A propos...
Włącz chrupanie
Danuta Pawlicka
Podobno pandemia pozytywnie wyostrzyła nasze zmysły na śmieszne historyjki. Nie wiem, czy ktoś zadał sobie tyle trudu, aby to zbadać, a potem popisać się takim sucharem, jak ten zasłyszany niedawno na sąsiedzkim pikniku: „Twoja matka musiała się nieźle nażreć śniegu, żeby takiego bałwana urodzić”. Dowcipniś, niestety, wyraźnie to zaadresował do jednego z gości skorego do rękoczynów i zamiast śmichów-chichów niewiele brakowało, by doszło do bijatyki. Ilu adresatów, słysząc takie zdanie, zareaguje podobnie jak ten jegomość? A jednak większość, nawet nie mając poczucia humoru, z podobnej opresji wyjdzie z podniesioną głową. Mam tutaj na myśli tę grupę naukowców, którzy są laureatami Nagrody Ig Nobla. Nazywani obrazoburczo antynoblistami, zostają nimi podczas wielkiej gali w harwardzkim uniwersytecie, gdzie są nagradzani za osiągnięcia, które w powszechnej opinii wywołują najwyżej pobłażliwy uśmiech. Ale Marc Abrahams, absolwent Harvard College, pomysłodawca tych wyborów, raczej nie miał na celu napiętnowania autorów prac wywołujących rozbawienie. Myślę, że chciał wnieść trochę lekkiego tonu do najsławniejszej na świecie uczelni, a przy okazji także odrobinę dystansu do napuszonej elity naukowców. To mu się udało, bo ceremonia rozdawania antynobli ma przezabawną oprawę, a często wręczają ją autentyczni nobliści.