Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski
Szanowni Państwo!
Mija już rok od rozpoznania COVID-19 u pierwszego pacjenta w Polsce. Obecna pandemia obnażyła wszystkie słabości naszego społecznego systemu opieki zdrowotnej, ale co gorsza, stała się powszechnie stosowanym ich wytłumaczeniem. Jeżeli zadajemy sobie pytanie, dlaczego coś źle funkcjonuje, to natrętnie ciśnie się na usta odpowiedź: „No, bo pandemia”. Niestety weszliśmy w kolejną fazę marazmu. Już nie jest problemem to, że jest źle, ale to, żeśmy się do tego przyzwyczaili. Gdy rok temu zacząłem udzielać pierwszych porad przez telefon, bardzo irytował mnie brak możliwości zbadania chorego. Po wielu miesiącach udzielania takich porad, o zgrozo, zacząłem odnosić wrażenie, że taka forma pracy jest dla mnie wygodniejsza niż bezpośrednia wizyta pacjenta w gabinecie. Nikt nie czeka niecierpliwie pod drzwiami mojego gabinetu, nikt nie patrzy demonstracyjnie na zegarek, gdy wizyta poprzedniego pacjenta się przedłuża, nikt nie wchodzi i nie wychodzi, nikt się nie rozbiera i nie ubiera, a tak w ogóle to nie trzeba nawet wstawać zza biurka. Mam wrażenie, że niektórym pacjentom, szczególnie tym z łagodniejszymi dolegliwościami, porady przez telefon również zaczęły się podobać. Nie muszą jechać na wizytę do poradni, bo lekarz sam do nich zadzwoni i prześle im recepty. Jestem jednak pewny, że pacjenci z poważnymi problemami zdrowotnymi nadal dużo bardziej cenią sobie bezpośredni kontakt z lekarzem. Oni są gotowi przyjechać na wizytę do poradni w każdym terminie. Czują się o wiele bezpieczniej, gdy lekarz z nimi porozmawia i ich zbada. Sami mówią po wizycie, że ona ich uspokoiła.
Coraz częściej słyszę opinie, że wirus powodujący obecną pandemię nie zniknie już nigdy, że będzie nas zarażał, a gdy tylko się na niego uodpornimy, to on sobie zmutuje i znowu nas zarazi. Ponieważ scenariusz taki wydaje się bardzo prawdopodobny, trzeba będzie w którymś momencie podjąć decyzję o powrocie do życia sprzed pandemii, w tym do bezpośrednich wizyt pacjentów w gabinecie lekarskim czy do odwiedzania chorych w szpitalu przez najbliższe im osoby. Niezasadne stanie się wtedy usprawiedliwianie pandemią każdego naszego „nie da się”, szczególnie że za większością przypadków „nie da się” tak naprawdę kryje się nasze „nie chce mi się”.
Tematem obecnego numeru „Medycyny po Dyplomie” jest kardiowersja, na temat której warto co jakiś czas zaktualizować swoją wiedzę.