Wywiad z ekspertem

O psychiatrze myślmy jak o pediatrze

O tym, jakie zaburzenia psychiczne u dzieci i młodzieży najbardziej martwią psychiatrów, z dr hab. med. Barbarą Remberk, kierownik Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, rozmawia Iwona Dudzik.

Small 20170623 dgnap 7730xxx opt

dr hab. med. Barbara Remberk

PpD: Została pani powołana na stanowisko konsultanta krajowego. Jakie stawia sobie pani zadania na tym stanowisku?


Dr hab. Barbara Remberk: Chcę działać na rzecz zmiany systemu opieki psychiatrycznej dzieci i młodzieży. Pomysłów na zmiany jest wiele. Ja natomiast będę reprezentować stanowisko psychiatrów dziecięcych.


PpD: Co psychiatrzy dziecięcy chcą zmienić?


B.R.: Uważamy, że obecna sytuacja jest zła. Na pierwszą wizytę u psychiatry dziecięcego czeka się średnio dwa miesiące. W uznanych poradniach – nawet ponad rok. Podobnie jeśli chodzi o pomoc psychologiczną. Kłopot jest też z terapią rodzinną, która powinna być standardem leczenia dzieci i młodzieży.

Równocześnie widzimy odpływ specjalistów na emerytury i do praktyk prywatnych. Psychiatrów dziecięcych brakuje, a chętnych do specjalizacji jest niewielu, co wynika ze złych warunków finansowych, a także trudnych warunków pracy – nadmiernego obciążenia i wypalenia zawodowego.

Oddziały szpitalne, które wobec niedostatecznej opieki ambulatoryjnej muszą się opiekować młodzieżą z problemami, zwykle są przepełnione. Podczas ostrych dyżurów napływ pacjentów w izbach przyjęć jest ogromny. Część z nich wymaga pobytu w szpitalu, ale część mogłaby skorzystać z innej formy pomocy, gdyby tylko była ona dostępna.

Ten nieefektywny system prowadzi do tego, że na przykład młody pacjent z narastającymi objawami depresji czeka kilka miesięcy na wizytę u lekarza lub psychologa i w efekcie trafia do niego z większym nasileniem objawów, niż gdyby pomoc była dostępna szybciej. W wielu zaburzeniach psychicznych u dzieci i młodzieży postępowaniem z wyboru – lub postępowaniem pierwszego rzutu – jest psychoterapia. Jeżeli jednak pacjent musi kilka miesięcy czekać na wizytę do lekarza i kolejnych kilka do psychologa – zdarza się, że gdy w końcu trafia na pomoc, objawy są tak nasilone, że konieczne jest włączenie leków i skierowanie do szpitala. Bywa, że w trakcie oczekiwania na wizytę u dziecka nasilają się myśli samobójcze, o czym mogą nie wiedzieć jego rodzice lub opiekunowie. Dramatyczne niekiedy konsekwencje takiego stanu rzeczy – samobójstwo dokonane – odbijają się zwykle szerokim echem w mediach. Szkoda, że nie idzie za tym głębsza refleksja decydentów na temat stanu systemu psychiatrycznej opieki zdrowotnej.


PpD: Dziećmi i młodzieżą opiekują się nie tylko psychiatrzy, lecz także szkoły – nauczyciele i psychologowie szkolni. Jak pani ocenia ten system pomocy?


B.R.: Są poradnie psychologiczne i pedagogiczne. Istnieje też system opieki kuratorskiej. Służb, którym leży na sercu dobro psychiczne dzieci i młodzieży, jest więc wiele.

Tym, co wymaga poprawy, jest koordynacja działań. Nie jest to takie proste, bo m.in. z uwagi na ochronę danych osobowych oraz obowiązującą nas tajemnicę lekarską przekazywanie informacji jest utrudnione.

Typowa sytuacja: kiedy psycholog szkolny, często jako pierwszy, widzi, że z dzieckiem dzieje się coś niepokojącego, nie może wysłać go do psychiatry, bo nie jest jego opiekunem prawnym. Szkoła informuje więc rodzica, że powinien się zgłosić z dzieckiem do specjalisty. Jeśli rodzic nie podejmuje żadnych działań, sprawa się komplikuje. Dobrze, jeśli rodzic podpisuje zgodę na to, aby psycholog szkolny skontaktował się z lekarzem. Jeśli jednak z taką współpracą jest problem, udzielenie pomocy jest trudniejsze.

Zdarza się, że mamy do czynienia z przemocą w rodzinie, zaangażowaniem sądu rodzinnego, konfliktem między rodzicami, problemami dziecka z prawem – pomoc staje się wtedy jeszcze większym wyzwaniem.

Potrzebne są zmiany organizacyjne i prawne, które ułatwią opiekę nad pacjentami korzystającymi z kilku form wsparcia i pomocy, a jednocześnie nadal będą chronić wrażliwe dane dotyczące pacjenta i jego rodziny.

Szkoła jest dla psychiatrów dziecięcych kluczowym miejscem. Tam często obserwujemy pierwsze objawy choroby, tam dziecko wychodzi z choroby i powraca do społeczeństwa. Ostatnio miałam do czynienia z pacjentem, który z racji swoich objawów odmówił chodzenia do szkoły. Szkoła, wiedząc, że jest leczony psychiatrycznie i że nie ma już szans na zaliczenie roku, usprawiedliwiła jego nieobecności. Kłopot w tym, że jako lekarz chciałabym, aby pacjent starał się przełamać swoje trudności i nie był zwalniany z obowiązku uczęszczania na lekcje. Ten przykład obrazuje, jak ważna jest komunikacja i współpraca pomiędzy różnymi systemami zaangażowanymi w opiekę nad dzieckiem. Dla nas, lekarzy, ważna jest informacja, jak dziecko funkcjonuje w szkole, a z drugiej strony szkoła musi wiedzieć, jaki jest stan zdrowia ucznia.


PpD: Kontakty z psychiatrą nadal budzą fałszywy wstyd.


B.R.: Sprawą, którą uważam za ważną, jest zmiana myślenia o psychiatrii dziecięcej. Choroby psychiczne stygmatyzują, a myśl, że dziecko zachorowało psychicznie, jedną z najbardziej przerażających dla rodziców.

Chciałabym, aby ten sposób myślenia się zmienił, zwłaszcza że zaburzenia psychiczne są częste nie tylko wśród dorosłych, lecz także wśród dzieci. Według niektórych badań rozpowszechnienie samych zaburzeń depresyjnych sięga 20 proc., w badaniu zaś reprezentatywnej próby krakowskich 17-latków przeprowadzonym przez prof. Renatę Modrzejewską ponad 40 proc. dziewcząt i ponad 20 proc. chłopców zgłaszało objawy zaburzeń psychicznych. Badania epidemiologiczne różnią się pod względem metodologicznym i nawet jeżeli nie wszystkie osoby, które w trakcie badań naukowych zgłaszają objawy, rzeczywiście wymagają pomocy, z całą pewnością problem zaburzeń psychicznych u dzieci i młodzieży jest powszechny.

O psychiatrze należy myśleć tak jak o dentyście lub pediatrze – wizyta u niego powinna być czymś oczywistym, niewywołującym buntu. Społeczeństwo musi mieć świadomość, że zdrowie psychiczne jest podstawowym dobrem dziecka, a troska o nie należy do podstawowych obowiązków rodziców i państwa. A także że psychiatra nie leczy wyłącznie osób ciężko dotkniętych chorobą, znajdujących się na marginesie społeczeństwa, lecz służy „zwykłym” ludziom w różnych problemach.


PpD: W jaki sposób dokonać tych zmian?

Do góry