Praktyka kliniczna

Czy całodobowy oddział psychiatryczny jest złem koniecznym?

Prof. nadzw. dr hab. med. Łukasz Święcicki1
Współautorstwo: dr n. med. Anna Antosik-Wójcińska

1Oddział Chorób Afektywnych II Kliniki Psychiatrycznej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie

Adres do korespondencji: Prof. nadzw. dr hab. med. Łukasz Święcicki, Ordynator Oddziału Chorób Afektywnych, Instytutu Psychiatrii i Neurologii, al. Sobieskiego 9, 02-957 Warszawa, e-mail: swiecicki@ipin.edu.pl

Wiele mówi się obecnie i pisze o różnych pośrednich formach leczenia psychiatrycznego – rozumiejąc przez to formy znajdujące się pomiędzy ambulatorium a klasycznym „szpitalem bez klamek”. Inna sprawa, czy rzeczywiście te pośrednie formy tak burzliwie się rozwijają, ale w każdym razie informacji na ten temat jest dużo. Czy oznacza to, że klasyczny, całodobowy oddział psychiatryczny z całą jego – jeśli można to tak nazwać – obyczajowością jest już całkowitym przeżytkiem albo w ostateczności złem koniecznym? Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że nie jest ono retoryczne, a odpowiedź może być ważna dla pacjenta, jego rodziny, lekarza pierwszego kontaktu i jeszcze kilku osób. Może również decydować o życiu i śmierci. Bez żadnej przesady.

Klatka Buñuela

Obawiam się, że każdy czytelnik tego artykułu ma wyrobiony pogląd na to, czym jest oddział psychiatryczny, mimo że wielu z nich nigdy na takim oddziale nie było. Myślę, że wiem, jaki to obraz, ponieważ słyszę od wielu ludzi niemal każdego dnia dużo na ten temat. Niedawno jedna z moich pacjentek, opowiadając o swoich problemach z mężem, powiedziała: „ja przez niego to do psychiatry trafię”. Zwróciłem jej uwagę, że u psychiatry już jest i przychodzi do niego od lat. Nie speszyła się wcale i wyjaśniła, że przecież „zawsze się tak mówi w beznadziejnych sytuacjach”. Jeśli ktoś jest przekonany, że oddział psychiatryczny jest miejscem beznadziejnym i ostatnim kręgiem piekieł, to pewnie nie będę w stanie go przekonać, że tak nie jest. Proszę więc o chwilę skupienia i usunięcie z umysłu wszystkiego, co kojarzy się z oddziałem psychiatrycznym.

Zacznijmy od początku. Nie jest moim celem przekonywanie, że infrastruktura polskich oddziałów psychiatrycznych jest wspaniała, że są to sanatoria i miejsca miłego wypoczynku. Psychiatria jest w Polsce traktowana niezwykle źle, przeznacza się na nią skandalicznie małe fundusze, w związku z tym oddziały psychiatryczne to zwykle jedna łazienka na 40 osób, dwie ubikacje na 20 i ostatni remont 30 lat temu. Z pewnością zatem typowy oddział psychiatryczny to miejsce mocno zaniedbane. Jednak nie tym chciałbym się zająć. Nie chodzi mi o jego materialną, lecz o ideową stronę.

Ideowo oddział psychiatryczny (szpital psychiatryczny) nie jest więzieniem. To nie jest miejsce, w którym trzyma się osoby chore po to, żeby nie mogły zrobić krzywdy osobom zdrowym. Jest dokładnie na odwrót. Szpital psychiatryczny jest azylem (asy...

Czy nie można by jednak chronić się w pośredniej formie opieki? Pewnie w jakimś stopniu jest to możliwe. Funkcję ochronną będzie wtedy stanowiła etykieta – dostanę etykietę leczonego, może dadzą mi spokój. Problem jednak w tym, że współczesny świa...

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Kiedy kierować na oddział

Co można zrobić na oddziale psychiatrycznym, a czego nie da się zrobić gdzie indziej?

Dlaczego nie warto kierować na oddział psychiatryczny?

Moim zdaniem oddziały psychiatryczne są prawdziwym schronieniem dla osób chorych, zapewniają im możliwości leczenia i diagnostyki, których inaczej zapewnić nie można. [...]

Jak kierować do szpitala psychiatrycznego?

Jeśli skierowanie jest potrzebne, dobrze byłoby wiedzieć, jak to technicznie zrobić. Praktyka wskazuje, że większość lekarzy nie wie. Skierowanie do szpitala [...]

Podsumowanie

Rozumiem i doceniam potrzebę rozwijania pośrednich form opieki – oddziałów dziennych, zespołów lecznictwa środowiskowego, hosteli, chronionych mieszkań. Jestem jednak głęboko przekonany, [...]
Do góry