W powiększeniu

Lekarze wyciągają pasje i wychodzą z szafy

Iwona Dudzik

Pandemia, wszystkie ręce na pokład! Tysiącom lekarzy czas pandemii COVID-19 przyniósł pracę ponad siły i zwątpienie w jej sens. Ratunkiem okazały się pozamedyczne pasje. Jedni pokonują tory przeszkód, inni tropią w puszczy ptaki, rozmawiają z drzewami, śpiewają, malują i piszą wiersze. Dla wielu jest to równie ważne jak bycie lekarzem. Choć są i tacy, którzy zawód lekarza traktują jako ten drugi

Bieganie uzależnia

Lekarz Piotr Chilczuk, w trakcie specjalizacji z radioterapii onkologicznej, wspomina początki swojej pasji. Jako student siedział wiele godzin nad podręcznikami medycznymi. W pewnym momencie nauki poczuł, że nie przyswoi już ani jednego zdania więcej. Wtedy niezależnie od warunków atmosferycznych zakładał sportowe buty i zaczynał biec. − Po prostu musiałem odreagować − mówi. Po przebieżce po okolicy czuł się rozluźniony i spełniony.

Biegał coraz więcej: pięć kilometrów, dziesięć, piętnaście. Brał udział w różnych biegach i nawet w maratonach.

− Znalazłem grupę osób, które spotykały się, by wchodzić po schodach na szczyt budynków takich jak Pałac Kultury, hotele Marriott i Intercontinental. Wchodziliśmy tam przez kilka godzin. Wziąłem nawet udział w zawodach, które polegały na wchodzeniu po schodach non stop przez 24 godziny, aby wejść na wysokość Mount Everestu. Udało mi się to osiągnąć w 21 godzin. To było uzależniające, po każdym sukcesie natychmiast chciałem kolejnego − tłumaczy.

Pasja ewoluowała i obecnie 32-latek uprawia biegi z przeszkodami. Zakwalifikował się nawet jako uczestnik programu Ninja Warrior w telewizji.

Hobby Piotra okazało się zbawienne, gdy po studiach rozpoczął pracę w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie. Przekonał się, że jego pacjentami będą wyłącznie chorzy z nowotworem. – Nie byłem do tego przygotowany. Wielu osobom nie mogłem już pomóc wrócić do zdrowia. Z początku bardzo się tym przejmowałem. Po pracy wciąż rozmyślałem, czy na pewno wszystko dobrze zrobiłem. W sporcie znalazłem sposób na odreagowanie stresu, odcięcie się od trudnych emocji – mówi. – Teraz trzymam się zasady, aby sprawy zawodowe zostawić w szpitalu. Wychodząc z niego, zamykam drzwi i nie myślę o pracy.

Jak przyznaje Piotr Chilczuk, lekarza rozpoczynającego pracę nikt nie uczy radzenia sobie z napięciem. Rzucony na głęboką wodę, musi sobie radzić sam. Sport okazał się najlepszym sposobem na przetrwanie stresu w czasach COVID-19.

Wolne chwile, których jako młody tata ma niewiele, spędza aktywnie. Nawet w dyżurce lekarskiej zamontował drążek do ćwiczeń. – Dzięki sportowi łatwiej się żyje i chętniej wraca do pracy − mówi.

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Na tropie ptaków

Zdaniem dr. n. med. Sławomira Murawca, psychiatry, większość lekarzy rozpoczynających karierę zawodową angażuje w nią cały swój czas i uwagę. Na hobby czy [...]

Projekt Jadźka Kłapa

Jadwiga Kłapa, lekarka rodzinna, jest przykładem tego, że pasja może stać się głównym zajęciem.

Dlaczego to działa?

Według dr. Murawca pasja czy hobby mają działanie terapeutyczne. Potwierdzają to naukowe badania i teorie. Zgodnie z teorią Stephena Kaplana dotyczącą przywracania uwagi, [...]

Jak to w sobie odnaleźć?

Piotr Chilczuk przekonuje, że na jego życie składają się trzy elementy: rodzina, szpital i sport. Nie wyobraża sobie, by któregoś z nich mogło [...]

Do góry