Zarządzanie praktyką
Motywacja – zmierzch kija i marchewki?
Mariusz Oboda
Aleksandra Brońska-Jankowska
Jesteś osobą zarządzającą praktyką stomatologiczną. Zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie, że na dzień wyjechałeś z miasta. Twoi pracownicy zostali sami. Jakie obrazy pojawią ci się przed oczami, kiedy myślisz o tym, jak zachowują się pod twoją nieobecność? Czy lekarze przychodzą punktualnie? Czy rejestratorki z takim samym zaangażowaniem zajmują się pacjentami i podejmują rozmowy telefoniczne? Czy pokój socjalny jest odwiedzany z tej okazji zdecydowanie częściej niż zwykle? Jak cały zespół poradzi sobie z brakiem niektórych materiałów lub inną kryzysową sytuacją?
Pytań można stawiać wiele, ważniejsze są jednak odpowiedzi.
W pierwszej wizji twoja nieobecność spowoduje duże utrudnienia w pracy. Bez kontroli pracownicy będą wykonywać swoją pracę bardziej niedbale, wykorzystają to, że szefa lub menedżera nie ma w zasięgu wzroku: część się spóźni, część będzie zbyt długo przesiadywać w pokoju socjalnym, a w pracy będą robić jedynie to, co jest absolutnie niezbędne. Kiedy pojawi się konieczność zareagowania w niestandardowej sytuacji (np. niespodziewanie zabrakło materiałów do pracy dla lekarzy), pojawi się chaos. Raczej przerzucą odpowiedzialność na kogoś innego lub uznają, że nie mają warunków do pracy, niż znajdą konstruktywne rozwiązanie.
W drugiej wizji wiesz, że ze spokojem możesz pozostawić swoich ludzi bez nadzoru. Słowo „nadzór” właściwie wyeliminowałeś ze swojego słownika, w myśl przekonania, że dobrze zmotywowany i prowadzony zespół nie potrzebuje ciągłego monitoringu. Praca zespołu pod twoją nieobecność wygląda tak jak wtedy, kiedy jesteś w praktyce. Widać, że ludzie są zaangażowani w swoją pracę i że sprawia im ona przyjemność. Ufasz, że w sytuacji, kiedy trzeba wziąć odpowiedzialność i zareagować, nie będą się obawiać, że skrytykujesz ich za ewentualny błąd. Będą raczej wiedzieć, że docenisz ich za inicjatywę i samodzielne działanie.
Przedstawione wizje są skrajnie różne i pokazują wewnętrzne przekonania, które stoją za twoim podejściem do zarządzania i sposobem myślenia o zachowaniu człowieka. W przypadku pierwszego obrazu przebija twoje przeświadczenie, że ludzie z reguły nie lubią pracować i jeżeli tylko mieliby taką możliwość, woleliby tego całkowicie uniknąć. Wolą więc pozostać anonimowi, nie rzucać się w oczy, robić to, co do nich należy i wyzwolić się z pracowniczego kieratu. Siłą rzeczy takie osoby jak ognia będą się bały odpowiedzialności, ich głównym celem jest bezpieczeństwo oraz próba uniknięcia konfrontacji i wyzwań. Potrzebują kogoś, kto będzie nimi kierował. Co za tym idzie? Takimi pracownikami trzeba dowodzić: zmuszać ich, kontrolować, grozić im karą lub zwodzić nagrodą, w przeciwnym razie nie będą chcieli włożyć wysiłku w rozwój firmy. Jeżeli jesteście stałymi czytelnikami naszych tekstów, wiecie już na pewno, że taki sposób myślenia osób zarządzających powoduje zachowanie pracowników, które… dokładnie odpowiada wyobrażeniom przełożonych. Nazywamy to mechanizmem samospełniającej się przepowiedni.