ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
W powiększeniu
COVID-19 zmienia szpitale
Iwona Dudzik
W czasie epidemii szpitale – podobnie jak wcześniej przychodnie – nauczyły się funkcjonować w reżimie sanitarnym. Coraz więcej procedur wykonuje się zdalnie, pomijając bezpośredni kontakt lekarza z pacjentem.
Mamy za sobą rok pandemii. Dyrektorzy szpitali z niecierpliwością czekają na raporty dotyczące zakażeń wewnątrzszpitalnych. Spodziewają się, że spadek ich liczby będzie spektakularny. To efekt wprowadzonego reżimu sanitarnego, ale też mniejszej liczby pacjentów na oddziałach. Jednak nie tylko pod tym względem szpitale zmieniają się nie do poznania.
Czy ryzyko można wyeliminować?
W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Olsztynie, w którym dr n. med. Jerzy Górny pełni funkcję zastępcy dyrektora ds. lecznictwa, jest ponad 20 oddziałów, ok. 500 łóżek.
Szpital został wyznaczony przez wojewodę do opieki nad pacjentami z dodatnim wynikiem testu na COVID-19, którzy wymagają leczenia chorób współistniejących. Trafiają tu więc zarówno chorzy niezakażeni, jak i ci z potwierdzonym COVID-19.
Dr Górny przyznaje, że wyzwanie jest bardzo trudne. – Musieliśmy zapewnić bezpieczeństwo personelowi i pacjentom niezakażonym, a jednocześnie mieliśmy obowiązek leczenia chorych z COVID-19. Taki pacjent jest wymagający. Jeśli na przykład musi mieć koronarografię, to konieczne staje się pełne zabezpieczenie personelu, a także odkażanie sal zabiegowych i tych, na których leżą pacjenci. Takich pacjentów z COVID-19 jest kilku dziennie, więc zamieszania przy tym mamy sporo – mówi dr Górny.
Ponadto szpital nie był budowany jako zakaźny, nie miał wystarczającej liczby izolatek, śluz ani osobnych przejść. Wszystko to trzeba było stworzyć od zera, od nowa zorganizować pracę.
Jak szpital sobie z tym poradził? Zniknęły obchody w pełnym składzie lekarskim. Zamiast tego pacjentów wizytuje ordynator wraz z pielęgniarką oddziałową i lekarzem prowadzącym. Lekarze i studenci, którzy uczyli się przy łóżkach chorych, muszą ograniczyć tę aktywność do minimum. Skończyły się też cotygodniowe zebrania naukowe w sali narad. Zastąpiły je narady zdalne.
Liczba pacjentów w czasie pandemii zmniejszyła się w szpitalu o mniej więcej jedną trzecią. Za to zużycie płynów do dezynfekcji wzrosło dziesięciokrotnie.
Same metody leczenia i diagnostyki nie zmieniły się. Zwiększył się natomiast nadzór sanitarno-epidemiologiczny nad wszystkimi procedurami, a czas pobytu pacjentów w szpitalu znacząco się skrócił. Pojawiły się bramki na podczerwień monitorujące temperaturę ciała przy wejściu do szpitala, pistolety ze środkami odkażającymi używane do szybkiej dezynfekcji pomieszczeń. Dużą część szpitala obejmuje zdalny monitoring, kamery są w izolatkach chorych z COVID-19.