ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Praktyka lekarska
Steroidoterapia kontra steroidofobia
Ryszard Sterczyński
Glikokortykosteroidy szkodzą, czy pomagają? Leczą, a może komplikują terapię? Jaka jest ich rola w praktyce klinicznej? Walka na argumenty rozgrzewa w równym stopniu lekarzy, jak i pacjentów
Glikokortykosteroidy (GKS) to grupa ok. 30 leków będących pochodną chemiczną kortyzolu, naturalnego hormonu produkowanego w korze nadnerczy. Bez nich żadna dziedzina medycyny nie może dzisiaj funkcjonować. Ale też jest to grupa leków, obok statyn, najczęściej krytykowana na forach internetowych. Posądza się je o wszystko, co najgorsze w farmakoterapii: przyrost masy ciała, nadciśnienie tętnicze, obrzęki twarzy, zmiany skórne, zwiększenie ryzyka chorób naczyniowo-sercowych, uszkodzenie wątroby, nerek, zmiany hormonalne, niepłodność, zaburzenia emocjonalne, zaćmę. Lista potencjalnych objawów niepożądanych jest dłuższa, pewnie dlatego lekom tym doczepiono etykietkę: wystrzegać się, nie przepisywać, nie zażywać.
Nie do jednego worka
Na potwierdzenie niekorzystnej opinii na temat GKS specjaliści przytaczają badanie prowadzone wśród grupy 2 mln osób, którego wyniki opublikowano w „British Medicine Journal”1. U pacjentów, którzy dostawali GKS systemowy, ogólnoustrojowy, czterokrotnie częściej dochodziło do sepsy po przebytej np. infekcji kataralnej lub grypie. Okazało się, że podanie nawet niewielkiej dawki tych leków mocno zaburza układ odpornościowy, co potwierdzają badania wykonane wśród populacji szwedzkiej opublikowane w „European Respiratory Journal”, gdzie chorzy, którzy choć raz otrzymali dawkę glikokortykosteroidu systemowego, mieli ponad dwukrotnie wyższe ryzyko przedwczesnego zgonu z powodu jakiejkolwiek choroby w porównaniu z tymi, którzy nie otrzymali GKS.
Jak twierdzi prof. dr hab. n. med. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, zarzuty te dotyczą wyłącznie glikokortykosteroidów ogólnoustrojowych, a nie wziewnych, całkowicie bezpiecznych, które nie dają żadnych objawów systemowych lub nieznaczne miejscowe, najczęściej ustępujące po przepłukaniu jamy ustnej. − Z cytowanych badań jasno wynika, że GKS systemowe stanowią poważny problem w praktyce klinicznej. Dlatego, o ile to możliwe, należy je zamieniać na te działające miejscowo na skórę, wziewnie do nosa, a w przypadku chorób przewlekłych wprowadzać terapie biologiczne. Dzisiaj, co podkreślają naukowcy, na szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR) i w świątecznej pomocy lekarskiej panuje plaga zbyt częstego korzystania z GKS o silnym działaniu przeciwzapalnym i przeciwalergicznym, na zasadzie: nie wiem, co podać, to podam glikokortykosteroid − uniwersalny lek na wiele dolegliwości. Przykładem tego jest choćby pokrzywka – zauważa prof. Kuna.