BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Na ważny temat
Zerwiemy z opresyjnym wizerunkiem
O zmianach, jakie czekają polską psychiatrię w najbliższym czasie, z prof. dr hab. med. Agatą Szulc, nowo wybraną prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, rozmawia Iwona Dudzik.
PpD: Po rezygnacji prezesa elekta stanęła pani profesor na czele Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. To była niespodziewana decyzja?
Prof. Agata Szulc: Większość psychiatrów to kobiety, tymczasem na dziesięć osób w zarządzie głównym naszego towarzystwa byłyśmy tylko dwie – ja oraz prof. Małgorzata Janas-Kozik. Kiedy więc prof. Bartosz Łoza zrezygnował, część koleżanek uznała, że pora na wybór kobiety. Zgodziłam się, bo skoro w Europejskim Towarzystwie stery objęła kobieta, w amerykańskim również, może i u nas przyszedł czas, aby na psychiatrię spojrzeć okiem kobiety.
PpD: Okiem kobiety, czyli w jaki sposób?
A.S.: Uważam, że kobiety podchodzą do spraw bardziej praktycznie i realistycznie niż mężczyźni. Poza tym łatwiej mi zaobserwować najbardziej palące problemy w naszym środowisku, bo sama się z nimi borykam.
PpD: Obejmuje pani funkcję w momencie, kiedy psychiatria w Polsce jest niezwykle zaniedbana – brakuje szpitalnych łóżek, lekarzy i pieniędzy. Jaki ma pani pomysł, by poprawić sytuację?
A.S.: Nad reformą psychiatrii pracowaliśmy od wielu lat i wreszcie może się to udać. Prace nad kolejną edycją Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego zbliżają się do finiszu. Przewiduje on zmiany, których nasze środowisko się domagało – odejście od wielkich szpitali, reliktów poprzedniej epoki, na rzecz opieki środowiskowej.
W przyszłym roku utworzone zostaną najprawdopodobniej pierwsze pilotażowe Centra Zdrowia Psychicznego, które zapewnią pacjentom kompleksową opiekę – od poradni zdrowia psychicznego, przez oddział dzienny, zespół leczenia środowiskowego, po interwencję kryzysową z możliwością hospitalizacji.
W przyszłości w całej Polsce powstaną takie centra w każdym powiecie. Obejmowałyby opieką od 50 do 200 tys. osób, byłyby finansowane tak jak POZ – za każdego zapisanego pacjenta, a nie za każde udzielone świadczenie. Wcześniej postulowaliśmy, aby stawka była przekazywana proporcjonalnie do liczby mieszkańców na danym terenie, na razie jednak tak nie będzie.
PpD: Czy centra będą nowo budowane, czy powstaną na bazie istniejącej infrastruktury? Co się stanie z wielkimi szpitalami zlokalizowanymi poza dużymi miastami, których pacjentów przejmą regionalne centra?
A.S.: Miejmy nadzieję, że nowe inwestycje także powstaną, jednak przede wszystkim chodzi o przeorganizowanie tego, co już mamy, czyli głównie szpitali. W pierwszej kolejności do pilotażu byłyby włączone te ośrodki, które już są przygotowane, a więc mogą zapewnić kompleksową opiekę, o czym wcześniej mówiłam. Takie ośrodki znajdują się w większości miast wojewódzkich, np. w Krakowie, Białymstoku, Warszawie.