Wywiad pod pretekstem
Epidemia cięć cesarskich w Polsce
Jak ocieplić wizerunek szpitali położniczych i samych porodów?
O plusach i minusach cięcia cesarskiego, dążeniu Polek do takiej formy rozwiązania, ociepleniu wizerunku polskich oddziałów położniczych oraz o dostępności znieczulenia w rozmowie z Agnieszką Fedorczyk mówi prof. dr hab. n. med. Krzysztof Czajkowski, kierownik II Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, Szpital Karowa, krajowy konsultant w dziedzinie położnictwa i ginekologii
Medical Tribune: Dlaczego Polki tak masowo dążą do cięcia cesarskiego?
Prof. Krzysztof Czajkowski: Każda kobieta boi się porodu. Boi się, bo wie, że będzie bolało i trwało kilka godzin. Boi się również o dziecko – czy wszystko będzie z nim w porządku. Podczas porodu naturalnego tak naprawdę do chwili, kiedy dziecko się urodzi, nie mamy stu procent pewności, że wszystko po drodze przebiegnie prawidłowo. Taką świadomość mają również pacjentki: że w trakcie porodu mimo skurczów, mimo rozwierania się macicy nagle coś może pójść nie tak. Część kobiet po prostu się tego obawia. Dlatego wiele z nich zwraca się do psychologów lub psychiatrów z prośbą, żeby wystawili im zaświadczenie o tokofobii (obawa przed skurczami i przed porodem). Wśród wszystkich cięć cesarskich w Polsce 14-16% z nich jest wykonywanych właśnie z powodu tokofobii.
Ciecie cesarskie, mimo że jest operacją, to jego przebieg i stan dziecka po porodzie są bardziej przewidywalne niż podczas porodu naturalnego. Oczywiście mówimy o ciąży donoszonej i niepowikłanej u ogólnie zdrowej kobiety.
MT: Większość cięć wykonuje się planowo, ale nie wszystkie. Jakie jest bezpieczeństwo operacji w zależności od momentu jej przeprowadzenia?
K.C.: Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo dla dziecka, to duże badania chińskie mówią o tym, że najlepiej jest, jeśli cięcie zrobi się na początku porodu, to znaczy kiedy zaczął się on w sposób naturalny. Nie w trakcie ciąży (poród planowany), tylko wtedy, kiedy pojawią się pierwsze bóle, pierwsze skurcze.
Natomiast wykonanie cięcia cesarskiego na wiele tygodni przed terminem porodu, np. w ciąży 27-30-tygodniowej, może być urazowe dla dziecka, ponieważ jego wydobycie jest trudne, a to łączy się z ryzykiem urazów, wylewów. A jeśli dodatkowo kobieta miała już wcześniej cięcie cesarskie, to wyjęcie dziecka z macicy, która się nie kurczyła, jest jeszcze trudniejsze. Cięcia przed 37 tygodniem zawsze wykonujemy z konkretnych wskazań, gdy dalsze przedłużenie ciąży jest niebezpieczne dla matki lub dziecka. Najbardziej niebezpieczny moment to wykonanie cięcia pod koniec porodu, ze wskazań nagłych. Wtedy dziecko nie tylko trudno jest wyjąć, ale też sam zabieg może być w tym momencie bardziej ryzykowny dla dziecka, a także dla matki.