Sukces jedno ma imię
W pacjencie zawsze widzieć człowieka – moja droga do wolontariatu
Udział w wolontariacie poprawił kondycję zdrowotną i psychiczną uczestników projektu, zmniejszył u nich napięcia i lęki, zwiększył natomiast otwartość, zredukował liczbę hospitalizacji i potrzebę stosowania leków. Dodatkowo pomógł uczestnikom w podejmowaniu samodzielnych aktywności i pracy zawodowej, co jest szczególnie trudne dla osób z nawracającymi problemami psychicznymi
Nowoczesna medycyna nieustannie przekracza kolejne granice, udoskonalając terapie i pomagając kolejnym pacjentom. Bez zmian pozostają jednak codzienne potrzeby chorego człowieka – poza skutecznym leczeniem niezbędne są mu uwaga, nadzieja, pocieszenie, ukojenie lęku i wsparcie. Życzliwa rozmowa, na którą zabiegany personel medyczny nie zawsze ma czas i siły. A wiemy przecież, że najszybciej zdrowieje ten, kto nie jest sam.
Wiedzą też o tym bliscy pacjentów, a zwłaszcza liczne stowarzyszenia i fundacje aktywne w obszarze zdrowia, które wspierają chorych, wypełniając lukę między nimi a systemem opieki. Takich organizacji non-profit w Polsce przybywa, a zakres ich działań jest bardzo szeroki – od upowszechniania wiedzy o potrzebie profilaktyki zdrowotnej, o chorobach i najnowszych metodach ich leczenia, przez organizację zbiórek pieniędzy na terapie nierefundowane lub prowadzone za granicą czy prowadzenie programów i zajęć dla pacjentów oraz ich bliskich, aby oderwać ich od trudnej codzienności, aż po spełnianie marzeń najmłodszych. Organizacje propacjenckie często towarzyszą nam w chorobie i w zdrowieniu.
To właśnie z myślą o nich powstały kampania i zarazem konkurs „Leczmy z troską!”. Nagłaśniają one wielką rolę zwykle cichych pomocników zdrowienia – organizacji non-profit działających w sektorze zdrowotnym. Pierwsza edycja konkursu odbyła się w 2024 r. Wzięło w niej udział 60 fundacji i stowarzyszeń propacjenckich. Wiele organizacji dobrze znanych, ale też nowych, które zasługują na wyróżnienie.
Wśród piątki finalistów znalazł się projekt „Aktywizacja osób chorujących psychicznie poprzez wolontariat” wykorzystujący działania wolontariackie jako narzędzie terapii i rehabilitacji dla osób z problemami psychicznymi realizowany przez jednostkę Stowarzyszenia Młodzieży i Osób z Problemami Psychicznymi, Ich Rodzin i Przyjaciół „Pomost”, czyli Regionalne Centrum Wolontariatu „Centerko”. O realizacji projektu, misji stowarzyszenia oraz działaniach wolontariackich z Mariuszem Kołodziejskim, wiceprezesem stowarzyszenia i kierownikiem Centrum Wolontariatu w Łodzi, rozmawia Agnieszka Fedorczyk.
Medical Tribune: Jak rozpoczęła się pana droga do wolontariatu?
Mariusz Kołodziejski: Pierwsze, nieśmiałe kroki stawiałem w liceum, organizując z klasą imprezy okolicznościowe dla dzieci z niepełnosprawnościami ze szkoły specjalnej. Będąc już na studiach, krótko współpracowałem ze świetlicą środowiskową i z Polskim Związkiem Głuchych, w których organizowałem czas wolny dzieciom oraz pomagałem im w nauce.
Studiowałem pedagogikę specjalną na Uniwersytecie Łódzkim i jednocześnie byłem słuchaczem Studium Medycznego na Wydziale Terapii Zajęciowej. Szukałem miejsca, w którym miałbym szansę rozwijać swoje zainteresowania. Chciałem pracować z osobami chorującymi psychicznie. Ten temat interesował mnie już na studiach. Znalazłem ogłoszenie na uczelni, że są poszukiwani wolontariusze i tak w 2005 r. trafiłem do stowarzyszenia „Pomost”, które istnieje od 2000 r.
Zacząłem prowadzić działania aktywizujące młode osoby chorujące psychicznie, z różnymi diagnozami. Tworzyłem i realizowałem projekty z terapii zajęciowej, arteterapii, które miałyby ich zachęcić do działania, wyjścia z domu, podejmowania aktywności na zewnątrz, bo taki jest cel stowarzyszenia. Potem zajmowałem się koordynacją wolontariatu – przychodziły do nas osoby prywatne, studenci, którzy pomagali mi w pracy w stowarzyszeniu, w zajęciach terapeutycznych, wspólnie rozwijaliśmy wspomniane programy. Z kolei uczestnicy tych zajęć, nasi podopieczni, podpatrywali wolontariuszy. Zaczęliśmy wspólnie odkrywać i wykorzystywać zdolności oraz talenty pacjentów, członków stowarzyszenia. Braliśmy udział w konkursach i festiwalach artystycznych, założyłem integracyjną grupę taneczną Go Pomost! złożoną z osób chorujących psychiczne, członków stowarzyszenia. Zdolności podopiecznych zaczęliśmy wykorzystywać w różnych placówkach, m.in. opiekuńczych – w przedszkolach, domach pomocy społecznej. To był pierwszy sygnał, że wolontariat zaczyna im sprawiać przyjemność. W pewnym momencie stwierdzili, że właściwie to oni sami mogliby być wolontariuszami, a zdrowi wolontariusze nie muszą im już dalej pomagać, że taka forma aktywności daje im radość.
