Kardiologia
Pacjent z niewydolnością serca – postępowanie w czasie pandemii
O tym, jak zachować stabilność leczenia pacjentów z niewydolnością serca i podejrzeniem infekcji, z dr. hab. med. Przemysławem Leszkiem z Kliniki Niewydolności Serca i Transplantologii w Narodowym Instytucie Kardiologii im. Prymasa Stefana Kardynała Wyszyńskiego rozmawia Ryszard Sterczyński
MT: Na zakażenie COVID-19 szczególnie narażone są osoby przewlekle chore. W jakim stopniu dotyczy to pacjentów z niewydolnością serca (NS)?
Dr hab. Przemysław Leszek: Niewydolność serca to choroba przewlekła, podobnie jak choroba nowotworowa czy cukrzyca. Pacjenci są narażeni na wszelkie infekcje wirusowe, w tym również grypę, a infekcja COVID-19 jest dla nich szczególnym obciążeniem. Dlatego powinni bardzo starannie wypełniać wszystkie zalecenia lekarza rodzinnego. Należy przypominać osobom z niewydolnością serca, że w obecnej sytuacji są jeszcze bardziej niż zwykle narażone, a jeśli już zachorują, to przebieg choroby może być cięższy. Gorsze funkcjonowanie serca powoduje, że każda infekcja zagraża pacjentowi oraz stabilności układu krążenia. Dlatego w przypadku profilaktyki grypy osobom z niewydolnością serca zalecane są szczepienia, które zdecydowanie zmniejszają liczbę zaostrzeń związanych z infekcją. W przypadku COVID-19 nie dysponujemy jeszcze szczepionką, ale przykład grypy pokazuje, że zabezpieczając się przed infekcją za pomocą szczepień, uzyskujemy mniejszą liczbę zachorowań na chorobę wirusową i mniejszą liczbę zaostrzeń niewydolności serca.
MT: Jak można opisać przyczyny tego szczególnego narażenia?
P.L.: Mówiąc w skrócie: serce pompuje krew do układu tętniczego, a odciąga z układu żylnego, czyli z płuc. Większość istotnych i niebezpiecznych dla życia powikłań przy zakażeniu koronawirusem jest związana z powikłaniami płucnymi. Jeśli dochodzi do gorszej perfuzji płuc, należy liczyć się z tym, że powikłania będą cięższe. Jaki z tego wniosek? W tej sytuacji, jeśli pacjent jest stabilnie leczony odpowiednimi lekami, powinien je w dalszym ciągu regularnie przyjmować.
Ważne!
1. Pacjent z niewydolnością serca musi za wszelką cenę unikać zakażenia koronawirusem – zredukować do niezbędnego minimum kontakt z innymi osobami (wśród nich mogą być zakażeni bądź bezobjawowi nosiciele COVID-19).
2. Uszkodzone serce to gorsze funkcjonowanie układu krążenia, co powoduje, że każda infekcja zagraża pacjentowi oraz stabilności układu krążenia.
3. Ci pacjenci powinni lepiej niż inni chorzy wypełniać zalecenia regularnego przyjmowania zapisanych leków, pełnowartościowego odżywiania się oraz spożywania płynów 1500-2000 ml na dobę.
4. Lekarze POZ powinni systematycznie przypominać, informować, a także zachęcać, by w okresie pandemii pacjenci zgromadzili zapas leków, by nie musieli zbyt często wychodzić do apteki lub do lekarza.
5. Jeśli nasi pacjenci mają jakąś infekcję, to nie zawsze musi być infekcja COVID 19 – koronawirusowa. Jeszcze trwa sezon grypowy, więc trzeba podchodzić do tego bardzo racjonalnie.
6. Wypełniajmy zalecenia, które są wielokrotnie w trakcie dnia przekazywane w mediach. Są to zarówno aktualne wytyczne, jak i numery telefonów, na które należy dzwonić w razie potrzeby.
MT: Jakich leków powinna w tym okresie wystrzegać się osoba z niewydolnością serca?
P.L.: Mamy w tej chwili (stan na koniec marca – przyp. red.) jasne stanowisko grup roboczych i ekspertów europejskich, amerykańskich oraz kanadyjskich, że nie ma żadnych danych dowodzących potrzeby unikania któregokolwiek z klasycznych leków stosowanych w leczeniu niewydolności serca i nadciśnienia albo odwrotnie – przyjmowania ich w większej ilości niż dotychczas. Jeżeli te leki zapewniają stabilność krążeniową, należy je stosować w takiej ilości jak do tej pory.
MT: Jak w tej sytuacji postępować z pacjentami ze stabilną chorobą, a jak przy zaostrzonej postaci NS?
