ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Ale zgryz
Złota rybka na ratunek
Dr n. med. Andrzej Baszkowski
Podobno na najwyższych szczeblach decyzyjnych mówi się, że do lamusa musi odejść zasada, że w ochronie zdrowia wszystko należy się wszystkim. Przyczyna jest oczywista: brakuje pieniędzy. W stomatologii ma to oznaczać, że pewne grupy społeczeństwa będą z niektórych świadczeń częściowo albo całkowicie wyłączone. Za to hołubione będą pozostałe. W praktyce np. wszystkie świadczenia będą dostępne dla dzieci i młodzieży do 18. r.ż., emerytów, kobiet w ciąży, może także świadczenia bólowe i koniec. Reszta płatna. O takiej przykrej konieczności samorząd mówił już kilka lat temu, ale nikt go nie słuchał. Teraz gdy budżet na naszą specjalność kurczy się, że aż przykro, ograniczenia dostępności mogą być jedynym sposobem, żeby go zbilansować. Oczywiście kosztem pacjentów. Smutne to, ale prawdziwe. Jakie konsekwencje tej „rewolucji” będą dla lekarzy? Mogą być różne i niewesołe. Na pierwszy rzut oka można sądzić, że więcej pacjentów będzie korzystać ze świadczeń płatnych i to jest oczywista korzyść dla lekarzy. Z drugiej strony nie mamy pewności, czy oszczędzone w ten sposób pieniądze w budżecie zostaną rzeczywiście dla stomatologii i przez nią będą wykorzystane np. na świadczenia, których przybędzie. Może wcale nie. A w ogóle kto będzie oszczędnościami zawiadywać. NFZ? Minister finansów? Nie wiemy też, jak będą wycenione świadczenia realizowane w ramach ubezpieczeń. Jak dotąd? Gdyby zostało tak, jak jest, to lekarze w ramach kontraktów mieliby mniej pacjentów, wykonywaliby mniej świadczeń po marnych cenach, na dodatek samych kontraktów może być także mniej… Czarna rozpacz. Chyba że ktoś z kolegów złowi złotą rybkę, a ta sypnie trochę grosza i wreszcie zaczną obowiązywać w stomatologii ceny realne, o które bezskutecznie dobijamy się od lat…