MT: Takie działania wymagały od pana zdobywania nowych umiejętności?
M.K.: O tak. Ukończyłem wszelkie możliwe szkolenia, łącznie z tymi, które były przeznaczone dla koordynatorów. Dlatego kiedy już zostałem etatowym pracownikiem stowarzyszenia, kolejnym krokiem było zarządzanie wolontariuszami. Ponieważ miałem długi staż pracy jako wolontariusz, doskonale rozumiałem potrzeby i obawy towarzyszące ludziom, którzy rozpoczynają swoją przygodę z wolontariatem. Ale udało się. Stworzyłem 40-osobową brygadę ochotników, którzy dzień w dzień szli ze mną krok w krok i wspierali wszelkie działania skierowane na pomoc osobom borykającym się z trudnościami i problemami psychicznymi. Szliśmy jak burza. W 2007 r. zakwalifikowałem się do projektu „Wolontariat – pierwszy krok na rynek pracy”, dzięki któremu przez ponad rok szkoliłem się z zakresu zarządzania punktem pośrednictwa pracy wolontariackiej. I tak w 2008 r. dzięki ogromnemu staraniu wolontariuszy oraz młodzieży uczęszczającej do „Pomostu”, a także wsparciu ze strony zarządu, stworzyłem Punkt Pośrednictwa Pracy Wolontariackiej „Centerko”. Zadaniem „Centerka” stało się aktywizowanie poprzez wolontariat osób chorujących psychicznie, w tym osób z naszego stowarzyszenia. I tak to przez lata się rozwijało. Zaczęły dołączać do nas również osoby z zewnątrz, szukające działań wolontaryjnych. W ten sposób powstał wolontariat integracyjny.
Kilka lat później otworzyliśmy się z aktywnością na cały region województwa łódzkiego i przemianowaliśmy się na Regionalne Centrum Wolontariatu, które obecnie współpracuje z każdym, kto chce być wolontariuszem lub stworzyć ofertę dla wolontariuszy. Wszystkich chętnych szkolimy i przygotowujemy do pracy wolontariackiej. Szukamy też ofert w tym obszarze działalności. Tak w skrócie wyglądała geneza naszych poczynań. Ponadto zaczęliśmy badać, w jaki sposób działania wolontariackie wpływają na samopoczucie i zdrowie pacjentów, członków stowarzyszenia, i je upowszechniać.
MT: Proszę opowiedzieć o nagrodzonym projekcie.
M.K.: Celem projektu było właśnie zbadanie wpływu wolontariatu na dobrostan osób po przebytych kryzysach psychicznych. W inicjatywie wzięło udział ponad 20 mieszkańców województwa łódzkiego, cierpiących m.in. na depresję, nerwice natręctw, schizofrenię lub zaburzenia osobowości. Przez 18 miesięcy osoby te, pod opieką asystenta, angażowały się w wolontariat, m.in. pracując ze zwierzętami, pomagając dzieciom w nauce, towarzysząc seniorom lub wspierając terapię zajęciową. Okazało się, że wolontariat poprawił kondycję zdrowotną i psychiczną uczestników projektu, zmniejszył u nich napięcia i lęki, zwiększył natomiast otwartość, zredukował liczbę hospitalizacji i potrzebę stosowania leków. Dodatkowo pomógł uczestnikom w podejmowaniu samodzielnych aktywności i pracy zawodowej, co jest szczególnie trudne dla osób z nawracającymi problemami psychicznymi.
MT: Z jakimi pacjentami pracuje pan w stowarzyszeniu i wolontariacie integracyjnym?
M.K.: W ciągu 20 lat mojej pracy w stowarzyszeniu diagnozy jego członków ulegały ewolucji. Na początku były to osoby z konkretnymi, jednoznacznymi diagnozami, takimi jak schizofrenia, nerwica natręctw, depresja. Dzisiaj to się zmienia. Członkami stowarzyszenia są ludzie, którzy mają mieszane zaburzenia, a schizofrenia jest tylko jedną z jednostek chorobowych. Mamy dużo osób z zaburzeniem osobowości, przybyło ich zwłaszcza po pandemii, która znacząco wpłynęła na kondycję psychiczną społeczeństwa.
Aktywność członków stowarzyszenia i innych wolontariuszy dostosowujemy do ich aktualnej formy. Czasem są to proste działania, które uczą ich pewnego schematu. Struktura chorób jest dzisiaj bardziej skomplikowana. Zaburzenia bądź problemy psychiczne uaktywniają się w różny sposób. Pojawia się u nas dużo młodzieży z problemami natury psychicznej, jest ich znacznie więcej niż 10, 15 czy 20 lat temu. Chorują dzieci już w szkole podstawowej, liceum. W okresie pandemicznym trafiło do „Pomostu”, jak wspomniałem, wielu nastolatków jako podopieczni. Niektórzy w sposób naturalny dołączyli do wolontariatu, jako formy terapii i aktywizacji. Osoby z problemami psychicznymi nie wrócą od razu po leczeniu do szkoły, na studia czy do pracy. Szukają więc swojego miejsca – nie tylko zajęć w formie zorganizowanej bądź terapeutycznej, ale też właśnie takiej, jaką znajdują u nas, wolontariackiej. Taka praca pomaga im uniknąć etykietki osoby wyłącznie chorej. To jest dla nich bardzo ważne. Działając jako wolontariusze, są trochę anonimowi, tak jak inni pracownicy wolontariatu, ale mają jednocześnie zapewnione odpowiednie wsparcie.