P.L.: Pierwsza kwestia to informowanie pacjentów o konieczności regularnego przyjmowania leków, o czym już mówiliśmy. Druga to przypominanie o tym, by unikali kontaktu z osobami, które mogą przenosić infekcje, nawet w rodzinie. Konieczne jest zawieszenie na czas pandemii kontaktu z wnukami – osobami młodymi, aktywnymi, nastoletnimi, mającymi dużo znajomych i siłą rzeczy zwiększającymi ryzyko przeniesienia koronawirusa (nawet bezobjawowo) na osobę starszą, a więc wrażliwą. Następna kwestia to odbywanie wizyt u lekarza. Wiadomo, że pacjent, który jest stabilny, nie musi go koniecznie odwiedzać. Tę wizytę może śmiało zrealizować przez telefon. NFZ kontraktuje takie wizyty, a na wszystkie leki można wystawić e-receptę.
MT: Jednak pacjenci z NS powinni zgłaszać się na regularne kontrole rozruszników, kardiowerterów. Czy taka wizyta może zostać przesunięta?
P.L.: Jeśli mówimy o regularnych i planowych wizytach, należy poinformować pacjenta, że powinien nawiązać kontakt z pracownią, która oceni ostatnią kontrolę i na podstawie wiedzy o tym, że urządzenie ostatnio dobrze funkcjonowało upewni go, że wszczepiony stymulator czy kardiowerter-defibrylator jest bezpieczny. Jeżeli z urządzeniem nic się nie dzieje, śmiało możemy przeciągnąć kontrolę o kilka tygodni, dopóki sytuacja się nie ustabilizuje. W niektórych pracowniach kontroli tych urządzeń pacjent otrzymuje pełny wydruk na temat odbytej wizyty, gdzie zostają zapisane wszystkie informacje o urządzeniu, łącznie z procentem zużycia baterii i przewidywanym czasem jej funkcjonowania. Przykładowo: pacjent ma informację, że bateria ma 80 proc. naładowania, a przewidywany czas funkcjonowania urządzenia to np. 8-10 lat.
Statystyczny pacjent z niewydolnością serca
● Jest to osoba w wieku ok. 70 lat. Połowa z tych pacjentów ma zdiagnozowaną również POChP, co trzecia ma także cukrzycę, niewydolność nerek, a co dziesiąta jest po epizodzie niedokrwienia mózgu lub udarze mózgu.
● Ostatnie dane mówią, że liczba zgonów na NS przewyższyła liczbę nowych zachorowań (142 tys. vs. 127 tys.).
● Niewydolność serca dotyka rocznie ponad 1 mln 200 tys. osób. Z powodu ciężkiej postaci NS rocznie odnotowuje się w Polsce ok. 279 tys. hospitalizacji. Średni czas przeżycia pacjenta po pierwszej hospitalizacji z powodu NS wynosi 2,5 roku, a po czwartej hospitalizacji spada aż do niecałego roku (0,9 roku).
Gdy pracownia nie wydaje żadnych dokumentów, a pacjent zostaje bez informacji, powinien nawiązać kontakt z osobą kontrolującą, żeby je uzyskać.
MT: Na dwutygodniowej kwarantannie przebywają tysiące osób. Zapewne u części z nich zdiagnozowano niewydolność serca. Co powinno się im zalecać?
P.L.: Podzieliłbym ten problem na dwa aspekty. Mówiliśmy dotąd o pacjencie stabilnym, zarówno pod względem farmakoterapii, jak i ze stabilnie działającym stymulatorem.
Pacjentów z zaostrzoną NS dzielimy natomiast na dwie grupy. Pierwszą stanowią ci, którzy nie mają żadnej infekcji wirusowej, nie są objęci kwarantanną, ale mają zaostrzenie niewydolności serca lub zwiększoną liczbę wyładowań defibrylatora. Tacy pacjenci powinni nawiązać kontakt ze swoim kardiologiem, w tej sytuacji najlepiej telefoniczny. Leczymy ich tak samo jak pacjentów stabilnych, jeśli oczywiście nie mamy danych wskazujących, że mają infekcję. Gdy wiemy, że pacjent nie wrócił z Włoch, nie kontaktował się z osobami w kwarantannie, wówczas teoretycznie ryzyko, że wystąpi u niego infekcja, jest mniejsze. Tak uważaliśmy kilka tygodni temu. Jednak w obecnej sytuacji liczba chorych rośnie i możliwość kontaktu z osobą zakażoną się zwiększa, więc zasadne jest unikanie wszystkich kontaktów.
MT: A druga grupa pacjentów?
P.L.: Są to osoby, u których stwierdzono jakąkolwiek infekcję. Jeśli są niestabilne kardiologicznie, powinny telefonicznie poinformować przychodnię lub szpital o fakcie infekcji. A do tego, jeśli miały kontakt z osobami objętymi kwarantanną, winny o tym zawiadomić służby medyczne, które wdrożą postępowanie zgodne z obowiązującymi procedurami.