E.Ż.: Bez wątpienia są to nowotwory. W gabinecie stomatologicznym możemy się spotkać z trzema ich postaciami. Najczęściej w okolicy twarzy mamy do czynienia z rakiem podstawnokomórkowym. Jest to typowe schorzenie związane z ekspozycją na słońce. Może wystąpić w każdym wieku, ale coraz częściej zdarzają się młodzi pacjenci, nawet około 30. roku życia. Rak podstawnokomórkowy jest nowotworem o miejscowej złośliwości, w zasadzie nie obserwuje się wystąpienia przerzutów, ale ze względu na lokalizację, czyli twarz, gdzie mamy życiowo ważne narządy, może szybko dochodzić do znacznego upośledzenia funkcjonowania tych organów. Rak podstawnokomórkowy rośnie latami, ale nie należy go lekceważyć. Pozostawiony będzie stale się powiększał i dawał trwałe uszkodzenie coraz większych obszarów. Nawet u osób w bardzo podeszłym wieku nie należy pozostawiać tych zmian. Ich usuwanie następuje w znieczuleniu miejscowym, czyli dostępnym nawet dla pacjentów z różnymi obciążeniami kardiologicznymi i neurologicznymi.

MTS: Jak nie pomylić tego raka z rakiem kolczystokomórkowym?

E.Ż.: Ten drugi rośnie znacznie szybciej – nie latami, ale miesiącami i daje przerzuty. Ulubionym miejscem jego powstawania jest pogranicze skóry i błon śluzowych, a więc w przypadku twarzy jest to warga, a zwłaszcza warga dolna. Lekarze stomatolodzy są często pierwszymi, którzy mają szansę dostrzec nawet małą zmianę. Dlatego tak ważne jest, by zachować czujność onkologiczną. Rak kolczystokomórkowy rozwija się na podłożu zmian wcześniej istniejących, typu rogowacenie słoneczne lub leukoplakia. Najskuteczniejszym leczeniem tych postaci raka jest leczenie chirurgiczne i odbywa się w warunkach szpitalnych.

MTS: Co, jeśli w gabinecie pojawi się pacjent, u którego podejrzewamy czerniaka?

E.Ż.: Tu także jedyną skuteczną metodą jest leczenie chirurgiczne – pod warunkiem że zostanie wykonane w porę, czyli zanim czerniak przekroczy linię podstawną błony komórkowej. Czerniak to jeden z najzłośliwszych nowotworów. Rośnie bardzo szybko i błyskawicznie przerzutuje drogą naczyń chłonnych i krwionośnych.

Dlatego znów tak ważna jest czujność onkologiczna również lekarzy stomatologów.

MTS: Jak nie pomylić tych zmian z innym schorzeniem dermatologicznym?

E.Ż.: Czerniak ma bardzo wiele postaci, ale dla twarzy jest charakterystyczna postać lentigo maligna melanoma, czyli czerniak wywodzący się z plamy soczewicowatej. To jest zmiana, która na szczęście ma w miarę najwolniejszy charakter. Rośnie horyzontalnie i dopiero później zaczyna naciekać, więc mamy trochę większą szansę na zlokalizowanie go w tej wcześniejszej fazie. Czerniak jest wyjątkowo podstępnym schorzeniem, wcale też nie musi być sinoczarnym guzkiem. Czasami może przybierać postacie mylące – może wystąpić w postaci amelanotycznej, czyli pozbawionej barwnika. Komórki są już wówczas na tyle odróżnicowane, że nie produkują melaniny i guzek może być np. barwy czerwonej. Najlepiej jak najszybciej posłać pacjenta z takim podejrzeniem do lekarza dermatologa w celu wykonania dermatoskopii. To skuteczne narzędzie diagnostyczne, które pozwala w sposób prosty, nieinwazyjny określić zmiany skórne, przez rozpoznanie pewnych charakterystycznych struktur i wzorów różnicujących zmiany melanocytowe od niemelanocytowych. Dzięki temu łatwo diagnozujemy brodawki łojotokowe, naczyniaki, raka podstawnokomórkowego.

MTS: Jak leczymy czerniaka, jakie błędy są popełniane najczęściej?

E.Ż.: W przypadku tego typu zmian czas jest na tyle istotnym elementem, że błędem jest robienie długotrwałej obserwacji. To są zmarnowane miesiące, w których pacjent powinien być już pod opieką specjalisty. Czerniaka pod żadnym pozorem nie nacinamy. Jeżeli zmiana budzi jakąkolwiek wątpliwość u lekarza wykonującego badanie dermatoskopowe, to jedynym rozwiązaniem jest usunąć ją w całości chirurgicznie z małym marginesem 1-2 milimetrów. Takie wycięcie pozwala na potwierdzenie rozpoznania, określenie stopnia zaawansowania czerniaka i w zależności od niego zastosowanie dalszego leczenia (poszerzenie marginesu, biopsja węzła wartowniczego). Giuseppe Argenziano, mistrz wszystkich zajmujących się dermatoskopią lekarzy, ma zasadę, która mówi, że jeśli pochylasz się nad jakąś zmianą dłużej niż 10 sekund, to znaczy, że trzeba ją wyciąć. Jeśli bowiem mamy wątpliwości, zaczynamy analizować dodatkowe elementy, dodatkowe czynniki, ten fakt powinien nas zaniepokoić. Kiedy przełożymy to na gabinet stomatologiczny, można będzie zastosować zasadę: jeśli jakaś zmiana dermatologiczna nas niepokoi, odeślijmy pacjenta jak najszybciej do specjalisty.

Lepiej skonsultować 100 zmian łagodnych, niż pominąć jedną złośliwą.•

Do góry