ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Słowo wstępne
Pandemia COVID-19 – ciąg dalszy
prof. dr hab. n. med. Andrzej Kawecki
Minął rok od pojawienia się w Polsce wirusa SARS-CoV-2 i niestety końca epidemii nie widać, a wręcz przeciwnie – mamy kolejną falę zakażeń, która wygląda na najsilniejsze do tej pory uderzenie wirusa. System opieki zdrowotnej jest na skraju wydolności i można mieć uzasadnione obawy co do najbliższej przyszłości. Pozostaje liczyć na efekt szczepień i pocieszać się sytuacją w krajach, w których tę trzecią falę udało się opanować, a liczba zakażeń znacznie spadła. To na przykład Portugalia, Irlandia, Hiszpania oraz kraje, w których powstały niebezpieczne mutacje SARS-CoV-2, czyli Republika Południowej Afryki i Wielka Brytania, a także Izrael, będący przykładem dużej, mam nadzieję, skuteczności masowych szczepień.
Sytuacja epidemiczna przekłada się bezpośrednio i pośrednio na dramatyczny wzrost liczby zgonów w Polsce, nienotowany od czasów II wojny światowej. To nie tylko skutek COVID-19, ale również efekt opóźniania zgłoszeń do lekarzy przede wszystkim z powodu chorób onkologicznych i kardiologicznych, wywoływany strachem przed zakażeniem w szpitalu. Mniejsza zgłaszalność chorych na nowotwory i większa liczba przypadków zaawansowanych to zjawisko obserwowane od początku pandemii, które w ostatnich tygodniach ponownie się nasila. Następstwa są oczywiste, skuteczność leczenia onkologicznego w takiej sytuacji jest niższa, co przekłada się nieuchronnie na wzrost umieralności z powodu nowotworów. Taka jest nasza rzeczywistość. Rozumieją to wszyscy odpowiedzialni za system opieki zdrowotnej, czego wyrazem są słuszne deklaracje, aby onkologia była „zieloną wyspą” nieangażowaną bezpośrednio, strukturalnie i kadrowo w walkę z COVID-19, a jedynie mającą zapewnić w tej krytycznej sytuacji utrzymanie pełnej diagnostyki i odpowiedniego leczenia chorych na nowotwory.
Czy w obecnej sytuacji można napisać coś optymistycznego? Spróbuję. W Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie, w porównaniu z kryzysem spowodowanym listopadową falą zakażeń SARS-CoV-2, sytuacja znacznie się zmieniła. Po pierwsze, obserwujemy zdecydowanie niższy odsetek zakażeń wśród personelu medycznego, co przekłada się na mniejsze ryzyko czasowego zamykania oddziałów i klinik. Mam nadzieję, że to efekt szczepień, które już w styczniu objęły przeszło 80% pracowników. Po drugie, co jest bardziej zaskakujące, mamy wyraźnie mniejszą liczbę pacjentów, u których w przesiewowych testach PCR przed hospitalizacją stwierdza się zakażenie. A dzieje się tak, mimo że na Mazowszu, a szczególnie w Warszawie, sytuacja epidemiologiczna jest więcej niż zła. Przyczyną mogą być również – jak w przypadku personelu – szczepienia grupy seniorów, a zapewne także wzmożona ostrożność chorych onkologicznych. Brak odzwierciedlenia trzeciej fali zakażeń u personelu i pacjentów to oczywiście bardzo pozytywne zjawisko, które, mam nadzieję, będzie się utrzymywało.
Zadania systemu opieki onkologicznej w trudnej sytuacji epidemicznej są proste. Musimy zachować standardy postępowania i zapewnić naszym pacjentom jak najlepszą opiekę, niezależnie od ponoszonych kosztów. Musimy też mieć nadzieję, że niedługo sytuacja się poprawi, tak jak w krajach wcześniej wspomnianych. Przecież idzie wiosna, pora optymizmu, a wszystkim potrzeba powrotu do normalności, nawet częściowej.