ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Portret
Kardiochirurg, który chciał być ortopedą
Elżbieta Borek
Kardiochirurgia dziecięca w Krakowie obchodzi w tym roku swoje 50-lecie. Jej początki sięgają 1972 r., bo choć nie było wówczas jeszcze oddzielnego działu kardiochirurgii, na oddziale chirurgicznym wykonywano już niezbędne dla ratowania życia operacje dziecięcych serduszek. O zabiegach kardiochirurgicznych noworodków polscy lekarze wtedy nawet jeszcze nie marzyli. Blaski i cienie tej profesji wspomina prof. dr hab. n. med. Janusz Skalski, dziś na emeryturze, do niedawna kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej w Prokocimiu i rzeczywisty współtwórca jej wielkości
Studia na krakowskiej Akademii Medycznej ukończyłem w 1975 r. Nie wiedziałem do końca, w którym kierunku pójdę, ale wtedy podobało mi się grzebanie w kościach. Myślałem, że będę ortopedą. Jednak w klinice ortopedycznej nie znalazłem pracy. Pojechałem więc do Prokocimia, do szpitala dziecięcego, który wtedy nazywał się Polsko-Amerykański Instytut Pediatrii Akademii Medycznej w Krakowie. Poszedłem do ówczesnego dyrektora, prof. dr. hab. n. med. Jana Grochowskiego, z pytaniem, czy znalazłby miejsce na ortopedii dziecięcej dla młodego zapaleńca. Odpowiedział: na ortopedii nie, ale tworzymy nowy zespół kardiochirurgiczny. Chcesz spróbować? Zdecydowałem się natychmiast. I tak, można powiedzieć z przypadku, zostałem kardiochirurgiem dziecięcym – opowiada prof. Skalski.
Kardiochirurgiczne raczkowanie
Pierwsze kroki na kardiochirurgii dziecięcej młody lekarz stawiał pod kierunkiem prof. dr hab. n. med. Eugenii Zdebskiej, która wówczas była jeszcze doktorem.
− Ówczesne zabiegi były kardiochirurgicznym raczkowaniem. Dziś wydają nam się banalne, bardzo proste. Takie np. podwiązanie czy koarktacja, czyli zwężenie cieśni aorty, były wtedy wielkimi operacjami. Dziś wykonują je młodzi lekarze i robią to znakomicie, oczywiście pod okiem doświadczonego chirurga. Operacje takie jak np. banding, tj. założenie opaski na tętnicę płucną, żeby zmniejszyć dopływ krwi do płuc i wiele innych, kiedyś przeprowadzano jako operacje ostateczne, pozwalające przeżyć choremu dziecku przez jakiś czas. Dziś w zdecydowanej większości robimy korekcje, czyli operacje naprawcze. Niektóre zabiegi paliatywne pozostały jedynie jako przygotowanie do operacji korekcyjnych. Ale wtedy to było coś wspaniałego, możliwość przedłużania życia w oczekiwaniu na kolejne odkrycia w medycynie. Dziś prosta operacja paliatywna, jeśli już jest wykonywana, to tylko jako przygotowanie do leczenia radykalnego – wyjaśnia specjalista.
Te pierwsze proste operacje kardiochirurgiczne, przeprowadzane na ogólnym oddziale chirurgii, dotyczyły małych dzieci, tych powyżej okresu niemowlęcego i starszych. Pierwszy zabieg na otwartym sercu miał miejsce w 1977 r. O tym, żeby operować nowo...