Pozytywne zdziwienie w psychiatrii

Sekretne miejsce „ja”

dr hab. n. med. Krzysztof Małyszczak, prof. nadzw. UMW

Zakład Psychoterapii i Chorób Psychosomatycznych Katedra Psychiatrii Uniwersytet Medyczny im. Piastów Śląskich we Wrocławiu

Wydawało się, że psychiatria otwiera się na obszary pozapsychiatryczne, sięgając do kultury, socjologii, a nawet inżynierii informatycznej. W mediach przetoczył się wątek niebezpieczeństwa związanego ze sztuczną inteligencją, która mogłaby przewyższyć naturalną i na różne sposoby jej zaszkodzić, a nawet doprowadzić do zagłady ludzkości. Stanisław Lem w swojej ostatniej powieści „Fiasko” przedstawia kontakt z inną cywilizacją kończący się spektakularną katastrofą wynikającą z wielkościowego zadufania uczestników wyprawy1. Lem był lekarzem, a jego pierwsza powieść pt. „Szpital Przemienienia”, której akcja toczy się w szpitalu psychiatrycznym, zawiera wątki odkrywane obecnie na nowo2. Jednym z nich jest lokalizacja ludzkiego „ja” – zarówno psychika, jak i ciało okazują się zbyt wątłe, aby być jego trwałym podłożem. Owo „ja” to byt funkcjonujący na skraju psychiatrii, występuje pod wieloma nazwami: „Ich”, „ego”, „ja”, „self”, ale w badaniach naukowych jest konsekwentnie pomijane, można wręcz odnieść wrażenie, że ma charakter niedostatecznie poważny lub wstydliwy, jak pewne części ciała, które także wyraźnie istnieją, ale nie wypada o nich mówić ani ich publicznie pokazywać.

Rozwijająca się i rozszerzająca psychiatria już dawno dotarła do psychologii i przestała traktować ją jako mniej cenne uzupełnienie wiedzy medycznej. Niektóre pojęcia powszechnie stosowane przez psychiatrów: funkcje poznawcze, osobowość, somatyzacja, relacje, afekt – są definiowane i mierzone metodami psychologicznymi. Pozostając w iluzji zgodnego współistnienia psychiatrii i psychologii, zostałem zaskoczony opinią, że psycholodzy nie mogą uczyć psychiatrii na wydziałach lekarskich, ponieważ nie są lekarzami ani specjalistami o udokumentowanym doświadczeniu w tej dziedzinie. Ten paradoks narósł w głębi ksenofobicznych wyobrażeń urzędników niebędących psychiatrami, niemniej ujawnił tożsamościowy problem psychiatrii jako specjalności medycznej nie do końca zakotwiczonej w ludzkim ciele.

Do góry