Portret

Kardiochirurg, który chciał być ortopedą

Elżbieta Borek

Kardiochirurgia dziecięca w Krakowie obchodzi w tym roku swoje 50-lecie. Jej początki sięgają 1972 r., bo choć nie było wówczas jeszcze oddzielnego działu kardiochirurgii, na oddziale chirurgicznym wykonywano już niezbędne dla ratowania życia operacje dziecięcych serduszek. O zabiegach kardiochirurgicznych noworodków polscy lekarze wtedy nawet jeszcze nie marzyli. Blaski i cienie tej profesji wspomina prof. dr hab. n. med. Janusz Skalski, dziś na emeryturze, do niedawna kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej w Prokocimiu i rzeczywisty współtwórca jej wielkości

Studia na krakowskiej Akademii Medycznej ukończyłem w 1975 r. Nie wiedziałem do końca, w którym kierunku pójdę, ale wtedy podobało mi się grzebanie w kościach. Myślałem, że będę ortopedą. Jednak w klinice ortopedycznej nie znalazłem pracy. Pojechałem więc do Prokocimia, do szpitala dziecięcego, który wtedy nazywał się Polsko-Amerykański Instytut Pediatrii Akademii Medycznej w Krakowie. Poszedłem do ówczesnego dyrektora, prof. dr. hab. n. med. Jana Grochowskiego, z pytaniem, czy znalazłby miejsce na ortopedii dziecięcej dla młodego zapaleńca. Odpowiedział: na ortopedii nie, ale tworzymy nowy zespół kardiochirurgiczny. Chcesz spróbować? Zdecydowałem się natychmiast. I tak, można powiedzieć z przypadku, zostałem kardiochirurgiem dziecięcym – opowiada prof. Skalski.

Kardiochirurgiczne raczkowanie

Pierwsze kroki na kardiochirurgii dziecięcej młody lekarz stawiał pod kierunkiem prof. dr hab. n. med. Eugenii Zdebskiej, która wówczas była jeszcze doktorem.

− Ówczesne zabiegi były kardiochirurgicznym raczkowaniem. Dziś wydają nam się banalne, bardzo proste. Takie np. podwiązanie czy koarktacja, czyli zwężenie cieśni aorty, były wtedy wielkimi operacjami. Dziś wykonują je młodzi lekarze i robią to znakomicie, oczywiście pod okiem doświadczonego chirurga. Operacje takie jak np. banding, tj. założenie opaski na tętnicę płucną, żeby zmniejszyć dopływ krwi do płuc i wiele innych, kiedyś przeprowadzano jako operacje ostateczne, pozwalające przeżyć choremu dziecku przez jakiś czas. Dziś w zdecydowanej większości robimy korekcje, czyli operacje naprawcze. Niektóre zabiegi paliatywne pozostały jedynie jako przygotowanie do operacji korekcyjnych. Ale wtedy to było coś wspaniałego, możliwość przedłużania życia w oczekiwaniu na kolejne odkrycia w medycynie. Dziś prosta operacja paliatywna, jeśli już jest wykonywana, to tylko jako przygotowanie do leczenia radykalnego – wyjaśnia specjalista.

Te pierwsze proste operacje kardiochirurgiczne, przeprowadzane na ogólnym oddziale chirurgii, dotyczyły małych dzieci, tych powyżej okresu niemowlęcego i starszych. Pierwszy zabieg na otwartym sercu miał miejsce w 1977 r. O tym, żeby operować nowo...

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Guślok, Zabrze, Kraków

Młody lekarz szybko uświadomił sobie, że kariery w Prokocimiu nie zrobi. Zbyt skomplikowane były układy personalne. W 1990 r. zaproszono go na Śląsk, gdzie [...]

Dziewięć pierwszych udanych operacji

− To był trudny czas. W Krakowie nie byłem mile widziany, a tu trzeba było zapoznać się z zespołem i operować. Na Śląsku przeprowadzałem zabiegi [...]

Sztuczna komora serca wszczepiona 13-miesięcznej Zuzi

Wady serca są bardzo zróżnicowane. Prof. Skalski jako pierwszy w Polsce zastosował wspomaganie krążenia u dziecka za pomocą sztucznych komór serca. Taką sztuczną [...]

Rozrusznik na pępowinie

− Kardiochirurgia krakowska ma wyniki na światowym poziomie. Nie tak dawno patrzyliśmy z podziwem na Amerykanów przeprowadzających operacje na noworodkach, a dziś sami [...]

Dziewięć tysięcy przeprowadzonych operacji

− W naszym szpitalu operowane są dzieci z bardzo złożonymi wadami, a wynika to stąd, że w Polsce nie ma możliwości, tak jak w krajach zachodnich, [...]

Do góry