Słowo wstępne
Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski
Szanowni Państwo!
W internie, tak jak w pozostałych specjalnościach medycyny, istnieje kilka sposobów leczenia tej samej choroby. Na studiach na wykładzie z chirurgii usłyszałem stwierdzenie, że jeżeli jest więcej niż jeden sposób zrobienia tej samej operacji, to znaczy, że żaden z nich nie jest do końca dobry. Gdyby był naprawdę dobry, to byłby tylko jeden.
W internie już przyzwyczailiśmy się do faktu, że można leczyć na kilka sposobów takie choroby, jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca typu 2 czy zaburzenia lipidowe. Rzeczywiście żadna z tych metod terapii nie jest do końca dobra, choć każdy lekarz wypracowuje sobie swój schemat postępowania. Nasi pacjenci często nie rozumieją, dlaczego jeden lekarz przepisał im na daną chorobę taki lek, a drugi lekarz zupełnie inny. Gdy zgłaszają mi swoje wątpliwości, to tłumaczę im, że z leczeniem danej choroby jest jak z gotowaniem rosołu. Każda gospodyni gotuje go według własnego przepisu i każdej wychodzi on dobrze. Problem pojawiłby się jednak, gdyby kilka gospodyń spróbowało ugotować go wspólnie. A niestety z taką sytuacją mamy do czynienia w medycynie. W takim przypadku potrzebny jest koordynator. Kto więc pełni funkcję koordynatora leczenia w naszym systemie? Czy może jest to lekarz w POZ? Choć jak ma to robić, gdy wielu pacjentów częściej odwiedza lekarzy w AOS niż w POZ? A może koordynatorem powinien być jeden z lekarzy w AOS? Ale jak ma nim być, skoro na przykład moi pacjenci dziwią się podczas wizyty w poradni nefrologicznej, że pytam ich o leki, które dostali od kardiologa czy diabetologa? Informują mnie, że rzadko inny specjalista pyta ich o leki zlecone przez innych lekarzy. A może koordynatorem powinien być sam pacjent? Choć jak ma to zrobić, gdy na pytanie, dlaczego przyjmuje dany lek, często odpowiada „nie wiem”?
Koordynację psuje także system, który wręcz zachęca ekonomicznie do mnożenia skierowań do AOS. Również sami pacjenci wierzą, że im więcej lekarzy odwiedzą, tym lepiej dla ich zdrowia. Czasami trudno mi uwierzyć, że jeden pacjent może chodzić do tak wielu specjalistów. Widzę, jak w ten sposób marnuje się wspólne środki chociażby poprzez dublowanie zlecanych badań. Od ponad dekady zadaję pytanie, kiedy w końcu zaczniemy zmierzać w kierunku koordynacji opieki nad chorym, przynajmniej w ramach szeroko rozumianej interny. Co musi się stać, abyśmy w końcu zawrócili z obecnej drogi coraz większej dezintegracji opieki nad chorym?
Tematem obecnego numeru „Medycyny po Dyplomie” są grzybice narządów płciowych. Powikłanie to może wystąpić na przykład po leczeniu antybiotykiem czy przy stosowaniu inhibitorów SGLT2 w leczeniu cukrzycy typu 2. Warto więc wiedzieć, jak pomóc pacjentowi w takich przypadkach.