A propos...

Maniana

Danuta Pawlicka

Koniec z tyraniem ponad siły. Rezygnujemy z kilku etatów, by mieć czas na błogie lenistwo, bujanie w obłokach, marzenia o niebieskich migdałach i wpatrywanie się, jak lekki powiew wiatru kołysze źdźbłami trawy pony tails. Taki żywot człowieka doceniającego leniwe przerywniki podpowiada współczesna wiedza o naszym mózgu. Dzisiaj nie tylko wypada, ale wręcz trzeba poluzować napięty harmonogram zajęć, bo tego wymaga mózg, który ma inne priorytety, niż wmawia nam osobisty trener ze stoperem w ręku.

Zespół naukowców z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej postanowił zbadać, dlaczego mimo postanowień, że wreszcie dla poprawy zdrowia odkurzymy sztangi, zaczniemy chodzić na piechotę, jeździć do pracy rowerem i zrezygnujemy z windy, znów nic z tego nie wychodzi. Otóż, jak wyszło z badań, winę za to ponoszą szare komórki, które wolą, gdy ciało wyleguje się na kanapie. Dowodzi tego zapis EEG: leniwa, horyzontalna pozycja nie wymaga tak dużego wysiłku energetycznego kory mózgowej, jak gra w palanta czy pięć dyżurów z rzędu na szpitalnym oddziale ratunkowym.

Do góry