, w celu dalszej diagnostyki.

Jeśli następstwem zawału był zgon chorego lub powstanie ciężkich powikłań, on sam (jeśli przeżył) lub jego bliscy wszczynali postępowanie karne przeciwko personelowi medycznemu, zarzucając popełnienie błędu. Istotny wpływ na częstość tego typu spraw może mieć również fakt, że aktualnie, w dobie rozwoju inwazyjnych metod diagnostyki i leczenia świeżych zakrzepów tętnic wieńcowych, rokowania co do przeżywalności takich chorych niebagatelnie się poprawiły. Tym samym pojawiło się przekonanie, że nie jest to już choroba w takim stopniu śmiertelna i niebezpieczna jak kiedyś, a po wczesnej, prawidłowej interwencji, szanse powodzenia leczenia oraz przeżycia są wysokie.

W świetle wspomnianej wyżej, wieloletniej „popularności” tego typu spraw w literaturze prawno-medycznej oraz dość jasnych i precyzyjnych zasad postępowania z pacjentami, czasami zaskakuje niefrasobliwość niektórych lekarzy. Wydawać by się mogło, że gdy słyszy się od pacjenta o bólach za mostkiem, w wyobraźni powinna zapalić się nawet nie czerwona lampka, ale wręcz latarnia morska! Mimo to zgony w przebiegu zawałów serca ciągle występują, a w części przypadków przyczynienie się do skutku śmiertelnego da się powiązać z nieprawidłowym postępowaniem lekarskim. Tak też zdarzyło się w opisywanej sprawie, która jednak, z uwagi na pewne szczególne okoliczności, dodatkowo zasługuje na uwagę.

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Rodzina idzie do sądu

Około godz. 6.00 jego żona ponownie zadzwoniła na pogotowie, wzywając pomocy i podając, że mąż się dusi i traci przytomność. Na [...]

Ukryta kamera

Okazało się bowiem, że mężczyzna, prowadząc w domu firmę, miał w nim również w celach ochronnych zamontowany monitoring wizyjny pomieszczeń. Żona [...]

Prywatne nagranie i sprawa karna

W tej sprawie biegły specjalista kardiologii, oceniając zapisy EKG wykonane zarówno dzień wcześniej, w poradni lekarza rodzinnego, jak i zapis wykonany [...]

Do góry