ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Nerw temidy
Przezorna pani Dominika, czyli sprawdzajmy zmiany w prawie
Krzysztof Izdebski Prawnik, specjalista prawa medycznego
11 maja 2017 r. weszły w życie istotne zmiany dotyczące m.in. zasad udostępniania dokumentacji medycznej oraz innych obowiązków związanych z jej prowadzeniem.
Dominika C., lekarz neurolog z ponad 10-letnim stażem, nie miała do tej pory większych problemów z pacjentami. Mniejsze kłopoty, owszem, pojawiały się od czasu do czasu. „Skoro według wszystkich dostępnych badań społecznych roszczeniowość pacjentów wzrasta – myślała pani Dominika – dlaczego mój gabinet ma być wyjątkiem od tej ogólnospołecznej tendencji?”. Pewnego dnia sprawy przybrały obrót, którego lekarka się nie spodziewała. Dominika C. otrzymała przesyłką poleconą (za zwrotnym potwierdzeniem odbioru) oschłe, bezduszne urzędowe pismo. Jego nadawcą był Rzecznik Praw Pacjenta, który zwracał się do pani Dominiki z żądaniem przesłania dokumentacji medycznej jej pacjentki Jadwigi J. oraz pisemnego stanowiska lekarki wobec zarzutów podniesionych przez pacjentkę. Kopię skargi załączono do pisma. Na spełnienie zadość żądaniom Rzecznika został wyznaczony nieprzekraczalny termin.
Pismo brzmiało złowrogo. Pani doktor postanowiła przygotować się do udzielenia odpowiedzi. Jadwiga J., której skarga rozpoczęła całą tę aferę, już od pierwszej wizyty wzbudzała obawy w pani Dominice. Był to typ pacjenta, który zawsze wie lepiej od lekarza. Jadwiga J. sprawdzała w internecie (konsultacje u dr. Google), na co jest chora – diagnoza zawsze zgadzała się z jej podejrzeniami. Jeśli lekarz mówił coś innego niż dr Google, pani Jadwiga podejmowała – ujmijmy to elegancko – polemikę. Pacjentka nie przychodziła na kolejno umawiane wizyty kontrolne, bywało, że samodzielnie manipulowała dawkami leków, a na koniec oskarżyła panią Dominikę, że jest słabym lekarzem, nie potrafi rozpoznać choroby i dodatkowo nie chce jej wydać dokumentacji medycznej (co było nieprawdą). Kiedy widziały się ostatni raz, pacjentka rzuciła na pożegnanie, że nie zostawi całej sprawy tak sobie. I słowa dotrzymała.
Pani Dominika miała pewne wątpliwości w związku z pismem Rzecznika Praw Pacjenta. Nie bała się kwestii merytorycznych, dobrze wiedziała bowiem, że zarzuty pacjentki są absurdalne. Jej myśli zaprzątała zupełnie inna rzecz. Otóż w ubiegłym roku uczestniczyła w szkoleniu z zakresu prawa medycznego dla lekarzy. Prawnik prowadzący to szkolenie („Boże, jak przynudzał…” – wzdrygnęła się na samo wspomnienie) wymieniał podmioty, którym należy udostępnić dokumentację medyczną. Pani Dominika dałaby sobie rękę uciąć, że nie było wśród nich Rzecznika Praw Pacjenta. Prawnik podkreślił jednak, że treść aktów prawnych w Polsce zmienia się szybciej niż, powiedzmy, miejsce, w którym odbędzie się kolejny festiwal w Opolu. Lekarka roztropnie postanowiła zatem sprawdzić, czy w ostatnim czasie zaszły jakieś zmiany w zakresie dokumentacji medycznej. Zrobiła słusznie, weryfikując aktualny stan prawny, ponieważ w interesującej ją tematyce doszło do zmian. Dużych zmian.