Felieton
Chodzi o wolność osobistą
dr Krzysztof Kuszewski, ekspert zdrowia publicznego
Dobry Pan Bóg tak zarządził, że brałem udział w rozmowach (rokowaniach?) w Szczecinie, a dzień później w Gdańsku w sierpniu 1980 r. Nikt z nas nie wiedział, jak to się robi i czym się skończy. Moja rola dotyczyła ochrony zdrowia i towarzyszyłem panu ministrowi Stanisławowi Marcinowskiemu, który w ministerstwie odpowiadał za finanse. Został on zapytany, ile zarabia. Sala była zaszokowana, że tak mało i ktoś krzyknął: „A boki?”. Marcinowski, który był obszernym mężczyzną, rozpiął marynarkę, złapał się za boki i krzyknął: „Boki to mam swoje!” – to rozładowało atmosferę. Każdy myślący człowiek wiedział, że trzeba się dogadać i decyzja już zapadła.