ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Sonda
Onkologia powiatowa – czy to ma sens?
Jerzy Dziekoński
W połowie kwietnia br. we Włoszczowie, nieco ponad 10-tysięcznym mieście, otwarto poradnię onkologiczną jako filię Świętokrzyskiego Centrum Onkologii. Do końca roku planowane jest ulokowanie dziennego oddziału chemioterapii. To część planu ŚCO, który zakłada otwieranie filii powiatowych w kilku miejscowościach. Poza tym po wprowadzeniu pakietu onkologicznego oddziały onkologiczne pojawiają się w szpitalach powiatowych. Tymczasem w środowisku lekarskim ścierają się dwie koncepcje uprawiania onkologii. Jedna mówi o tym, że należy wychodzić do ludzi i tworzyć oddziały jak najbliżej pacjenta, druga – że onkologia nie jest dziedziną, którą można uprawiać bez ogromnego doświadczenia, zaplecza kadrowego, sprzętowego i diagnostycznego, którego nie da się zbudować na powiatowym fundamencie.
Dr hab. med. Stanisław Góźdź, prof. UJK, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii w Kielcach
Onkolodzy, zamykając się w swoich dużych centrach onkologii, nie wygrają walki z rakiem. Wystarczy popatrzeć na nasze województwo – funkcjonujące oddziały pękają w szwach. Prognozy nie są optymistyczne i według nich zachorowalność będzie wzrastać. Jako spadkobierca i wykonawca testamentu prof. Koszarowskiego uważam, że w obecnej sytuacji centra onkologii powinny wychodzić do ludzi. Najbliższym i naturalnym naszym partnerem są szpitale powiatowe, w których pracują dobrze wykształceni lekarze. Celem jest przybliżenie onkologii pacjentom. Może się to dokonać tylko wtedy, kiedy zacieśni się współpracę z samorządami powiatowymi czy z burmistrzami i wójtami. I to właśnie robimy. Tworzymy filie Świętokrzyskiego Centrum Onkologii. W trakcie organizacji są powiatowe filie w Ostrowcu Świętokrzyskim, Busku, Pińczowie i Sandomierzu. Działamy już w Końskich, w Starachowicach i Włoszczowie. Rusza też Opatów. Lekarz przyjeżdża do szpitala powiatowego, gdzie konsultuje pacjentów, i w taki sposób rodzi się współpraca między personelem szpitala powiatowego i onkologami naszego centrum. Pacjent, który trafia do szpitala, dajmy na to we Włoszczowie, ma już kontakt ze Świętokrzyskim Centrum Onkologii. Na miejscu ma wykonywane badania, które można tam wykonać. Żeby poprawić dostępność do chemioterapii we wspomnianych wyznaczonych miejscach, będą tworzone oddziały dzienne, tak jak to jest w Starachowicach, gdzie organizujemy stacjonarny oddział chemioterapii. W ten sposób pacjent ma zapewnioną kompleksową diagnostykę i leczenie oraz ciągłość świadczeń. Jeżeli „mój” onkolog widzi, że pacjent musi od razu trafić do ŚCO, to podejmuje taką decyzję i tego samego dnia pacjent jest do nas przyjęty. Nie musi szukać sobie drogi do Kielc, bo ma wszystko załatwione na miejscu. Najgorsze jest to, że człowiek czuje się zagubiony w systemie. Naszym zadaniem jest mu pomóc. Musimy pamiętać o tym, że mamy do czynienia z ciężko chorymi ludźmi. Nie każdy ma samochód i nie każdego stać na dojazdy. Poza tym nasi pacjenci nie otrzymują miesięcznie 2 tys. euro, tylko jak mają 2 tys. zł, są zadowoleni. I musimy na to zwracać uwagę. Nie możemy tylko patrzeć, jak dane procedury rozliczyć, żeby było opłacalnie. Musimy patrzeć na problem całościowo i dostrzegać to, że w centrum naszej uwagi powinien być pacjent, który nie jest w najlepszym stanie zdrowia i którego nie stać na częste podróże. W końcu jestem przede wszystkim lekarzem, a dopiero później dyrektorem ŚCO, dlatego w pierwszej kolejności muszę myśleć o pacjentach.