ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Wywiad pod pretekstem
Elon Musk strzelił neurochirurgom w kolano. Czy chipy od Neuralinku zrewolucjonizują polską neurochirurgię?
Medical Tribune: Jest pan neurochirurgiem doświadczonym we wszczepianiu stymulatorów do mózgu pacjentom np. z chorobą Parkinsona, zespołem Tourette’a lub depresją. Kiedy 29 stycznia na platformie X Elon Musk ogłosił wszczepienie chipa sparaliżowanemu człowiekowi, poczuł pan ekscytację, że otwierają się dla neurochirurgii nowe możliwości?
Dr Sebastian Dzierzęcki: Faktycznie, ogłoszenie tego było spektaklem w hollywoodzkim stylu. Już wcześniej Neuralink na swojej stronie zwrócił się do ochotników gotowych przetestować nową medyczną technologię: „Jeśli jesteś osobą z czterokończynowym niedowładem albo ze stwardnieniem zanikowym bocznym, to przyjdź do nas i zmień przyszłość ludzkości”. Paradoks polega jednak na tym, że Elon Musk swoim wynalazkiem strzelił neurochirurgom w kolano. Bo jego system jest tak pomyślany, że neurochirurg w ogóle nie jest potrzebny. Neuralink pokazał nie tylko chip, ale także robota, który będzie ten chip implantował w sposób precyzyjny i bezpieczny.
MT: Implant, nazwany Telepatia lub N1, został wszczepiony po raz pierwszy człowiekowi po tysiącach prób na zwierzętach, które różnie się kończyły. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA – Food and Drug Administration) długo zwlekała, w końcu zgodziła się na eksperyment na ludziach. Dziś widzimy, że 29-letni pacjent gra na laptopie w szachy, a kursorem porusza tylko własnym mózgiem. Co to oznacza?
S.D.: Elon Musk wyraźnie szuka szerokiej akceptacji społecznej dla swojej metody. Dlatego wybrał sparaliżowane osoby, którym medycyna nie może pomóc. Dał im nadzieję, że dzięki nowej technologii za sprawą własnych myśli będą mogły skomunikować się z aplikacją w telefonie i na przykład włączyć światło bądź napisać maila, a nawet wstać z wózka z pomocą egzoszkieletu. Zewnętrzne siłowniki sterowane myślami przez bluetooth będą zginały kolana albo stawy biodrowe. Pacjent będzie chodził i poruszał rękami.
Każdy, kto o tym słyszy, ja także, od razu chce dać tej technologii zielone światło. I o to Elonowi Muskowi chodzi, bo musi uzyskać zgodę FDA na dalsze badania kliniczne z udziałem ochotników. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że on nie robi tego wyłącznie z altruizmu.
MT: Sugeruje pan, że nie tylko o leczenie pacjentów mu chodzi?
S.D.: Elon Musk jest biznesmenem. Chce być ikoną, chce zarabiać. A ile w populacji jest osób z niedowładem? Jego interesują przedsięwzięcia na dużą skalę. Wie, jak z małej rzeczy zrobić wielką. Pokazał to wiele razy. Nie on wymyślił samochody elektryczne, komunikację w tunelach pod miastami, sztuczną inteligencję albo loty na Marsa. A jednak to jego Tesla, hyperloop, ChatGPT czy cybertruck z miejsca stały się kultowe.
I też nie jest tak, że to on jako pierwszy na świecie opracował brain-computer interface, bo przed nim pracowało nad tym około 100 zespołów, przy czym nikt nie otrzymał zgody FDA na wprowadzenie takiego implantu na rynek. On natomiast wziął najlepsze osiągnięcia poprzedników, znalazł ich słabe punkty i je poprawił. Liczy, że jemu się uda, a jego produkt znów stanie się ikoniczny. Dlatego twierdzę, że główną koncepcją Elona Muska nie jest pomoc chorym.
MT: Komu, jeśli nie chorym, miałby wszczepiać swoje chipy?
S.D.: Ludziom zdrowym.
MT: Po co?
S.D.: By dać im możliwości, jakich dotąd nie mieli. W kilkanaście minut, za sprawą bezbolesnego zabiegu wszczepienia chipa, człowiek zyska nowy wymiar. Nie tylko będzie miał możliwość szybkiej komunikacji z komputerem i sztuczną inteligencją (AI – artificial intelligence). Dzięki wybranym modułom sztucznej inteligencji jego mózg zyska dodatkową funkcjonalność − coś, co nigdy nie było możliwe. Czyli na przykład będzie mógł mówić w dowolnym języku świata. Otrzyma do wyboru moduły: matematyczny, ekonomiczny, historyczny, będzie wchodził w nowe obszary wizualne, pamięciowe i z nich korzystał – to jest główna wizja Elona Muska.
MT: Jest od tego o krok?
S.D.: W połowie drogi. Bez zgody FDA na badania kliniczne Musk nie będzie mógł pójść dalej, dlatego myślę, że pomoc tetraplegikom ma być takim zmiękczaczem.
MT: Przyszłość przedsięwzięcia Elona Muska zależy więc od tego, jak zadziała chip u pierwszego pacjenta, a następnie, jak zapowiada Neuralink, u kolejnych dziesięciu.
S.D.: To jest teraz najważniejsze. Dlatego od razu po operacji Musk napisał na X, że pacjent czuje się dobrze, a procesor czyni pierwsze interpretacje sygnałów elektrycznych. Pacjeta zobaczyliśmy 20 marca podczas transmisji na X. Uśmiechnięty mówił, że chip zmienił jego życie, że po operacji nie ma żadnych zaburzeń poznawczych.